A tak przeczytałam w internecie kawalek książki, ktora podeslala Natalia i heh tak wiele rzeczy jest mi znanych:
- niedojrzali emocjonalnie rodzice nigdy nie przepraszają.... Nie przyznają sie do winy i nie okazują skruchy. Na tym polega jednostronność relacji, wszystko kreci sie wokół nich,
- dzieci niedojrzałych emocjonalnie rodziców maja poczucie, ze nie zasługują na miłość (skąd ja to znam?); co oznacza zrujnowanie poczucia własnej wartości dziecka
- dzieci wychowane przez niedojrzałych emocjonalnie rodziców uczą sie radzić sobie ze wszystkim same, przyzwyczaiły sie do samotności
- osoby niedojrzale emocjonalnie nie interesują sie innymi, chcą być w centrum zainteresowania, relacja z nimi jest jednostronna.
Chyba zaopatrzę sie w ta książkę, choc nie.wiem czy poza stwierdzeniem tego co już wiem wniesie dodatkowo.
Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Poczucie bycia ważną i kochana
- eiviss1204
- Odburzony Wolontariusz Forum
- Posty: 1291
- Rejestracja: 2 stycznia 2017, o 16:22
Ja odcielam się od swojej mamy. Z tym ze u mnie jest troche inna relacja, bo moja matka nie chce utrzymywac kontaktow.
U mnie koszmarem wbrew pozorm jest posiadanie sistry 11 latniej, bo chcialabym mieć z nia kontakt i dlatego tez matce odpuszczam wiele obleg. Ale ostatnio uslyszalam mądra rzecz ze jesli bede odpuszczac i nie postawie na swoim moja siostra bedzie miec obraz mojej osoby niezbyt korzystny a mianowicie bedzie wydawac jej się ze jestem osoba, która latwo się poniza. Wzięłam sobie to do serca i jak wcześniej zlewalam te relacje tak teraz walczw o.swoje zdanie jak z obca osobą.
U mnie koszmarem wbrew pozorm jest posiadanie sistry 11 latniej, bo chcialabym mieć z nia kontakt i dlatego tez matce odpuszczam wiele obleg. Ale ostatnio uslyszalam mądra rzecz ze jesli bede odpuszczac i nie postawie na swoim moja siostra bedzie miec obraz mojej osoby niezbyt korzystny a mianowicie bedzie wydawac jej się ze jestem osoba, która latwo się poniza. Wzięłam sobie to do serca i jak wcześniej zlewalam te relacje tak teraz walczw o.swoje zdanie jak z obca osobą.
- pudzianoska
- Dyżurny na forum Odważny VIP
- Posty: 301
- Rejestracja: 24 października 2016, o 21:37
Ola, mogę Ci ją podesłać jak przeczytam 

Boże, użycz mi pogody ducha,
Abym godził się z tym, czego nie mogę zmienić,
Odwagi, abym zmieniał to, co mogę zmienić,
I mądrości, abym odróżniał jedno od drugiego.
Jeśli nie otrzymujesz cudu, stań się nim.
https://wordpress.com/view/pudzianoska.wordpress.com
Abym godził się z tym, czego nie mogę zmienić,
Odwagi, abym zmieniał to, co mogę zmienić,
I mądrości, abym odróżniał jedno od drugiego.
Jeśli nie otrzymujesz cudu, stań się nim.
https://wordpress.com/view/pudzianoska.wordpress.com
- Ciasteczko
- Administrator
- Posty: 2682
- Rejestracja: 28 listopada 2012, o 01:01
Dużo już mądrego było powiedziane w tej dyskusji.Olalala pisze: ↑2 lipca 2018, o 19:00Terapeutka powiedziała mi, ze postęp w terapii wiąże sie najczęściej z kryzysem w relacjach, bo zmieniamy dotychczasowe układy. I tak jest. No tylko jak to ułożyć z rodzicami to jest trudniejsze, bo to sa rodzice. No ale co ciągle mam sie godzic na bycie mniej ważna?


Odburzanie, to proces - wstajesz, upadasz, wstajesz, upadasz... ale upierasz się, że idziesz do przodu.
Każdy ma tę moc. Nie odkładaj życia na później. Nigdy.
Każdy ma tę moc. Nie odkładaj życia na później. Nigdy.

- Olalala
- Dyżurny na forum Odważny VIP
- Posty: 1858
- Rejestracja: 17 grudnia 2015, o 08:36
Natalia a sa w tej książce sposoby radzenia, postepowania? to sie bardzo pokrywa z tym, co omawiam z terapeutka na terapii i w jaka ide stronę. Uczę sie nowych strategii działania tak żeby nie wzmacniac tego poczucia bycia nieważną.
No Ciasteczko ja sie zgadzam z Toba, ze to jest długotrwały proces. To jest ta podstawa gory lodowej, a na czubku była nerwica. Zmiana sposobu postrzegania już sie zmienia, bo było to tez potrzebne do wyjścia z nerwicy. Nie czuje obecnie do nich żalu, to tez już jest postęp i duży, bo przez długi czas czułam. Odczuwam raczej dyskomfort tak jak inni ludzie w nas go wywołują gdy cos nam nie pasuje. Uważam, ze postępem jest tez to, ze nie ucinam z nimi kontaktu tylko dryfuje opierając sie na obecnych stosunkach. Ahh czasami innym ludziom tez by sie przydała nerwica żeby zobaczyli niektóre rzeczy

- Ciasteczko
- Administrator
- Posty: 2682
- Rejestracja: 28 listopada 2012, o 01:01
Z pewnością by im się przydało trochę refleksji,ale często jest niestety tak, że tylko "ofiara"(brzmi dramatycznie,ale jakos nie moge znalezc innego slowa teraz) czyjegoś sposobu myślenia jest tą jedyną, która się zreflektuje. I musi czasem zaakceptować,że te osoby,ktore jakos tam (czesto postępując nieswiadomie i samemu będąc "ofiarą" domu,w ktorym sie wychowaly) ją pokrzywdziły się raczej nie zmienią. Nie dziwi mnie ten dyskomfort,ale faktycznie jest lepszy niż żal, bo żal gryzie nas od środka,a dyskomfort już można jakoś przełknąć bez gigantycznej emocjonalnej ceny. Wierze,ze Ci sie uda to ogarnąć,bo widać,że masz w sobie dużo chęci i woli by sobie w tej kwestii przebudować życie.
Odburzanie, to proces - wstajesz, upadasz, wstajesz, upadasz... ale upierasz się, że idziesz do przodu.
Każdy ma tę moc. Nie odkładaj życia na później. Nigdy.
Każdy ma tę moc. Nie odkładaj życia na później. Nigdy.

- Olalala
- Dyżurny na forum Odważny VIP
- Posty: 1858
- Rejestracja: 17 grudnia 2015, o 08:36
Oj to prawda, ten zal mnie bardzo żarł od środka. Dokładnie jest tak jak napisałaś, ten dyskomfort mnie już tak dużo nie kosztuje.Ciasteczko pisze: ↑3 lipca 2018, o 17:12Z pewnością by im się przydało trochę refleksji,ale często jest niestety tak, że tylko "ofiara"(brzmi dramatycznie,ale jakos nie moge znalezc innego slowa teraz) czyjegoś sposobu myślenia jest tą jedyną, która się zreflektuje. I musi czasem zaakceptować,że te osoby,ktore jakos tam (czesto postępując nieswiadomie i samemu będąc "ofiarą" domu,w ktorym sie wychowaly) ją pokrzywdziły się raczej nie zmienią. Nie dziwi mnie ten dyskomfort,ale faktycznie jest lepszy niż żal, bo żal gryzie nas od środka,a dyskomfort już można jakoś przełknąć bez gigantycznej emocjonalnej ceny. Wierze,ze Ci sie uda to ogarnąć,bo widać,że masz w sobie dużo chęci i woli by sobie w tej kwestii przebudować życie.
To prawda, mam chęć do zmian, tym bardziej, ze już podejmuje pewne inne kroki niż dotychczas (dzięki terapii i większej swiadomosci) i przynosi mi to pozytywy



Dziekuje wszystkim za swo udział w tej dyskusji, a jeśli ktoś ma cos jeszcze do dopisania to ja chętnie poczytam

Ostatnio zmieniony 3 lipca 2018, o 19:14 przez Olalala, łącznie zmieniany 1 raz.
- weird_thoughts
- Odważny i aktywny forumowicz
- Posty: 300
- Rejestracja: 12 września 2017, o 17:57
Bardzo ciekawa dyskusja! Przeczytałam Wasze posty i z wieloma się identyfikuję. Na tę książkę również będę polować.
U mnie dodatkowy problem doszedł ostatnio kiedy w pewnej dyskusji dowiedziałam się, że niedługo oni, czyli rodzice będą starsi i to nimi powinnam się opiekować/zajmować/porzucić swoje życie/plany, bo taki jest obowiązek dziecka. Pomijając fakt, żebym ja nie przynosiła problemów. Od tego czasu nerwica też daje mi znów popalić, bo zaczynam się o nich martwić - co jest najbardziej absurdalne, bo moje odburzenie się totalnie zatrzymało kosztem ich problemów.
Chciałabym wiedzieć jakie Wy macie podejście do takiej postawy, bo sama kompletnie się zagubiłam.
U mnie dodatkowy problem doszedł ostatnio kiedy w pewnej dyskusji dowiedziałam się, że niedługo oni, czyli rodzice będą starsi i to nimi powinnam się opiekować/zajmować/porzucić swoje życie/plany, bo taki jest obowiązek dziecka. Pomijając fakt, żebym ja nie przynosiła problemów. Od tego czasu nerwica też daje mi znów popalić, bo zaczynam się o nich martwić - co jest najbardziej absurdalne, bo moje odburzenie się totalnie zatrzymało kosztem ich problemów.
Chciałabym wiedzieć jakie Wy macie podejście do takiej postawy, bo sama kompletnie się zagubiłam.
- Ptasiek
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 180
- Rejestracja: 13 czerwca 2016, o 07:00
Ja mam ciezka relacje z mama. Moj ojciec nie zyje od 14 lat. Na początku nerwicy dzwoniłam do matki prawie codziennie. Jak robiłam sobie zakupy ( mieszkam 2000 km od niej), to o niej tez zawsze myslalam. A to zeby kupic jej jakas bluzkę a to kosmetyk. Nawet chciałam wziasc wolne dwa tygodnie, by pomoc jej posprzątać strych. To było takie zebranie o miłość i chęć opieki. Nie wiem czy chęć, ale jakis taki wewnętrzny „ tak wypada”. I tez myslalam, ze musze nia zajac. I na terapii dowiedziałam sie, ze ja nic nie musze. Nie ma czegos takiego, jak spłacanie długu , za to ze mńie wychowała. Teraz dzwonie raz na 2-3 tygodnie. Preźent dostaje na gwiazdkę. Nie czuje presji opieki nad nia i ogolnie coraz mniej zabiegam o jej uczucia. Wciaz boli bycie nieważna, ale skoro jej nie interesuje moje zycie, to i ja nie wchodzę w jej.weird_thoughts pisze: ↑4 lipca 2018, o 00:30Bardzo ciekawa dyskusja! Przeczytałam Wasze posty i z wieloma się identyfikuję. Na tę książkę również będę polować.
U mnie dodatkowy problem doszedł ostatnio kiedy w pewnej dyskusji dowiedziałam się, że niedługo oni, czyli rodzice będą starsi i to nimi powinnam się opiekować/zajmować/porzucić swoje życie/plany, bo taki jest obowiązek dziecka. Pomijając fakt, żebym ja nie przynosiła problemów. Od tego czasu nerwica też daje mi znów popalić, bo zaczynam się o nich martwić - co jest najbardziej absurdalne, bo moje odburzenie się totalnie zatrzymało kosztem ich problemów.
Chciałabym wiedzieć jakie Wy macie podejście do takiej postawy, bo sama kompletnie się zagubiłam.
Postaw siebie na pierwszym miejscu. To jest twoje odburzanie i jak prawidlowo zauważyłaś, zatrzymało sie kosztem ICH problemów, a nie twoich

No healing without feeling
- Olalala
- Dyżurny na forum Odważny VIP
- Posty: 1858
- Rejestracja: 17 grudnia 2015, o 08:36
Mi sie wydaje, ze dojrzała jest postawa: Kocham Was jako moich rodziców, ale kocham tez siebie. Wiec pozostaje w relacji z Wami, ale muszę tez dbać o siebie i chronic siebie. To opiekowanie sie rodzicami powinno wypływać z miłości, a nie poczucia obowiązku. Na tyle daje tej opieki Wam na ile Wy dacie sie mi kochać siebie (!)
Wiec wg mnie bardzo dużo zależy od obecnej relacji. A rzeczywiście nie ma czegoś takiego jak przymus opieki. Obydwie strony sa odpowiedzialne za dana relacje.
Niedojrzali dorośli nastawieni na siebie zapewne nie beda sie tym przejmować i tak jak cale życie nie potrafili otworzyć sie na własne dzieci tak teraz beda uważać, ze to im sie należy, bo przecież oni sa najważniejsi
Wiec wg mnie bardzo dużo zależy od obecnej relacji. A rzeczywiście nie ma czegoś takiego jak przymus opieki. Obydwie strony sa odpowiedzialne za dana relacje.
Niedojrzali dorośli nastawieni na siebie zapewne nie beda sie tym przejmować i tak jak cale życie nie potrafili otworzyć sie na własne dzieci tak teraz beda uważać, ze to im sie należy, bo przecież oni sa najważniejsi

- Olalala
- Dyżurny na forum Odważny VIP
- Posty: 1858
- Rejestracja: 17 grudnia 2015, o 08:36
Rozmawiałam dzisiaj z terapeutka na ten temat i potwierdziła właściwie to co napisałam już. Rodzice sie nie zmienia, bo maja swoje schematy i przekonania. I to ja mam teraz możliwość wyboru na ile chce być w tej relacji, to mój świadomy wybór. Natomiast potrzebę bycia wazna musze realizować w innych relacjach, nie dostane tego od osób, które wykształciły we mnie poczucie bycia niewazna. Dlatego właśnie Twoja próba przedstawienia tego rodzicom nie powiodla sie i nie powiedzie raczej.weird_thoughts pisze: ↑2 lipca 2018, o 00:55Olalala jeśli nie jest to zbyt prywatne to mam pytanie co terapeutka Ci radziła, jeśli chodzi o kontakty z rodzicami? Ja próbowałam moim przedstawić mój punkt widzenia, czym sprawiają mi przykrość, ale niestety narobiło to więcej szkody niż pożytku. Sama nie wiem co robić w sytuacji, kiedy rodzice obniżają naszą wartość.
- schanis22
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 2199
- Rejestracja: 17 września 2015, o 00:28
Widzę siostra że ja to bym się dogadała z tą Twoją terapeutką , ciągle tak samo myślimyOlalala pisze: ↑4 lipca 2018, o 19:21Rozmawiałam dzisiaj z terapeutka na ten temat i potwierdziła właściwie to co napisałam już. Rodzice sie nie zmienia, bo maja swoje schematy i przekonania. I to ja mam teraz możliwość wyboru na ile chce być w tej relacji, to mój świadomy wybór. Natomiast potrzebę bycia wazna musze realizować w innych relacjach, nie dostane tego od osób, które wykształciły we mnie poczucie bycia niewazna. Dlatego właśnie Twoja próba przedstawienia tego rodzicom nie powiodla sie i nie powiedzie raczej.weird_thoughts pisze: ↑2 lipca 2018, o 00:55Olalala jeśli nie jest to zbyt prywatne to mam pytanie co terapeutka Ci radziła, jeśli chodzi o kontakty z rodzicami? Ja próbowałam moim przedstawić mój punkt widzenia, czym sprawiają mi przykrość, ale niestety narobiło to więcej szkody niż pożytku. Sama nie wiem co robić w sytuacji, kiedy rodzice obniżają naszą wartość.


W zdrowym ciele zdrowy duch , zdrowa głowa zdrowy brzuch.
Nerwica jest małą ściemniarą francą , wróblicą cwaniarą . Plącze nam nogi i mówi idż ! Wkręceni w zgubną nić .
Świata nie naprawisz - napraw siebie .
Nerwica jest małą ściemniarą francą , wróblicą cwaniarą . Plącze nam nogi i mówi idż ! Wkręceni w zgubną nić .
Świata nie naprawisz - napraw siebie .
- Olalala
- Dyżurny na forum Odważny VIP
- Posty: 1858
- Rejestracja: 17 grudnia 2015, o 08:36
schanis22 pisze: ↑4 lipca 2018, o 19:24Olalala pisze: ↑4 lipca 2018, o 19:21Widzę siostra że ja to bym się dogadała z tą Twoją terapeutką , ciągle tak samo myślimyweird_thoughts pisze: ↑2 lipca 2018, o 00:55Olalala jeśli nie jest to zbyt prywatne to mam pytanie co terapeutka Ci radziła, jeśli chodzi o kontakty z rodzicami? Ja próbowałam moim przedstawić mój punkt widzenia, czym sprawiają mi przykrość, ale niestety narobiło to więcej szkody niż pożytku. Sama nie wiem co robić w sytuacji, kiedy rodzice obniżają naszą wartość.
[/quote <razy> ]
Rozmawiałam dzisiaj z terapeutka na ten temat i potwierdziła właściwie to co napisałam już. Rodzice sie nie zmienia, bo maja swoje schematy i przekonania. I to ja mam teraz możliwość wyboru na ile chce być w tej relacji, to mój świadomy wybór. Natomiast potrzebę bycia wazna musze realizować w innych relacjach, nie dostane tego od osób, które wykształciły we mnie poczucie bycia niewazna. Dlatego właśnie Twoja próba przedstawienia tego rodzicom nie powiodla sie i nie powiedzie raczej.. Pozdrów ją ode mnie
![]()
Bo to jest super babka tak jak i Ty siostra, dlatego taka zbieżność myślenia![]()
- weird_thoughts
- Odważny i aktywny forumowicz
- Posty: 300
- Rejestracja: 12 września 2017, o 17:57
A masz rodzeństwo? Ja ciągle teraz tkwię w myśleniu o ich problemach - niekoniecznie nawet tych obecnych, ale już myślę o przyszłości, ICH przyszłości. Bo na chwilę obecną o sobie kompletnie zapomniałamPtasiek pisze: ↑4 lipca 2018, o 06:21
Ja mam ciezka relacje z mama. Moj ojciec nie zyje od 14 lat. Na początku nerwicy dzwoniłam do matki prawie codziennie. Jak robiłam sobie zakupy ( mieszkam 2000 km od niej), to o niej tez zawsze myslalam. A to zeby kupic jej jakas bluzkę a to kosmetyk. Nawet chciałam wziasc wolne dwa tygodnie, by pomoc jej posprzątać strych. To było takie zebranie o miłość i chęć opieki. Nie wiem czy chęć, ale jakis taki wewnętrzny „ tak wypada”. I tez myslalam, ze musze nia zajac. I na terapii dowiedziałam sie, ze ja nic nie musze. Nie ma czegos takiego, jak spłacanie długu , za to ze mńie wychowała. Teraz dzwonie raz na 2-3 tygodnie. Preźent dostaje na gwiazdkę. Nie czuje presji opieki nad nia i ogolnie coraz mniej zabiegam o jej uczucia. Wciaz boli bycie nieważna, ale skoro jej nie interesuje moje zycie, to i ja nie wchodzę w jej.
Postaw siebie na pierwszym miejscu. To jest twoje odburzanie i jak prawidlowo zauważyłaś, zatrzymało sie kosztem ICH problemów, a nie twoich![]()

Czytasz w moich myślach. Moi nawet nie wierzą w istnienie czegoś takiego jak nerwica i traktują to jako wymysł.
Dziękuję za odpowiedź!Olalala pisze: ↑4 lipca 2018, o 19:21Rozmawiałam dzisiaj z terapeutka na ten temat i potwierdziła właściwie to co napisałam już. Rodzice sie nie zmienia, bo maja swoje schematy i przekonania. I to ja mam teraz możliwość wyboru na ile chce być w tej relacji, to mój świadomy wybór. Natomiast potrzebę bycia wazna musze realizować w innych relacjach, nie dostane tego od osób, które wykształciły we mnie poczucie bycia niewazna. Dlatego właśnie Twoja próba przedstawienia tego rodzicom nie powiodla sie i nie powiedzie raczej.
- Ptasiek
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 180
- Rejestracja: 13 czerwca 2016, o 07:00
Tak mam rodzenstwo. I tak kiedys martwic am sie ich problemami, ba! Problemami ich dzieci rowniez. Powiem stwierdzil am, ze to nie moge dzwigac na swoich ramionach ciezaru calego swiata. I oni sobie radza.
No healing without feeling