Witam wszystkich!
Nerwice mam już 1,5 roku. Bywało lepiej i gorzej ale z najcięższej postaci zaburzenia już wyszłam. Praktycznie zero somatow a jeśli już to nie dziwią mnie i nie mam ataków paniki z nimi związanych. Ale zaczęło się dziać coś dziwnego. Nagle znowu dostałam jakichś dziwnych turbo natrętów. Aktualnie nikogo nie mam ale przez ostatnie pol roku miałam „przelotne” relacje z dwoma facetami

W obu przypadkach nic z tego nie wyszło. Pewnego dnia wpadłam w jakieś koło lekowe, ze może ja nie chce faceta tylko dziewczynę. Wpadłam w takie natrety nieświadomie, ze od pol roku to mnie ciagle mniej lub bardziej prześladuje. Te myśli odzywają się w każdej możliwej chwili. Czuje lek i totalny dyskomfort, przeraża mnie to a jednak nie potrafię z tego wyjść. Czasem o tym zapominam ale częściej to jest i myśląc z perspektywy czasu jak często się to pojawia boje się, ze to prawda. Chociaż bardzo się tego boje, jest to dla mnie przerażajace. Od jakiegoś czasu mam tez ogromne poczucie bezsensu. Coraz częściej, czuje, ze roznosi mnie od srodka, chce mi się płakać a nie mogę i mimo, ze potrafię o tym zapomniec to jak się na tym skupie to jest nie do zniesienia. Wkręciłam się tez w myśli o depresji. Nie wiem skąd tak nagle te wszystkie przerażajace myśli bo moja nerwica już na prawdę się uspokoiła. Przy tym wszystkim mam głupie poczucie jakiegoś obłędu, boje się, ze nie dam rady, czuje jakby mnie to przerastało i boje się, ze sobie coś zrobię, ten lek jest przerażający.
Jeśli ktoś mógłby mi tu służyć pomocą to byłabym wdzięczna. Myśl o depresji czy te dotyczące moich natrętów są dla mnie nie do zniesienia.
