Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Pocieszcie :-(

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
Daria.Dabrowska
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 156
Rejestracja: 17 czerwca 2019, o 16:17

4 lipca 2020, o 23:53

Zastanów się co tak naprawdę wychodzi teraz na pierwszy plan i tym się powoli zajmuj i tak krok po kroczku aż do końca... Nie na dawaj sobie presji... Zazwyczaj zaburzenia lękowe to trochę taki złożony burdel, myśli, emocje, somatyka itp. Jak będziemy próbowali to wszystko ogarnąć naraz to staniemy w pewnym momencie w miejscu... Skoro to końcówka ciąży to na początek skup się na niej.. Skoro ta na krowie kopytko jej tyka to działaj, Wyśmiewaj te myśli straszace, bądź dla siebie najlepszym przyjacielem przecież przeżylas jeden poród nie umrzesz.... My kobiety mamy 💪💪 moc... A tak naprawdę w życiu może wydarzyć się wszystko... Teraz po śmierci bliskiej mi osoby trochę do tego inaczej podchodzę cieszę się z każdej chwili bo tak na serio my nie wiemy co nam przyniesie kolejny dzien. Porodu się będziesz bała a pójdziesz do drewnianego kościoła i Ci cegła na lep spadnie... To jest tak samo możliwe jak to że umrzesz podczas porodu😘 pisz jak coś 😘
svenf
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 222
Rejestracja: 13 listopada 2015, o 10:32

10 sierpnia 2020, o 14:12

IKSIGREKZET pisze:
2 lipca 2020, o 14:40
Wyjezdzamy z męzem na weekend a mnie mecza mysli, ze to ostatni wyjazd, ze zginiemy, nie wrocimy itd. Niedlugo porod a ja oczywiscie mysle ze nie przezyje tego porodu a jak przezyje to dostane depresji poporodowej albo jeszcze cos gorszego. No same czarne scenariusze. Sa takie realne i wszystko mi pasuje ze wlasnie tak sie stanie. Ehhh. Jakos sobie z tym radze, ale musialam sie wygadac. Moze ma ktos podobnie?
Miałam tak przy drugiej cesarce. Pierwsza przeszłam fatalnie, z komplikacjami. Dzień przed drugą płakałam i tuliłam syna z myślą, że już nie wrócę do niego. Przeżyłam, ale również mialam komplikacje i potem jeszcze podejrzenie nowotworu. Straszny czas. Płakałam, że nie dane mi będzie zobaczyć roczku córki. Dziś ma 3 lata i ze względu na koronawirusa mam ten sam scenariusz w głowie. Powrót do pracy w szkole to dla mnie dramat. Jestem w grupie ryzyka i w głowie tylko jedno: że się zarażę i umrę. Za każdym razem w tych wypadkach próbowałam oswoić i ośmieszyć lęk, ale za każdym razem zagrożenie jest/było realne. I jest to dla mnie trudniejsze niż wymyślony wkręt o zawale przy ataku paniki. Też nie wiem, jak to zrobić. Cesarke i komplikacje przeżyłam, nowotwór okazał się po 2 latach zakażeniem bakteriami odkleszczowymi, a nie chłoniakiem. Co będzie z koronawirusem to nie wiem. Nie powiem Ci jak się przestać bać cesarki. Ale ja przeżyłam, choć byłam przekonana na 100 że nie przeżyje. To nie tylko był lęk, a pewność. Więc Ty też przeżyjesz. Myśl sobie przed porodem o chwili za ileś godzin, kiedy już będzie po wszystkim, albo o następnym dniu. To pomaga nie wpaść w panikę.
Katja
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1179
Rejestracja: 23 września 2019, o 00:43

10 sierpnia 2020, o 15:29

Hej,
tak naprawdę to rzecz nie jest w tym czy te nasze lęki są mnie lub bardziej prawdopodobne tylko w tym, że nasz postawa wobec życia jest niewłaściwa. Ja zawsze się zastanawiałam dlaczego niektórzy podchodzął do życia i nawet trudnych spraw tak wg mnie nieodopowiedzialnie, zawsze mnie dziwiła ta lekkość z jaką niektórzy odpuszczają pewne sprawy, podejście na zasadzie pożyjemy zobaczymy. Bo ja do wszystkiego podchodziłam jak na wojne, pełna powaga, wszystko sprawdzone, przeczytane i wybieganie myślami oraz przewidywanie coraz to lepszych bzdur. Oczywiście 90% moich przewidywań kończyło pomyłką, ale czasem przy czymś narobiłam takiej paniki, że sama stwarzałam sobie problemy usilną potrzebą kontroli sytuacji.
Ci wszyscy wg mnie niefrasobliwi wcale nie pochorowali się i nie poumieral tylko żyją i mają się dobrze podczas gdy wokół mnie wytwarzała się coraz bardziej nieznośna atmosfera lęku który zaczął mi towarzyszyć w każdej niemal sprawie aż w końcu całkowicie mną zawładną.
A rzecz jest w tym, że w życie zawsze jest wpisane pewne ryzko i nie ma się co czarować bo tak jest. Pytanie tylko czy się z tym godzimy, czy nie dopuszczamy do siebie tej myśli. Wszyscy jedziemy na tym samym wózku i każdemu z nas w każdej chwili może się coś przytrafić, ale to nie znaczy, że mamy się w tym pogrążać. Trzeba mieć trochę zaufania do życia, do siebie i być dobrej myśli, ale trzeba mieć też gotowość na ból, stratę itp bo jeśli człowiek całkowicie to ze swojego życia wypiera to zawsze będzie go to napawać lękiem. Trzeba się tak naprawdę pogodzić z życiem takim jakim jest i zrozumieć, że masz ogromny wpływ na swoje życie i jednocześnie w pewnych sprawach ograniczony.
Z własnego doświadczenia wiem, że w tego typu sytuacjach ( tj. gdy się czegoś obawiasz ) trzeba zachować pewną dyscyplinę i nie pozwalać sobie na podążanie w kierunku który Ci wyznaczają lękowe myśli. Trzeba je po prostu odrzucać jak zbędny balast bo tym faktycznie są i to nie dlatego, że nic nam się nigdy nie wydarzy, ale dlatego, że nikt z nas nie jest w stanie tego przewidzieć i temu zapobiec, a lękowa perspektywa zabiera nam radość, lekkość i wrzuca nas w objęcia wiecznego lękania się, bo do bania się zawsze się coś znajdzie.
https://www.czlowiekczujacy.pl

Niestety nie jestem w stanie odpowiadać na wszystkie wiadomości na priv, dlatego zrobiłam bloga.
IKSIGREKZET
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 41
Rejestracja: 11 czerwca 2020, o 19:06

12 sierpnia 2020, o 11:41

No i oczywiscie nic sie nie stalo :-)
Wyjazd super a maluszek tez juz na swiecie i mamy sie super:-)
"Jeśli masz bardzo zły dzień i wydaje Ci się, ze więcej nie dasz rady, że to koniec.
To zobacz przy sobie anioła, który szturcha Cię w bok i mówi: Weź nie przesadzaj :-) "
ODPOWIEDZ