
1."narzucanie" sobie presji, że mam się czuć w danym momencie dobrze, być wesoła, radosna itd, bo "tak trzeba" - bardzo ciężko mi to opisać, podam przykład: np.jestem na wakacjach, "powinnam" się cieszyć, a tak nie jest. I tu wjeżdża napięcie, a dlaczego, a jak to, na pewno to już depresja itp itd i oczywiście wiem, że przez to, że skanuję swoje samopoczucie i tak bardzo chcę nie mieć napięcia to właśnie dlatego ono się pojawia xD mój terapeuta nazywa to brakiem akceptacji negatywnych emocji. Jak sobie z tym poradzić?
2. To się łączy z punktem nr 1. Kiedy przeżywam nie-pozytywne emocje (smutek, rozżalenie, złość, zmęczenie) to zamiast przeżywać tę konkretną emocję i pozwolić jej być, to w jakiś sposób zamienia mi się to w głowie na lęk, tak jakbym nie umiała być po prostu smutna, po prostu zła, tylko ten lęk się pojawia zamiast. Podejrzewam, że jest to związane z moim chorym perfekcjonizmem, że jak to, ja się czuję źle!?
Nie wiem czy to co napisałam jest jasne, wiem, że to takie trochę pierdoły, ale jako,że nie ma głupich pytań to czemu nie
