

Nie będę się tutaj rozwodził, ponieważ jak zdążyłem zauważyć po tym forum historii takich jak moja jest tysiąc



JA PRZED DD:
Byłem całkowicie normalnym chłopakiem (aktualnie mam prawie 19 lat), szkoła, kumple, brak większych kompleksów, podrywałem dziewczyny, miałem kilka związków, piłem, imprezowałem, ogólnie normalne życie. Jestem osobą inteligentną, nie miałem żadnych problemów w życiu. Lęk- nie wiedziałem co to, serio, byłem czasem wręcz zbyt odważny i pewny siebie, wręcz arogancki. Gdyby ktoś opowiedział mi wtedy, że jest coś takiego jak derealizacja, to wyśmiał bym go i powiedział, że takie coś to najwyżej mogą dostać jakieś zlęknione CENZURA, a na pewno nie ja, taki gieroj. Jedyne co mi trochę doskwierało to taki lekki wewnętrzny konflikt o który pytałem w innym dziale i już wiem że DD nie jest z nim związane.No cóż, taki byłem nie będę kłamał. Pewnego dnia moje życie się lekko obróciło...
JAK DOSZŁO DO DD:
W życiu marihuany paliłem mało, jak na osobę w moim wieku oczywiście. Zacząłem w 1 klasie liceum, paliłem powiedzmy 4 razy na kwartał, zawsze czyste prawdziwe zioło, nigdy żadne dopalacze itp. żadne inne narkotyki nie wchodziły w grę. Złe samopoczucie po MJ miałem parę razy, ale nigdy nie nakręciłem się jakoś bardzo mocno na panikę. Wszystko zmieniło się na początku 3 liceum. Zacząłem palić co weekend, nie trwało to długo bo może miesiąc, góra dwa. Parę razy doznałem mocnych ataków paniki. Ostatni tak raz zakończył się dla mnie tragicznie. To było 17.12.2016, paliłem wtedy z kolegami, atak paniki, uspokoiłem się, poszedłem do domu spać i rano wszystko wróciło do normy, tak mi się wtedy wydawało. Od poniedziałku zacząłem chodzić do szkoły i coś wtedy na przerwach mi nie grało, czułem się dziwnie. Wieczorami gdy patrzyłem na rodzinę też wydawali mi się jacyś inni. Parę dni później 21.12.2016 DD załączyło mi się na stałe, podczas wizyty w sklepie. To była masakra, atak paniki itp. to forum wyjaśniło mi cały mechanizm i bardzo pomogło.
MOJE OBJAWY:
-Odczucie nierealności świata
-Prawie całkowicie zatraciłem poczucie samego siebie
-Myśli typu, a co jeśli umarłem itp.
-Przytłaczający smutek
-Wrażenie jak bym miał na głowie słoik
-Lęk irracjonalny
-Obcość rodziny
-Realistyczne sny
-Senność
DD trwa:
Leci 4 miesiąc, dziś mam ogromny kryzys, pisze ten post ze łzami w oczach bo mam już bardzo mało siły, jestem bliski samobójstwa. Przyjmuję Fevarin i trochę pomaga, mam mniej natrętnych myśli. Ogólnie przez cały czas trwania DD jest mi bardzo ciężko. Zrezygnowałem ze szkoły, co teraz uważam za błąd ale wtedy nie byłem w stanie nigdzie wyjść. Obecnie większość dnia siedzę w domu, jednak jestem w stanie pojechać do sklepu itp. Do lekarza jeżdżę 200km i jakoś znoszę takie trasy. Czasem mam chwile, że leżę i mam myśli typu "kurde niech to już minie bo życie jest piękne i będę mógł z niego korzystać" a parę dni potem potrafię rozpaczać tak jakbym nigdy nie czuł się dobrze. Mam okresy kiedy mam dużo siły do walki, mam okresy, że jestem strasznie zrezygnowany i nie chce mi się żyć, mam też okresy najgorsze ze wszystkich- lękowe. Ogólnie lęk mam tylko związany z DD, to ona jest moim głównym problemem. Nie mam hipochondrii, nie boję się że umrę, nie boję się schizofrenii bo wiem że jej nie mam. Boję się jedynie tego uczucia, boję się tego świata, tego nieprawdziwego świata. Dopada mnie taki lęk związany z tym, że jestem samotny, jest przy mnie mama, przytulam się do niej ale w ogóle nie czuję żeby była osobą w tym samym świecie co ja. Gdybym nie miał DD to nie bał bym się innych rzeczy. Czasem dostaję ataku paniki, ale nie jest on taki że np. O BOŻE MAM ZAWAŁ, albo CZY TO WYLEW. Tylko ten świat się tak oddala ode mnie, i boję się wtedy tego uczucia. Mam do was parę pytań, które napiszę niżej, jednak proszę żebyście nie zlewali mnie odpowiedzią typu: ODSYŁAM DO DZIAŁU itp. Z góry dziękuję za wszelkie odpowiedzi i zapraszam do dyskusji.
1. Najbardziej ciekawi mnie, czy nakręciłem się na jakąś nerwicę, czy to typowy objaw umysłu zmęczonego paniką po zielsku i samo przejdzie?
2. Jak to jest kiedy DD mija, czy w pewnej chwili poczuję się tak jak kiedyś tzn. czy odejdzie tak jak przyszła czyli nagle, czy jest to mozolny długi proces?
3. Czy gdy DD mija to jest to bardzo zauważalne? Tzn. czasem zastanawiam się czy jeszcze to mam i wtedy muszę koniecznie wyjść do miasta żeby sprawdzić czy będę czuł się jak robot i wtedy orientuję się że nadal mam DD jednak w domu nie jest to dla mnie takie oczywiste.
4. Ostatnie i chyba najważniejsze. Czy mogę to wziąć na przeczekanie, tzn trochę wychodzić z domu, na zakupy, spacer itp. Może nawet wrócić we wrześniu do szkoły. I czy przy takim trybie życia to minie? Wszyscy radzą żeby żyć tak jak wcześniej, a wcześniej jeździł bym np. na wycieczki czy samochodem dla przyjemności. Teraz nie odczuwam przyjemności z tych rzeczy więc w sumie nie chce się do nich zmuszać. Czy mogę to jakoś przeczekać takim w miarę normalnym życiem nie zamykając się w domu ale też nie latając non stop po dworze, a na zagraniczne wojaże zacząć jeździć dopiero po odburzeniu?
Dzięki
