Od dłuższego czasu czytam to forum i treści tutaj zawarte wielokrotnie okazały się dla mnie mega wartościowe.
Zazwyczaj wolę w życiu rolę obserwatora, ale w sytuacji , w której potrzebuję wsparcia, i sama chciałabym je już dać, uznałam że zrobienie inaczej niż zwykle i włączenie się w jakąś społeczność będzie lepszą opcją. Tylko czemu taką trudną


Ale do rzeczy... Mam 28 lat, jestem po terapii indywidualnej. Właściwie nie chcę rozwodzić się nad tym co i jak mi było bo w wielu aspektach życia sobie poradziłam, wiele udało się uleczyć na dobre. Może z czasem jak będzie przestrzeń i potrzeba podzielę się tymi kawałkami siebie. Pozostało jednak nienazwane ,,coś" które utrudnia mi życie i do tej pory, mimo długiej pracy nad sobą, czytania książek, terapii, grup rozwojowych i innych, nie potrafiłam tego nazwać czy doprecyzować. Dopiero czytając to forum zaczęłam odnajdywać się w tym co tu piszecie. Miewałam kryzysy, równo co 3 lata nadchodziło tak silne i niezrozumiałe dla mnie ,,coś" co powodowało że całkowicie przerywałam studia, pracę, czy to co w danej chwili robiłam (Dlatego mając lat 28 wybieram się na studia dopiero za rok) i izolowałam się od świata, czy też radziłam sobie z tym w różny, destruktywny sposób. Potem zaczynałam od nowa. Teraz widzę ze był to m.in. LĘK. Jakieś przesilenie organizmu. Wyładowanie. Jakby korki odcinało. Teraz kryzysów już nie mam, ale pozostał taki stan ciągłego napięcia, niepokoju, lęku choć nie takiego jak dawniej to nawracającego, pojawiającego się nagle z dużą siłą w sytuacjach które dla kogoś są normalne (u mnie związane jest to z ludźmi, zwłaszcza z grupą), lęku przed pracą. Ile razy rezygnowałam z czegoś z życiu w imię tego lęku, trudno byłoby mi to sobie i uświadomić i zliczyć. Od jakiegoś czasu pojawiły się mocne bóle brzucha (badania zrobię dla spokoju ale czuję podskórnie że to związane z psychiką), problemy z przełykaniem. No, moje ciało jest spięte, mój umysł jest w stanie gotowości, nigdy relaksu, i czuję się z tym wszystkim po prostu... źle. Nie chcę rezygnować z możliwości, szans pracy, relacji, bycia z ludźmi, doświadczeń i jestem gotowa żeby w tym temacie powalczyć o siebie... Dlatego też tu jestem.
Równocześnie czuję że co przerobiłam to przerobiłam i fajnie byłoby też móc coś od siebie z tego dać innym.
Więc jeszcze raz.
Witajcie
