Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Osamotnienie w chorobie..

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Ania24l
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 3
Rejestracja: 26 marca 2013, o 15:52

26 marca 2013, o 16:16

Witam wszystkich podobnie jak ja "zaburzonych" ;) Mam na imię Ania i mam 24 lata. Moja choroba ujawniła się u mnie 2 lata temu. Pisząc ujawniła się mam na myśli to, że już kiedyś dawno dawno miałam symptomy tej choroby ale nie z takim nasileniem i z taką częstotliwością jak teraz. Były to bardziej sporadyczne przypadki. Wszystko zaczęło się od momentu, kiedy urodziłam dziecko. Ciężki poród, szał hormonów i niestety moja relacja z partnerem, która nie była taka o jakiej marzyłam- brak stabilizacji, brak poczucia bezpieczeństwa itd itd. spowodowało, że choroba WYBUCHŁA! Było to straszne! Doszło już do tego, że wcale nie wychodziłam z domu! Jak już wyszłam i przebyłam dystans 20m to biegiem wracałam do domu bo już zaczynałam tracić świadomość. W końcu trafiłam do psychiatry.... Chyba najtrudniej jest się przyznać samemu przed sobą " kurcze, mam problem".. Diagnoza - nerwica, depresja, zaburzenia lękowe napadowe z agorafobią i zaburzenia lękowe uogólnione... SZOK!! Oczywiście zaczęłam się zastanawiać dlaczego ja i długo zajęło mi oswojenie się z tą myślą. Zanim nie poznałam przyczyny mojego złego samopoczucia to wszyscy traktowali mnie : NIE CHCE JEJ SIĘ PRACOWAĆ I UDAJE CHOROBE, JEST LENIEM I CIĄGLE TYLKO SIEDZI W DOMU, WSZĘDZIE TYLKO Z NIĄ CHODZIĆ I JEŹDZIĆ - MOŻE TROCHE RUCHU??? Coś w tym stylu. Ja nie mogłam z nikim o tym pogadać bo miałam wrażenie, że nikt mnie nie rozumie i nawet nie chce zrozumieć bo w sumie ciężko wyobrazić sobie co czuje osoba z tymi durnymi zaburzeniami.. Po jakimś czasie leczenia zaczęłam wychodzić z domu, oczywiście nie sama ale uznałam to za sukces, że w ogóle mi się to udało.. Później chodziłam z córką na spacery i wychodzę do dziś. Sama tak zupełnie sama jeszcze się nie odważyłam, wyjść bo strasznie boje się znowu poczuć ten strach, tą myśl, że nie wiem kim jestem, gdzie jestem, nie wiem czy żyje czyli to wszystko co czuje przy ataku lęku.. Razem z moim lekarzem stwierdziliśmy, że jestem na etapie "lęku przed lękiem" i coś w tym jest. Ratuje mnie prawo jazy bo autem jestem w stanie sama się poruszać. Straszliwie jest mi ciężko, w kwietniu mam zacząć odstawiać jeden lek, już się boje bo mam wrażenie, że sama świadomość " zaraz, przecież nie mogę się źle czuć- biorę leki! " bardzo dużo daje. Czasami czuje się jak więzień we własnym ciele. Strasznie jest mi ciężko i przykro, bo w tej całej chorobie bardzo zawiodłam się na paru osobach. Powiedzenie "prawdziwych przyjaciół i bliskich poznaje się w biedzie" jeszcze nigdy nie była dla mnie tak prawdziwe. Mam nadzieję, że tutaj znajdę zrozumienie, wsparcie bo chcę wierzyć, że razem uda nam się te "zaburzenia" przegnać na manowce!! :)
Ania24l
Wojciech
Odburzony Wolontariusz Forum
Posty: 1939
Rejestracja: 10 kwietnia 2010, o 22:49

26 marca 2013, o 16:24

Witaj Aniu wsrod nas i nie martw sie tym ze jestes osamotniona. Na forum mozna znalezc na pewno wsparcie i przede wszystkim jakies poczucie ze nie jest sie samemu. Ale jednak jak mnie zwalila z nog nerwica to slyszalem tylko jedno: nie chce mu sie uczyyc i pracowac i wymysla glupoty. To bardzo bolalo i tak naprawde musialem naprawde w koncu olewac to bo tylko mnie to pograzalo coraz bardziej. Do dzis tym osoba nie wybaczyłem i nie zrobie tego. Bo rozumiem ze mozna nie rozumiec choroby bo sie jej nie mialo ale opowiadac o kims takie glupoty to inna sprawa. Choc troche zrozumienia kazdy moze wskrzesic. A ze to sa problemy psychiczne to kazdy zdrowy czuje sie wazniakiem chyba i tak naprawde chodzi tu o poczucie ze sa lepsi czy cos podobnego.
Inna rzecz to taka zebys zapisala sie na terapie jesli takowej nie masz. Terapia jest bardzo wazna.
Nerwicowiec - Ten typ tak ma.
http://www.imtech.com.pl
Awatar użytkownika
Ania24l
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 3
Rejestracja: 26 marca 2013, o 15:52

26 marca 2013, o 18:26

Zgadzam się z Tobą, najtrudniej jest mi zapomnieć podejście najbliższych osób do mojej choroby i teksty w stylu "nie użalaj się nad sobą, ogarnij się". Bardzo bym chciała się ogarnąć, ale nie jest to takie proste niestety.... Na żadną terapie jeszcze nie chodzę, mój psychiatra jakiś czas temu widział dużą poprawę i stwierdził, że może dam sama radę ale niestety pogorszyło mi się. Ciągle stres, nerwy i zamiast się wyleczyć to choroba się pogłębiła. Super, nie ma co.. Jak tego typu spotkania wyglądają? Taka terapia jest w grupie czy indywidualnie? I jakie są koszty tak mniej więcej bo rozumiem, że to tylko prywatnie? Zwykle wszystkie terminy na fundusz są za milion lat więc nie ma innej opcji jak iść prywatnie na wizytę jeśli człowiek chce być zdrowy. Pozdrawiam ;)
Ania24l
psychokropka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 17
Rejestracja: 24 marca 2013, o 22:59

26 marca 2013, o 18:30

witam i... zgadzam się z Wojciechem. Terapia! takie tłumaczenie, że masz leki, więc nic Ci teraz nie jest, prowadzi - moim zdaniem - do rozwijania nowego lęku "bez leków nie przeżyję.. czy coś mi się stanie.. etc." A chyba chcesz w końcu żyć normalnie, a nie od rana do wieczora, by tylko przeżyć dzień i zaliczyć kolejny?
Czasem leki są niezbędne (sama też biorę), ale terapia jest podstawą (bez niej leki tylko odkładają na później to, co nieuniknione - jakiś atak). Na pewno niektórym same leki wystarczyły, ale w Twoim wypadku, patrząc na to, co napisałaś, powinnaś zgłosić się do dobrego psychoterapeuty. Zobaczysz, będzie Ci lżej:)

Rodzaje terapii są różne - indywidualne, zbiorowe a do tego podział na behawioralne, psychodynamiczne etc.. Myślę, że specjalista Ci odpowiednio do Twego stanu coś dobierze. Tak samo zróżnicowane są ceny... Ja płaciłam 70zł/h po znajomości w mieście wojewódzkim. Ale nie mam pojęcia, jak wygląda średnia statystyczna.
Mimo wszystko... uwierz mi, że warto zapłacić każdą cenę.
Obecnie wybieram się na terapię na oddział dzienny szpitala psychiatrycznego... 8 godzin terapii dziennie, a potem do domku. Nie wiem jeszcze, czy będę za to płacić, czy nie. Podzielę się w połowie kwietnia informacjami.
i będę miała zielone oczy...
ODPOWIEDZ