Jest lepiej iż:
-nie bije się z myślami
-daje im być nie każe im uciekać
-akceptuje je, to było ciężkie z początku ale coraz lepiej mi to wychodzi.
-ryzykuje nie sprawdzam tysiąc razy tego samego. Max raz dwa i daje sobie czuć ten nie pokój i ucisk w klatce.
-nie daje się nabierać wkretkom nerwicy
- mam mało wolnego czasu specjalnie żeby nie myśleć.
Zauważam w tym paradoks.
Osoba homo bała by się patrzec na kogoś swojej płci? Czuła by strach czy przyjemność...
Osoba trans zachowywała by się jak inna płeć czy była w stanie normalności zwykła osoba dobrze się czującą ze sobą dopóki myśli nie dadzą o sobie znać (jeżeli dobrze się czuje i przyjadą myśli to wmawiamy sobie nie zle dymy)
Jestem na dobrej drodze do wyjścia z tego?
Mam to od listopada
Podczas sylwestrowej zabawy udowodniłem sobie jaki jestem. Podrywałem dziewczyny i przyszła myśl że jestem gej, powiedziałem sobie "chciałbyś tańczyć z babami czy chłopami jak byś był gejem" " kogo byś zagadywał baby czy chłopaków"
Proste.
I od tamtego czasu jest lepiej bo trzymam się zasad.
Nie reaktywność, akceptacja, nastawienie normalnościowe, ryzykowanie.
Pozdrawiam cieplutko