
Dawno mnie nie było, a tego posta mógłbym napisać równie dobrze i z rok temu. Jak dziś na to patrzę to odburzyłem się już dawno, ale ciągle wracały wątpliwości - czy to już na pewno to? Czy nie wróci? A jeżeli wróci to co zrobię? Czy znów wpadnę na forum z żalem i lękiem przed życiem? Ooo - mam lekkie napięcie w głowie - czy to czasem nie jakiś nawrót???

No więc dojrzałem do tego, żeby przyjść i powiedzieć, że jestem odburzony. Dawno byłem, ale pieprzone wątpliwości kazały mi czekać. Wymyśliłem sobie kiedyś, że nie ogłoszę tego, dopóki przez kilka miesięcy nie będę miał żadnych objawów. Tymczasem bywa tak, że czasem mam ścisk w głowie, czasem dostanę sraczki ze stresu. I to mnie powstrzymywało. Tak, jakby nie miały tego osoby, które nawet nie podejrzewają u siebie nerwicy... Ot, je.any perfekcjonizm. Nawet teraz, po kilku latach cierpienia, 1,5 roku psychoterapii i 2 latach na forum, szukałem absolutnego zen..

Moja pani psycholog twierdziła, że nerwica jest sygnałem alarmowym naszego organizmu. Sygnałem typu "przestań mnie tak traktować". I po tylu latach stwierdzam, że miała racje. Prosty przykład - wiosną nie miałem praktycznie żadnych objawów. Ot, żyłem sobie normalnie - praca, dom, przyjemności. Nagle zwaliło mi się na głowę mnóstwo roboty. Praca, praca, praca. Milestone'y, milestone'y, milestone'y. 10-12 godzin w pracy, często weekendy. Mózg gorący jak ziemniak w ognisku. Po paru tygodniach takiej rozrywki zaczęły się zawroty i ściski w głowie, problemy ze spaniem. Czy to normalne? Nerwicowy mózg podpowie - nie, to nerwica! Umierasz chłopie... Tymczasem jak sobie przypomnę swoją młodość i czasy, gdy na emigracji pracowałem 7 dni w tygodniu to po kilku takich tygodniach chodziłem po ścianach, kręciło mi się w głowie i miałem zaburzenia rytmu serca ;D Tyle, że wtedy nie miałem pojęcia o nerwicy! No i miałem 10 lat mniej

Teraz jednak bardziej się tym przejąłem - bo nerwica, lęki, itd. Wiadomo przecież, że nerwicowiec umiera co chwilę... Czekałem zatem na wakacje, żeby wreszcie odpocząć. Okazało się jednak, że długo oczekiwany urlop zakończył się małą katastrofą. Opisywałem to na FB więc kilka osób może kojarzyć moje przygody z chorym dzieckiem i zagranicznymi szpitalami, w których średnio działało wykupione w Polsce ubezpieczenie. Znów niedosen i stres. Zero odpoczynku

I wiecie co? Bywam czasem spięty. Nie mogę czasem zasnąć. Miewam stany napięcia, które 2 lata temu skończyłyby się atakiem lęku i kilkoma dniami przemyśleń. Dziś jednak rozumiem z czego to wynika. Gdybym wygrał w Lotto to mógłbym pierdo..ąć to wszystko i pojechać w Bieszczady


I wiecie co jeszcze? Miewam zawroty głowy, ścisk mózgu i to poczucie niepewności - co się za chwilę stanie?.. Ale od dawna nie wszedłem na forum w poszukiwaniu pomocy. W ogóle dawno mnie nie było bo nie miałem na to czasu... Na pewnym etapie było mi głupio bo miałem ochotę komuś pomóc, a nie mogłem się wyrobić. Później gdzieś to się rozmyło.
Wczoraj wszedłem na forum i zobaczyłem na czacie stare, kochane mordki. Pomyślałem, że czas napisać, że ja już po... I jeszcze to, że mi głupio że nie mam teraz czasu wchodzić i gadać, ale często o Was myślę. I przykro mi, że nie wysłałem tego korzenia dla Schanis... Przesiedziałem już przez niego kilka miesięcy w więzieniu w Limie. Chciałem przesłać ten kawałek drewna, który uzdrawia, a nawet wywołuje wielokrotny orgazm przez samo pocieranie i oblizywanie. Niestety - został mi odebrany. Nie wiedziałem, że jest na liście korzeni zakazanych. Nic straconego Schanis - jestem na tropie małży, których wydzieliny działają dwa razy mocniej od tego korzenia...
Pamiętajcie jednak, że nic nie działa tak mocno jak mielone kozie racice. Zawsze mieszajcie kilogram tychże z sokiem z grejpfruta - to najzdrowsze połączenie. Pijcie rano, w południe i wieczorem. Kozie racice najlepsze na nerwice!