Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Różne objawy

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
fragl3s
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 85
Rejestracja: 26 września 2019, o 18:19

3 października 2019, o 20:23

Witam. Krótko opisując temat wcześniej cierpiałem na hipochondrię (kilka lat temu), a dokładniej na kancerofobię. Minęło. Rok temu incydent sercowy, migotanie przedsionków, przez które nabawiłem się zaburzeń lękowych, napadowych. W tym roku 3 incydenty sercowe, skurcze dodatkowe nadkomorowe. Ostatni epizod zostawił u mnie ślad w postaci zaburzeń lękowych, napadowych. Mam wrażenie, że po jakimś czasie przeszło to w lęk wolnopłynący, aczkolwiek ostatnie objawy nie dają mi poczucia zrozumienia i pewności, że to na pewno nerwica. Moje objawy są dosyć dziwne, gdyż dotyczy to aż głowy, klatki piersiowej, oraz brzucha. Przede wszystkim ostatnie dni to po prostu nieumiejętność swobodnego oddychania. Bywają momenty w których po prostu czuję wewnętrzny ciężar. Już nie wspomnę o śmiechu. To jeden z najdziwniejszych doświadczeń, gdyż momentalnie gdy zaczynam się śmiać, od środka czuję taką blokadę, która nie pozwala mi dobrze oddychać, zaburza mi się przy tym oddech. To zaś prowadzi do tego, że ciężar promieniuje do głowy przez który odczuwam ucisk i wrażenie jakby niedotlenienia mózgu. Bardzo często również miewam odruchy wymiotne i ucisk w prawym żebrem (bardziej środkowej prawej, niż końcowej prawej).

No i to co Nasza kochana nerwica uwielbia robić. Sprawdzanie tętna, skupianie się na sercu, objawach, myśli o nadchodzącej śmierci (praktycznie non stop), etc. Trwa to całymi dniami. Może znajdzie się jakieś 5 minut w których nie dzieje się nic, albo po prostu nie zwracam na to uwagi, ale przeważnie całe dni tak wyglądają. Odkąd wstanę tak dotąd aż wieczorem/w nocy nie zasnę. Powiem tak, przechodziłem różnego rodzaju etapy, napady, objawy, odrealnienia, derealizacje. Ale to co w ostatnich dniach się dzieje przerasta wszystko co dotychczas doświadczałem. I szczerze zgubiło mnie to na tyle, że jestem w dosłownej dupie. Czy to lęk wywołuje objawy, które są tylko efektem psychiki, czy coś faktycznie wysiadło a większość objawów to tylko efekt uboczny. W skrócie, choroba, która napędza nerwicę, czy nerwica, która napędza objawy. W zasadzie to nie wiem po co wypisuję ten temat. Może liczę na jakieś wsparcie? Wyjaśnienie? Może ktoś rozumie o co mi chodzi i jest w stanie naprowadzić mnie na drogę wyjścia?

Pozdrawiam.
”Even when I sleep, I feel pain”
Hermes
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 179
Rejestracja: 5 stycznia 2018, o 14:59

4 października 2019, o 01:31

Napisz coś więcej...Ile masz lat i czy kardiologia została przebadana-echo,wysiłkowa,ekg,holter,leki itd.Była kardiowersja ?
fragl3s
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 85
Rejestracja: 26 września 2019, o 18:19

4 października 2019, o 06:23

24 lata. Bardzo często trafiałem na sor z objawami sercowymi. Nigdy nic badania nie wykazywały. Holter miałem robiony przez 3 dni, dziś powinienem mieć wyniki. Wysiłkowy miałem kilka miesięcy temu, też wszystko w porządku, aczkolwiek objawy wtedy nie były tak nasilone. Z leków biorę tylko aspargin, gdyż często miałem troszkę niski potas. To może jaśniej z aktualnej sytuacji. Godzina 6 rano już pobudka, totalny brak śliny (nie suchość, tylko taka klucha) w całym przełyku. Jakiś wewnętrzny niepokój, nie wiem już w sumie czy to objaw stresogenny, czy jakiś fizyczny. Taka klucha, niewygoda, uczucie napięcia wewnętrznego, brak spokoju psychicznego. Z dnia na dzień albo tak samo, albo gorzej... i tylko myśli, kiedy w końcu nastanie koniec, albo kiedy walnie na tyle, że będzie najgorzej. Chociaż i tak już kilka razy mówiłem, że jest naprawdę źle. Od tego wszystkiego uczucie jakby ktoś trzymał mnie za tył i górę głowy. Wszystko co mi dolega nie określam jako ból, tylko albo dyskomfort, albo napięcie/ucisk/gniecenie.
”Even when I sleep, I feel pain”
ewagos
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 373
Rejestracja: 12 kwietnia 2016, o 19:24

4 października 2019, o 07:46

Mnie to wygląda na nerwicę.Miałam podobne objawy,skurcze nadkomorowe ,niski potas .Dwa razy byłam z tego powodu na pogotowiu.Ciągle wsłuchiwałam się w serce i byłam pewna ,że zaraz coś się mi stanie z tym sercem i umrę.Pomogła mi psychoterapia.Ostatnio też mam wieczorami kołatania serca lekkie i chociaż trochę mnie niepokoją to już nie nakręcam się i żyję normalnie.Masz 24 lata w tym wieku jak ktoś nie ma wady serca to nic mu się niestanie .Za to ja uważam ,że taki długotrwały stres nie będzie dobry dla twojego serca ,więc warto działać i coś robić by go opanować.Pozdrawiam ;)
fragl3s
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 85
Rejestracja: 26 września 2019, o 18:19

4 października 2019, o 08:02

Tutaj już nawet nie chodzi o serduszko. :) Powiedzmy, że po prostu zapomniałem o nim. Rozchodzi się zaś o to, że dzień w dzień, przez praktycznie 24/h doskwierają mi takie objawy typu: ucisk pod prawym żebrem, odruchy wymiotne, rozbicie, brak sił, uczucie powolnego umierania (każdy z nas powoli umiera, aczkolwiek rozchodzi mi się o przeczucie bliskiej śmierci), klucha w przełyku, brak śliny przez prawie cały dzień (nie suchość, lecz jakby za mała produkcja), zaburzenie połykania, ciężar w klatce, zaburzenia oddychania (coś jakby blokuje mnie od środka). Problem również tkwi w tym, że śmiech to zdrowie. Śmiech pomaga wyzdrowieć, tylko u mnie zaś ten problem, że kiedykolwiek dochodzi do sytuacji w której się śmieję, czuję od razu blokadę powietrza/klatki piersiowej? Nie wiem jak to określić nawet. Moje objawy są na tyle rozbieżne i różne, że z bomby idąc do lekarza (który już w historii ma wpisane, że cierpiałem na zaburzenia lękowe) powie "Panie, idź Pan, nerwica i tyle"...

24 lata to wiek młodej siły, ale i tutaj zdarzają się śmiertelne przypadki chorobowe jak i nawet w młodszej kategorii, nie zapominajmy o tym.
”Even when I sleep, I feel pain”
ewagos
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 373
Rejestracja: 12 kwietnia 2016, o 19:24

4 października 2019, o 08:42

No i co z tego ,że się zdarzają???Wszystko się może zdarzyć i co ? mamy się zamartwiać i żyć z przeczuciem rychłej śmierci? Póki żyjesz to przynajmniej kożystaj z niego ,narazie nic Ci nie jest ,masz nerwicę.Radzę ci poszukać dobrego psychoterapeutę.Moim zdaniem objawy masz nerwicowe.Powodzenia
Awatar użytkownika
Estersis
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 198
Rejestracja: 5 lutego 2018, o 09:39

4 października 2019, o 08:48

fragl3s pisze:
4 października 2019, o 08:02
Tutaj już nawet nie chodzi o serduszko. :) Powiedzmy, że po prostu zapomniałem o nim. Rozchodzi się zaś o to, że dzień w dzień, przez praktycznie 24/h doskwierają mi takie objawy typu: ucisk pod prawym żebrem, odruchy wymiotne, rozbicie, brak sił, uczucie powolnego umierania (każdy z nas powoli umiera, aczkolwiek rozchodzi mi się o przeczucie bliskiej śmierci), klucha w przełyku, brak śliny przez prawie cały dzień (nie suchość, lecz jakby za mała produkcja), zaburzenie połykania, ciężar w klatce, zaburzenia oddychania (coś jakby blokuje mnie od środka). Problem również tkwi w tym, że śmiech to zdrowie. Śmiech pomaga wyzdrowieć, tylko u mnie zaś ten problem, że kiedykolwiek dochodzi do sytuacji w której się śmieję, czuję od razu blokadę powietrza/klatki piersiowej? Nie wiem jak to określić nawet. Moje objawy są na tyle rozbieżne i różne, że z bomby idąc do lekarza (który już w historii ma wpisane, że cierpiałem na zaburzenia lękowe) powie "Panie, idź Pan, nerwica i tyle"...

24 lata to wiek młodej siły, ale i tutaj zdarzają się śmiertelne przypadki chorobowe jak i nawet w młodszej kategorii, nie zapominajmy o tym.
To co opisujesz, te objawy, sa typowe przy nerwicy. Kazdy kto ja ma wczesniej czy pozniej doswiadcza ich w mniejszym lub wiekszym stopniu. Lekarze o tym wiedza dlatego po pewnym czasie spuszczaja nas na drzewo. Tu pomaga psycholog.
A co do przypadkow smiertelnych w mlodym wieku to po co o tym pamietac? No zdarzaja sie i tyle. Pewnie ze taka mysl jest niefajna ale to tylko mysl a my mamy sie skupic na tu i teraz i cieszyc z kazdej chwili ktora warto zapamietac. Reszta jest do akceptacji.
Pracuj nad soba a ogarniesz objawy i mysli. Czasem bedzie kryzys ale to tez normalne w nerwicy.
Powodzenia👍
fragl3s
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 85
Rejestracja: 26 września 2019, o 18:19

4 października 2019, o 09:17

Fakt, podbijam Wasze wypowiedzi co do zdarzeń etc. Tylko ciężko jest tutaj żyć i korzystać, kiedy objawy tak mocno dają w kość. Ciężko tak samo uwierzyć w to, że to "tylko", lub "aż" nerwica. Tak jak administratorzy wspominali na filmikach, że możemy nie wierzyć w to jak nerwica się objawia i być przekonanym, że to jednak jakaś choroba. No i w moim przypadku tak jest, tylko, że u mnie już nie ma nazewnictwa typu "mam raka, zawał, zapaść, udar", etc. Są objawy bez określenia jednostki chorobowej i wszystkie objawy pakuję w nazwę "coś mi dolega, cholera wie co". Ech.. :D
”Even when I sleep, I feel pain”
Hermes
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 179
Rejestracja: 5 stycznia 2018, o 14:59

4 października 2019, o 10:15

Nie jestes w wieku by miec problem organiczny z sercem.Gdybys miał wade wrodzoną dawno bys o tym wiedział choćby od rodziców a takze z badań.
ucisk pod prawym żebrem- to dolegliwosci z prawego zgiecia okrężnicy -jako nerwicowiec połykasz duzo powietrza i masz ucisk gazów w tej okolicy,mogą to tez byc
neuralgie miedzyżebrowe zwiazane z napięciem nerwicowym
, odruchy wymiotne-jak wyzej,somat
, rozbicie,-następstwo nerwicy
brak sił,-jw
uczucie powolnego umierania-jw
klucha w przełyku już w "Nad Niemnem"było o "globus histerycus"- to nerwicowy skurczmięsni na granicy gardła i przełyku-typowe w nerwicy
brak śliny przez prawie cały dzień -pobudzenie układu autonomicznego prowadzace do xerostomii czyli suchosci w jamie ustnej-typowe w nerwicy
zaburzenie połykania-tak jak przy klusze w gardle
, ciężar w klatce-jak niżej
, zaburzenia oddychania-jesli masz napiete-czyli w ciagłym skurczu-miesnie oddechowe klatka nie wykonuje pełnych ruchów-nie nabierasz tyle powietrza ile trzeba to co się dziwisz ze Ci duszno...?!

Teraz pytanie?
Ile razy "umierałeś"? I dlaczego jakoś do tej pory nie umarłeś? Chcesz mieć te ż kontrolę nad procesem swojego umierania i wyznaczyć przyrodzie czas ,chwilę w której to może się odbyć...?Nie masz na to wpływu!
Zaakceptuj swój stan!Pozwól mu trwać,być,nie walcz...!
"Zaczynam dzień-mam skurcze dodatkowe(pewnie nadkomorowe-policz je w ciągu dnia-do 200 norma-serce to nie zegarek i czasem musi skorygować swój automatyzm) miałem te skurcze juz wcześniej i nadal żyję"...tak do tego podchdź...

podaj potem wynik holtera
skurcze nadkomorowe,komorowe,zmiany ST,bigemie,trigemie... to nam pokaż

weź się za sport
Awatar użytkownika
nikotyna
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 28
Rejestracja: 3 września 2019, o 19:25

4 października 2019, o 10:31

Najlepiej zawsze ten chociaz 1-2 pójść do lekarza. Jak lekarz spojrzał, na nas jak na idiotów albo przynajmniej uspokoil, że nie wygląda to na nic poważnego <- to zdroworozsądkowo trzeba zdac sobie sprawę, że to nasza psychika.

Rozpocznij leczenie nerwicy ;)
I patrz czy objawy ustępują.
www.szalency.com.pl
Zapraszam na mojego bloga oraz grupę FB Szaleńcy
Blog o zaburzeniach lękowych, hipochondrii, zaburzeniach odżywiania, psychologii, związki & miłość.
fragl3s
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 85
Rejestracja: 26 września 2019, o 18:19

4 października 2019, o 10:43

Hermes pisze:
4 października 2019, o 10:15
Ile razy "umierałeś"? I dlaczego jakoś do tej pory nie umarłeś?
Umierałem to przy napadach paniki, których aktualnie nie doświadczam. Dokładnie pamiętam jak wyglądają napady paniki i to co dzieje się teraz to zupełnie innego. Możliwe, że po prostu przekształciło się to w lęk wolnopłynący.
Hermes pisze:
4 października 2019, o 10:15
"Zaczynam dzień-mam skurcze dodatkowe(pewnie nadkomorowe-policz je w ciągu dnia-do 200 norma-serce to nie zegarek i czasem musi skorygować swój automatyzm) miałem te skurcze juz wcześniej i nadal żyję"...tak do tego podchdź...
Dobrze wiem jak to jest z sercem. Tutaj nie rozchodzi się o to, że boje się skurczy dodatkowych, tym bardziej nadkomorowych. Wiem, że każdy je ma, nie każdy odczuwa, norma do 200 a nawet więcej może się zdarzyć, zważywszy na czynniki takie jak stres, przemęczenie, alkohol, kofeina, wysiłek, etc. U mnie skurcze nadkomorowe były już nawet w dzieciństwie, pamiętam i ostatnio wspominałem sobie o tym, że to było uczucie jednego mocniejszego uderzenia po którym był moment kaszlu, tak jakby odkrztuszanie sekundowe. Ja w roku 2018 przebyłem napadowe migotanie przedsionków, chyba 24h epizodu jak dobrze pamiętam. Leżałem wtedy w szpitalu, robili badania etc. zwalniali serca blokerami i musiałem łykać potas z magnezem, bo to też było zaburzone. I tyle. Ja wtedy nawet nie myślałem o tym, że mógłbym się tym przejąć w jakimkolwiek stopniu. Dopiero miesiąc później dostałem "imprezy sercowej", co się później okazało po prostu stresem pourazowym. Czułem, że coś się działo, ale nic tak naprawdę nie było. Jedyne co wtedy miałem to znów spadek potasu i tyle. Serce nawet żadnych skurczy nie miało. Od tamtej pory pomijając różne sprawy lękowe, sercowe etc. było okej. W tym roku jakoś przed wakacjami miesiąc w miesiąc po 1-2 dni miałem właśnie incydenty sercowe. I to nie były takie tak opisałeś, lub ludzie opisują. Gdybym w tamtym momencie miał takie pojedyncze, które ma każdy to nie byłoby w ogóle tematu. U mnie to wyglądało tak, że one co raz któreś uderzenie wyskakiwały, czyli > uderzenie+mocne uderzenie, powrót do normalnego rytmu, uderzenie, uderzenie, uderzenie+mocne uderzenie, powrót. 2 minuty spokoju/10minut/różnie i znowu to samo. Więc to nie była sytuacja, którą każdy mógł mieć.
Hermes pisze:
4 października 2019, o 10:15
podaj potem wynik holtera skurcze nadkomorowe,komorowe,zmiany ST,bigemie,trigemie... to nam pokaż
Jedyne co na dany moment mogę powiedzieć to to, że zmiany u mnie w EKG to wzniesienie punktu J (nie duże). Ostatni taki wynik znalazłem z chyba 2014r. Do zapoznania się o co w tym chodzi odsyłam do google, najlepiej zagraniczne dokumenty. Wyników jeszcze nie posiadam.
Hermes pisze:
4 października 2019, o 10:15
weź się za sport
Przed całą historią byłem petardą. Ćwiczyłem kalistenikę, ale to nie ma znaczenia. Od 2 lat jestem wrakiem człowieka, a od ostatnich 2 miesięcy to już zupełnie. Łatwo się mówi weź się za sport. Próbowałem, ale objawy kopią jeszcze mocniej.
nikotyna pisze:
4 października 2019, o 10:31
Najlepiej zawsze ten chociaz 1-2 pójść do lekarza. Jak lekarz spojrzał, na nas jak na idiotów albo przynajmniej uspokoil, że nie wygląda to na nic poważnego <- to zdroworozsądkowo trzeba zdac sobie sprawę, że to nasza psychika.

Rozpocznij leczenie nerwicy ;)
I patrz czy objawy ustępują.
Właśnie z narzeczoną próbujemy wpisać mnie na terapię indywidualną. Na wtorek mam wizytę u psychologa, który wstępnie poprowadzi wywiad i zakwalifikuje do terapii. Dużo też oglądam i staram się zrozumieć samego siebie i objawy.
”Even when I sleep, I feel pain”
Awatar użytkownika
nikotyna
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 28
Rejestracja: 3 września 2019, o 19:25

4 października 2019, o 13:39

Próby działania to już na prawdę duży krok ;)
www.szalency.com.pl
Zapraszam na mojego bloga oraz grupę FB Szaleńcy
Blog o zaburzeniach lękowych, hipochondrii, zaburzeniach odżywiania, psychologii, związki & miłość.
Hermes
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 179
Rejestracja: 5 stycznia 2018, o 14:59

4 października 2019, o 17:36

Powiem Ci że puki nie zaakceptujesz tego że to co masz to nerwica to bedziesz się męczył...
Dyskutujesz i nie wierzysz lekarzom i masz postawę zaprzeczenia więc sam sobie szkodzisz i bedziesz stał w miejscu.
To co opisujesz z sercem to skurcze dodatkowe a Ciebie przeraża tzw przerwa wyrównawcza i powrót do normalnego rytmu serca...
druga spraw to uniesienie J...samo nic nie znaczy...może być zaburzenie repolaryzacji ale jak sam piszesz masz z jakiegoś powodu niedobory potasu
Przy normie sodu 135-145 mg spaden o 5-6-7 mg nic nie znaczy ale potas przy normie 3,5-5,0 spadek o2-3 mg% to juz powazne zaburzenie...
Wiec jesli z jakiegos powodu temots tracisz-nadcisnienie i leki moczopedne,biegunka a moim zdaniem kwasica spowodowana ciągłymi hiperwentylacjami lub go nie podajesz bo np. nie jesz mięsa... to masz takie jazdy jak masz....
Przestan zaprzeczać sam sobie.Masz zaburzenie lękowe a nie ciężką chorobę serca.
fragl3s
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 85
Rejestracja: 26 września 2019, o 18:19

4 października 2019, o 17:48

Hermes pisze:
4 października 2019, o 17:36
kwasica spowodowana ciągłymi hiperwentylacjami lub go nie podajesz bo np. nie jesz mięsa... to masz takie jazdy jak masz....
Błąd. Nigdy nie wpadłem w niecelową hiperwentylację. Wiem jak ona wygląda, aczkolwiek przy napadzie paniki nigdy, ani razu nie zdarzyło mi się popaść w hiperwentylację.
Hermes pisze:
4 października 2019, o 17:36
To co opisujesz z sercem to skurcze dodatkowe a Ciebie przeraża tzw przerwa wyrównawcza i powrót do normalnego rytmu serca...
Mnie nie przeraża skurcz dodatkowy. Mnie PRZERAŻAŁO to, że to działo się cały czas przez cały dzień. I nie było tego 10/50 tylko spokojnie ponad 500x w ciągu doby.
Hermes pisze:
4 października 2019, o 17:36
jak sam piszesz masz z jakiegoś powodu niedobory potasu
Pierwszy spadek potasu był wywołany przebyciem 3 tygodniowej choroby wirusowej i gorączkowania. Potem powrót do pracy, duży wysiłek, w momencie duża emocja i szarpnęło mi migotanie. Reszta spadków potasu była spowodowana raczej niedożywieniem. Nie choruję na nadciśnienie, wręcz odwrotnie, mam raczej w okolicach 100/60, żadnych leków moczopędnych etc. nie zażywam. Jedyny lek to ten aspargin, choć i z niego zrezygnuję kiedy się ocknę i wejdę na normalną dietę.

Hermes pisze:
4 października 2019, o 17:36
Przestan zaprzeczać sam sobie.Masz zaburzenie lękowe a nie ciężką chorobę serca.
Nigdzie nie zaprzeczam samemu sobie i podkreślam, nie o serduszko się tutaj rozchodzi a o inne objawy. Od serduszka się wszystko zaczęło.
”Even when I sleep, I feel pain”
Hermes
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 179
Rejestracja: 5 stycznia 2018, o 14:59

4 października 2019, o 21:37

Przestanę już pisać w Twoim wątku.Jak powiedziałem,jestes na etapie negacji i zaprzeczenia.Wszystko wiesz lepiej i nie słuchasz a słuchanie to podstawa terapii...Rozbiór mojego postu na akapity,ich analiza,zaprzeczanie świadczy dokładnie o Twojej przypadłości.Powodzenia
ODPOWIEDZ