Na początku nerwicy miałem podniesione ciśnienie do około 130 i spory puls około 120. Nie są to duże liczby, ale zawsze byłem niskociśnieniowcem z małym pulsem koło 60. Wtedy nawet na to nie zwróciłem uwagi za bardzo (nie przerażało mnie to) w porównaniu do wielu innych objawów, myśli, itp. Wszystkie badania jak najczęściej to bywa przy nerwicowcach ok. Mówiłem o tym lekarzom, że się podniosło wszystko, ale zlewali to. Puls i ciśnienie wróciły do normy na prawie rok.
Teraz znowu się bujam z ciśnieniem i niestety zwróciłem na nie uwagę

Gdy mam okres w którym radzę sobie lepiej z myślami natrętnymi, uderza we mnie sporo somatów. W takim lęku, do tego po mocnej kawie z guaraną sprawdziłem sobie ciśnienie... Jak się domyślacie wyszło spore, kolejny pomiar jeszcze większe 150. I zaczęła się jazda. Każde podejście do ciśnieniomierza czy myśl o tym, że powinienem zrobić pomiar od razu czuję latające serce w klatce.
Sprawdzanie więc ciśnienia, okazało się totalnie głupim pomysłem. Każdy pomiar daje mi więcej lęku i wątpliwości. Złamałem nawet swoją żelazna zasadę nie czytania o chorobach w sieci (ponad rok nie sprawdzałem portali "medycznych"). Co najlepsze pierwszy pomiar zawsze wychodzi wysoki, kolejne już w normie lub lekko podniesione od tego co miałem zawsze (ale i tak w normie).
Teraz rzuciłem ciśnieniomierz i postanowiłem nie mierzyć go przez jakiś czas, póki nie odzyskam dystansu do tej czynności.
Od razu się nie umiera od skoków czy wysokiego ciśnienia. Zwłaszcza gdy wielu z nas tu jest młodych w sile wieku z bardzo dobrym cholesterolem i uprawia jakieś aktywności. Nie przeczę, że jest to szkodliwe, ale trzeba to trochę zracjonalizować. Ludzie z tym żyją wiele lat nawet nie wiedząc, więc skoro wiemy, że mamy lęki, stresy, nieprzepracowane emocje, a wszystkie badania wychodzą ok - uważam, że nie ma sensu brać beta-blokerów, przynajmniej na początku. Zresztą lekarz pewnie, by mi ich nie przepisał, bo w czasie badania w gabinecie mam zawsze idealne ciśnienie ;D
Do tego nie rezygnuje z aktywności - biegam dalej i co ciekawe, gdy biegam czuje się super, bez objawów ze strony serca czy lęku. Lekarz kiedyś mi powiedział, że gdybym miał chore serce to by na pewno nie wytrzymało takiego wysiłku, albo miałbym jakieś inne objawy.
Dlatego do lekarza na razie nie idę. Przed tą akcją z tydzień wcześniej robiłem sobie podstawowe badania kontrolne po roku (krew, tsh, wątrobą, ekg, cholesterol, cukier) - wszystko idealnie.