Może mnie niektórzy kojarzą.
Jestem Julka i mam 16 lat

Nerwice od 2016, zaczęło się od słabości w szkole, później ataki paniki, ciągły lęk, strach przed pójściem do szkoły bo zemdleje.
(a wyniki badań wychodziły dobrze)
No i taki lęk o zdrowie głównie. W międzyczasie w 2017 mój tata niestety popełnił samobójstwo. Później ten stan się pogłębił, bo lęki były coraz większe, ciągle ataki paniki itp.
No i w kwietniu 2018 trafiłam na to cudowne forum

Ale do czego zmierzam?
Oczywiście pomijając już objawy somatyczne, myśli lękowe itp, to czasem miałam jakieś tam stany odrealnienia ale były to po prostu takie chwilowe odrealnienie, nie miałam takich objawów, co to większość jest wypisywanych w objawach DD.
Jakoś jak trafiłam na forum nie zaglebialam się w tematy o DD, bo po prostu go nie miałam więc nie chciałam sobie tym zaprzątac głowy.
Teraz jakoś zaczęłam czuć się coraz bardziej dziwnie. Świat wydaje mi się jakiś taki nierealny, mój dom wydaje mi się taki obcy, jakbym była w nim pierwszy raz. To samo do osób które znam, do rodziny, przyjaciół. Wydają mi się jacyś tacy obcy. W sensie logicznie wiem, że są moimi przyjaciółmi i rodziną, ale jakoś tego nie czuje.
Otoczenie, które znam, czy to moja miejscowość, miasto i okolica wydają mi jakieś taki obce, jakbym nigdy w nich nie była. Ludzie wydają mi się jacyś tacy dziwni, nwm po prostu tacy dziwni. Czasem czuję się jakbym śniła, a życie nie istniało i to wszystko to sen. To co robiłam chwilę temu lub wczoraj wydaje mi się takie odległe. Gdy z kimś rozmawiam to nie rozumiem co mówi, w sensie ciężko mi się skoncentrować na tym co mówi. Gdy coś czytam to nie rozumiem tego i mam taką pustkę w głowie. Na lekcjach np na matematyce zapominają mi się wzory, nie potrafię się skoncentrować, wydaje mi się jakbym nie umiała logicznie myśleć i rozwiązać zadanie. Na polskim nie potrafię stworzyć sensownej wypowiedzi, jakbym się cofnela w rozwoju i nie umiała ładnie pisać. Używam prostych słów. Nie potrafię sobie przypomnieć treści jakichś książek, utworów. Jakby wszystko mi się pozapominało. Kiedy coś do kogoś mówię ciężko mi się wypowiedzieć, jakbym nie umiała złożyć normalnej wypowiedzi, mylą mi się słowa. Na angielskim to już wgl porażka, nic nie rozumiem, nie umiem stworzyć sensownej wypowiedzi po angielsku, zapominają mi się podstawowe słówka lub konstrukcje zdań. A z angielskim nigdy nie miałam problemu, zawsze go umiałam a teraz jakbym się cofnela w rozwoju o kilka lat, serio, nie rozumiem tego.
A zawsze miałam dobrą pamięć i nigdy z nauką nie miałam problemu do czasu kiedy nerwica zaczęła się rozwijać. Zawsze byłam prymusem a teraz czuję jakbym się cofnela do tyłu o parę lat.
Mam jakieś luki w pamięci. Nie potrafię sobie przypomnieć co robiłam chwilę temu lub kilka dni temu. Nie mam poczucia czasu, często nie wiem jaki jest dzień. Jakby się wszystkie dni zlewaly w jeden. Jak coś mówię to często tracę wątek i zapominam co miałam powiedzieć. Jak kogoś słucham to często nie rozumiem co mówi. To samo na lekcjach, nauczyciele mówią coś, a ja jakbym miała zerowy poziom koncentracji bo nie rozumiem nic.
Mam wrażenie jakbym pozapominala wszystkie rzeczy które się uczyłam z polskiego, angielskiego i innych przedmiotów. To jest strasznie dziwne i boję się że to już jakieś zaniki pamięci, jakaś choroba mózgu, no cuda na kiju.
Czuję się jakoś dziwnie. Jakby ręce były nie moje, tylko takie przyczepione. Czuję je, ale wydają mi się taki obce, wgl wydają mi się takie dziwne, jakbym się dziwiła, że tak wyglądają ręce. Albo patrzę na moje palce i wydaje mi się jakby się wyginaly w drugą stronę, choć jak pytałam babci to mówi, że przecież mam normalne. Ogólnie jak patrzę to mam takie falowanie wszysfkiego, jakies takie poczucie jakby wszystko było krzywe, no nie umiem tego wytłumaczyć. Mam też szumy i piski w uszach. A przed oczami widzę jakieś czarne plamki, kropki, błyski, iskry, czasem jakbym widziała za mgłą, takie też niewyraźne widzenie (choć kilka miesięcy temu miałam badanie wzroku u pielęgniarki i wszystko ok, ale tylko to z tą tablicą, żadne komputerowe). Również nogi wydają mi się takie nie moje. Czuję się czasem jakbym nie była w swoim ciele, tylko obserwowała rzeczywistość tak tylko oczami. Albo też takie coś, że może świat zawsze tak wyglądał, że od urodzenia mam DD, że może tak wygląda rzeczywistość...no pokrecone

No ogólnie jedna wielka dziwnosc świata i siebie. Nawet boję się te objawy mówić mojemu terapeucie bo boję się że uzna że mam jakąś schizofrenie albo coś innego, więc grzecznie zapytam tutaj.
Nie miałam jakiś super badań co tu po niektórzy. Jeśli chodzi o głowę to byłam 1,5 roku u neurologa z uciskami w głowie itp, zrobiła wywiad oraz te wszystkie badania neurologiczne co to się robi i mówiła że wszystko ok, nie zlecila żadnego TK głowy czy coś.
Przez te 3 lata, od 2016, chyba z pierdyliard razy morfologia, mocz, tarczyca, ob i inne pierdółki z krwi no i wszystko ok.
Nie muszę chyba mówić, że już mój zlekniony umysł dopatruje się w tym jakiejś choroby typu SM, bolerioza, schiza, jakieś uszkodzenie mózgu, choroba mózgu czy inne fanamerie

Nie zaglebialam się jakoś specjalnie w tematy DD, bo nie miałam potrzeby, więc czuję się swiezakiem w tym temacie. Ale czy to na pewno DD? Takie od nerwicy a nie od jakiejś choroby?
Przepraszam, że tak pytam, bo na forum jestem już rok, ale tematy DD są dla mnie nowością w tym momencie.
Lisek pozdrawia
