witam , temat ten kieruje w szczególności do osób które znają już podstawy a mianowicie wiedza ze to tylko myśli spowodowane podenerwowanym stanem emocjonalnym. Ja z lękami borykałem się od 9 roku życia mam 29 wiec 20 lat oczywiście był rak schiozofrenia zapalenie wątroby guz mózgu potem opętanie, obłęd i tego typu rózne sprawy lęk przed ludźmi wiec dla tych co powiedzą ze mieli gożej powiem ze tez spiłem cała śmietankę objawów i wiem co jest co w nerwicy

Teraz do rzeczy kiedy już trafiłem na forum zacząłem ogarniać podstawy i nabywać inteligencji emocjonalnej wkroczyłem na drogę leczenia akceptacja ,ignorowanie, świadoma uwaga na innych rzeczach, wszystko pomału zaczęło nabierać kolorów i coraz częściej wychodziłem z lekowego kola, i tak sobie dumałem i wpadłem na takie wnioski ze co jest przeciwieństwem obawy przed śmiercią? ależ oczywiście pragnienie życia i słowo pragnienie było gwoździem do trumny dla mojej nerwicy. Jak to jest ze nerwica nie podsuwa nam myśli ze wygrasz milion złotych? bo tego chcesz pragniesz, jak to jest ze nie podeśle nam myśli ze poznasz wspaniałą osobę i spędzisz z nią cale życie? po prostu bo tego pragniesz a tam gdzie jest pragnienie nie ma leku , paradoksalnie nie możemy czegoś szczerze pragnąc i jednocześnie się tego bać , lęk zawsze bazuje na tym czego nie chcemy i z tego czerpie swoja siłę . Z ta myśla spedziłem parę chwil i zacząlem zastanawiaą sie nad moimi lękami , skoro czułem lęk wolno płynący i i tak nie mogłem nic z tym zrobić dlaczego nie zacząć go pragnąć, tak tez zrobiłem leżałem i myślalem ze chciałbym żeby mój lęk się wzmocnił pragnąłem go czuć z całych sił , potem zacząłem zastanawiać się nad natrętami i ich treścią wywnioskowałem ze boje się tego ze ktoś mnie pobije, po czym zaczołem pragnać tego żeby ktoś mnie pobił o dziwo po kilku sekundach lek całkowicie zjechał do zera nie wiem o co chodzi minęło parę dni i do dziś jestem w szoku

co prawda odburzenie nie jest pelne widze ze stan emocjonaly nie dowierza bo czasem mnie zepnie ale totalnie panuje nad uczuciem leku , wczoraj znowu podsunęło mi natręta ze kolega jest na mnie zły i zacząłem pragnąć żeby był na mnie wkur... na maxa i w sekundę odpusciło. Na pewno niektórzy zadadzą sobie pytanie co za chory koleś ja boje się raka i mam pragnąć aby go dostać ? Pamiętajcie ze samo pragnienie w sobie nie jest wyznacznikiem tego ze to czego pragniemy się stanie , zapragnijcie żeby ktoś zapukał teraz w drzwi i co? nic. To może pójść krok dalej i zacząć pragnąć tego czego się boimy ,polecam najpierw poczytać temat o grze myślami pani ciasteczko albo zamianie wizualizacyjnej divina i popróbować żebyście zdali sobie sprawę ze naprawdę macie wpływ na swoje myśli.Na koniec dodam ze może nie odkryłem ameryki albo się mylę ale mi to mocno pomogło i jeżeli wam tez chodź trochę pomoże to będę szczęśliwy
