Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

NIE WYTRZYMUJĘ... PROSZĘ O RADY

Forum o nerwicy natręctw i jej objawach.
Omawiamy tutaj własne doświadczenia z życia z tym jakże natrętnym zaburzeniem.
Ale także w tym temacie można podzielić się typowymi natrętnymi lękowymi myślami, które pełnią rolę straszaków i eskalatorów lęku w zaburzeniu.
zagrody1
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 185
Rejestracja: 6 listopada 2015, o 18:36

7 listopada 2015, o 15:11

Ponieważ mam narzeczonego i nie dam rady podjąć decyzji o ślubie, bo mnie natrętne myśli i lęk blokują i sprawiają, że się wycofuję... Mianowicie jak tylko pomyślę o wyznaczeniu daty ślubu to automatycznie przychodzi lęk, myśli i obrazy w głowie że dostanę takiego lęku, że nie wyjdę z domu przed ślubem, że ludzie będę mówić o moim przypadku, że przed zbliżającą się datą będę mieć ataki paniki, że coś się złego stanie przed ślubem i mnie to rozwali, że będzie dużo ludzi i nie będę mogła się skoncentrować i szereg innych katastroficznych myśli.. Jak myślicie czy ja mogę w takiej sytuacji myśleć o wyjściu za mąż czy po prostu zrezygnować z tego związku? Czasem myślę , że wtedy podejmę decyzję jak te myśli miną i lęk przejdzie, ale on wcale nie przechodzi i czekam tak kilka lat i nie mogę się doczekać, bo te myśli CO BĘDZIE dalej są...
Awatar użytkownika
Tojajestem
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 383
Rejestracja: 25 lutego 2015, o 19:03

7 listopada 2015, o 16:55

Po pierwsze sluchaj serca a nie mysli a po drugie wiekszosc tego forum jest o katastrofach ktore nigdy sie nie wydazyly. Po trzecie co cie obchodza inni? To Twoj slub.

Moj znajomy w takcie przysiegi zemdlal. Dzis wszyscy sie z tego smiejemy i to wlasnie jest najlepsze wspomnienie z calej ceremonii. To wszystko jest w twojej glowie. Bo ludzie zawsze sa wyrozumiali. Znacznie bardziej niz ty dla siebie.
Ważne, żeby w trudnych chwilach pamiętać o własnych cytatach ;)
Awatar użytkownika
marianna
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 2070
Rejestracja: 23 kwietnia 2014, o 23:47

7 listopada 2015, o 22:39

Czyli boisz się samej ceremonii i uwagi innych ludzi zwróconej na siebie?
Może po prostu ślub w kameralnym gronie? :)
Ja też sie denerwowałam ale byłam tak przejęta że dopiero na zdjeciach widziałam
kto był na sali i kto gdzie stał;))
Gdybym miała jeszcze raz brac ślub to już w pełni świadomie i dla własnej przyjemności.
A tak w ogóle to... czy jest jakiś nakaz brania ślubu? Przecież można ze sobą być szczęśliwym i bez ślubu:)
*** JEŚLI KTOŚ MI ODPOWIADA TO "CYTUJCIE" BO JA POTEM GUBIĘ WĄTKI ***

http://www.zaburzeni.pl/25-etapow-trwania-nerwicy-wg-kamienia-t4347.html
http://www.zaburzeni.pl/spis-tresci-autorami-t4728.html
STRACH PRZED UTRATĄ KONTROLI ITD:
http://www.zaburzeni.pl/strach-przed-smiercia-szalenstwem-i-utrata-kontroli-t427.html
VIDEO:
https://www.youtube.com/watch?v=8KrCjT6b1VI&feature=youtu.be
SPIS MYSLI NATRETNYCH/LEKOWYCH:
http://www.zaburzeni.pl/zbior-naszych-natretnych-mysli-i-obrazow-myslowych-t4038.html
SPIS OBJAWOW SOMETYCZNYCH/LEKOWYCH:
http://www.zaburzeni.pl/nerwica-objawy-mala-encyklopedia-naszych-objawow-wpisz-sie-t3492.html
zagrody1
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 185
Rejestracja: 6 listopada 2015, o 18:36

7 listopada 2015, o 22:46

Dzięki marianna.. Chodzi o to, że rodzina ogromnie naciska, bo jest religijna i to starsze pokolenie więc rozumiesz... A kiedy wychodziłaś za mąż to miałaś już nerwicę?
Awatar użytkownika
marianna
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 2070
Rejestracja: 23 kwietnia 2014, o 23:47

7 listopada 2015, o 22:59

Oczywiscie że miałam nerwicę, ale to jest taki moment że człowiek w ogóle o nerwicy zapomina;)
Poza tym dla mnie najwiekszym problemem było żeby nie parsknąć śmiechcem bo zacinała sie muzyka
weselna w usc a mąż przekrecał słowa przysiegi bo był obrokrajowcem. Wygldało to jak scena weselna z "Misia"
Ogólnie ślub to nic strasznego, w sumie to głównie siedzisz i przez chwile powtarzasz regułkę po księdzy czy też urzędniku;)

Ważne jest tylko to czy Ty chcesz brac ten ślub.
Bo jeśli chcesz i blokuje Cie tylko lęk przed atakiem paniki to nie ma to wiele wspólnego z samym slubem
tylko po prostu jako konik nerwicowy ustawiłaś sobie lęk przed ceremonią i oceną innych.
*** JEŚLI KTOŚ MI ODPOWIADA TO "CYTUJCIE" BO JA POTEM GUBIĘ WĄTKI ***

http://www.zaburzeni.pl/25-etapow-trwania-nerwicy-wg-kamienia-t4347.html
http://www.zaburzeni.pl/spis-tresci-autorami-t4728.html
STRACH PRZED UTRATĄ KONTROLI ITD:
http://www.zaburzeni.pl/strach-przed-smiercia-szalenstwem-i-utrata-kontroli-t427.html
VIDEO:
https://www.youtube.com/watch?v=8KrCjT6b1VI&feature=youtu.be
SPIS MYSLI NATRETNYCH/LEKOWYCH:
http://www.zaburzeni.pl/zbior-naszych-natretnych-mysli-i-obrazow-myslowych-t4038.html
SPIS OBJAWOW SOMETYCZNYCH/LEKOWYCH:
http://www.zaburzeni.pl/nerwica-objawy-mala-encyklopedia-naszych-objawow-wpisz-sie-t3492.html
zagrody1
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 185
Rejestracja: 6 listopada 2015, o 18:36

8 listopada 2015, o 10:14

Mnie blokuje nie tylko sam ślub, ale miany jakie są po ślubie... że będą trudności i że mąż będzie chory a ja strasznie wyolbrzymiam i przeżywam wszystkie choroby, tak, że ledwie funkcjonuje, bo odrazu się utożsamiam, że ja też zachoruję.. druga sprawa to przeprowadzka i kontakt z przyszłą teściową, której się boję i w jej obecności zachowuję się nienaturalnie... To wszystko te moje twory wyobraźni napędzane lękiem
Awatar użytkownika
marianna
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 2070
Rejestracja: 23 kwietnia 2014, o 23:47

8 listopada 2015, o 11:51

Po prostu masz nerwicę lękową, może jakaś terapia?
Miejsce gdzie będziesz mogła z terapeutą obgadać problemy jakie Cię trapią i dojść do tego czego Ty sama chcesz,
jak poradzić sobie z presją otoczenia i drugi temat z czego rezygnujesz przez lęki.
*** JEŚLI KTOŚ MI ODPOWIADA TO "CYTUJCIE" BO JA POTEM GUBIĘ WĄTKI ***

http://www.zaburzeni.pl/25-etapow-trwania-nerwicy-wg-kamienia-t4347.html
http://www.zaburzeni.pl/spis-tresci-autorami-t4728.html
STRACH PRZED UTRATĄ KONTROLI ITD:
http://www.zaburzeni.pl/strach-przed-smiercia-szalenstwem-i-utrata-kontroli-t427.html
VIDEO:
https://www.youtube.com/watch?v=8KrCjT6b1VI&feature=youtu.be
SPIS MYSLI NATRETNYCH/LEKOWYCH:
http://www.zaburzeni.pl/zbior-naszych-natretnych-mysli-i-obrazow-myslowych-t4038.html
SPIS OBJAWOW SOMETYCZNYCH/LEKOWYCH:
http://www.zaburzeni.pl/nerwica-objawy-mala-encyklopedia-naszych-objawow-wpisz-sie-t3492.html
zagrody1
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 185
Rejestracja: 6 listopada 2015, o 18:36

8 listopada 2015, o 12:32

Dziękuję.. chodzę na terapię tylko, że póki nie zaakceptuję tego lęku i tych okropnych mysli nikt przecież nie może mi pomóc.. Ja cały czas chcę się pozbyc tego dziadostwa i pewnie dlatego nie mogę tego zaakceptować.. wczoraj sobie leżałam i nagle myśl- umieram, pewnie to teraz i ogromny lęk.. Jakoś udało mi się nie wierzyć tej myśli, ale to trudne, bo myśli dyktują, ze wcześniej to było inaczej (jak były te same myśli) a teraz to pewnie napewno prawda.. Ty już wyszłaś z nerwicy?
Awatar użytkownika
marianna
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 2070
Rejestracja: 23 kwietnia 2014, o 23:47

8 listopada 2015, o 13:12

Tak, pamietam dokładnie jak miałam takie lęki.
W ogóle pamiętam nawet pierwszą taką mysl lekową, jechałam z chłopakiem autobusem, byłam w nim bardzo zakochana
spojrzałam na niego i pomyslałam "a co jesli jest na coś chory?"
Podczas gdy on był zdrowy jak koń :)
Przygladałam mu sie potem czy nie wyglada źle, czy nie ma oznak jakiejs choroby, pytałam mamy czy dziwnie nie wyglada;)
On nigdy na nic chory nie był i z tego co wiem nadal sie ma dobrze.

Wiele razy wylatywałam z domu i szłam siedzieć na przystanku żeby w razie czego ktoś mnie ratował bo wydawało mi się
że zaraz coś mi sie stanie, albo jadąc autobusem miałam wrażenie że coś sie ze mną dzieje, zaraz umre, zemdleje itd...
To co opisałam i co piszesz Ty to sa klasyczne objawy nerwicy.
Człowiek czyms sie stresuje, a umysł szuka źródła lęku we wszystkim.
Wystarczy obejrzeć waidomosci i usłyszeć że ktoś jest na coś chory, umysł od razu podsuwa pomysł że my też jesteśmy na to chorzy.
Nawet widzimy u siebie objawy! :)
Teraz z perspektywy czasu wydaje mi się to śmieszne i sama nie mogę uwierzyć w to że miałam takie lęki.
Ale wtedy byłam przekonana że albo ja jestem chora, albo bliscy i że na pewno coś sie stanie.
Piszę to po to żebyś zobaczyła jak u mnie ten lęk bezpodstawnie wskakiwał na różne tematy.
Wiem że cięzko jest nabrać do tego dystans ale można, można kazdy taki pomysł lękowy wrzucić do jednego wora nerwicowego
i powiedzieć sobie "aha, znowu coś wymyślam".
Troche to wymaga praktyki ale da się:)
*** JEŚLI KTOŚ MI ODPOWIADA TO "CYTUJCIE" BO JA POTEM GUBIĘ WĄTKI ***

http://www.zaburzeni.pl/25-etapow-trwania-nerwicy-wg-kamienia-t4347.html
http://www.zaburzeni.pl/spis-tresci-autorami-t4728.html
STRACH PRZED UTRATĄ KONTROLI ITD:
http://www.zaburzeni.pl/strach-przed-smiercia-szalenstwem-i-utrata-kontroli-t427.html
VIDEO:
https://www.youtube.com/watch?v=8KrCjT6b1VI&feature=youtu.be
SPIS MYSLI NATRETNYCH/LEKOWYCH:
http://www.zaburzeni.pl/zbior-naszych-natretnych-mysli-i-obrazow-myslowych-t4038.html
SPIS OBJAWOW SOMETYCZNYCH/LEKOWYCH:
http://www.zaburzeni.pl/nerwica-objawy-mala-encyklopedia-naszych-objawow-wpisz-sie-t3492.html
zagrody1
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 185
Rejestracja: 6 listopada 2015, o 18:36

8 listopada 2015, o 15:36

Jeszcze raz bardzo Ci dziękuję... Bardzo mi pomagasz swoimi radami, bo jakoś wzrasta we mnie nadzieja.. Czyli teraz mam po prostu przyjmować te myśli i pozwolic im byc czy racjonalizować? np. pojawia się myśl, że umieram i co? Przyjmuje ją i mówię, że to tylko myśli i będę miec z tego powodu lęk, ale jej nie wierze.. czy to dobry sposób działania?
Awatar użytkownika
Kamień
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 1458
Rejestracja: 24 września 2013, o 14:47

8 listopada 2015, o 15:53

tak, to bardzo dobry sposób działania ;)
Awatar użytkownika
marianna
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 2070
Rejestracja: 23 kwietnia 2014, o 23:47

8 listopada 2015, o 16:21

Tak, dokładnie, nie ma co tym myślom nadawać wartości.
Czyli czujesz że umierasz i myslisz sobie "taaaa .... znowu?;)"
Nie ma sensu rozkminiać żadnych myśli lękowych nie ważne czy to jest umieranie, choroby czy inne pomysły.
*** JEŚLI KTOŚ MI ODPOWIADA TO "CYTUJCIE" BO JA POTEM GUBIĘ WĄTKI ***

http://www.zaburzeni.pl/25-etapow-trwania-nerwicy-wg-kamienia-t4347.html
http://www.zaburzeni.pl/spis-tresci-autorami-t4728.html
STRACH PRZED UTRATĄ KONTROLI ITD:
http://www.zaburzeni.pl/strach-przed-smiercia-szalenstwem-i-utrata-kontroli-t427.html
VIDEO:
https://www.youtube.com/watch?v=8KrCjT6b1VI&feature=youtu.be
SPIS MYSLI NATRETNYCH/LEKOWYCH:
http://www.zaburzeni.pl/zbior-naszych-natretnych-mysli-i-obrazow-myslowych-t4038.html
SPIS OBJAWOW SOMETYCZNYCH/LEKOWYCH:
http://www.zaburzeni.pl/nerwica-objawy-mala-encyklopedia-naszych-objawow-wpisz-sie-t3492.html
Awatar użytkownika
Sasuke
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 481
Rejestracja: 5 marca 2014, o 15:11

8 listopada 2015, o 17:04

zagrody1 pisze:Jeszcze raz bardzo Ci dziękuję... Bardzo mi pomagasz swoimi radami, bo jakoś wzrasta we mnie nadzieja.. Czyli teraz mam po prostu przyjmować te myśli i pozwolic im byc czy racjonalizować? np. pojawia się myśl, że umieram i co? Przyjmuje ją i mówię, że to tylko myśli i będę miec z tego powodu lęk, ale jej nie wierze.. czy to dobry sposób działania?
Dużo zostało powiedziane , dużo zostało nagrane , może nic nowego Ci nie powiem ,ale ja obrałem trochę dziwną ścieżkę ku odburzeniu , może kiedyś to szerzej opisze , niby to samo , ale inaczej bo wiem ,że Vic i reszta już też o tym pisali .
Ja trochę to edytowałem w taki bardziej sadystyczny sposób.

Mianowicie , masz swoje lęki , że staną się straszne rzeczy , tak jak wspominałaś choroba męża , że nie dojdzie w ogóle do tego ślubu bo spanikujesz , pewnie masz obawy ,że tym zniszczysz sobie życie zgadza się ?

Zrób krok w tył ,ale nie po to żeby się cofać , moja droga, weź porządny rozpęd zamachnij się i uderz , z całej siły , twoje obawy się ziszczą ? No to dawaj , pokaż to , do cholery zaakceptuj to , przyjmij i pomyśl o tym co się stanie jak dostaniesz tego lęku ? Nie wyjdziesz ? Bo co ? Atak paniki ? Natręty ? No to trudno będą i ty moja droga teraz nie jesteś w stanie nic z tym zrobić , hola hola , nic z tym zrobić w tym momencie PRZY TAKIM PODEJŚCIU , jak ma się coś zdarzyć to i tak się zdarzy , twój mąż ma zachorować ? To zachoruje , ale Ty realnie nie masz na to wpływu , dlaczego więc warunkujesz sobie tym swoje szczęście ? (Oczywiście ,że możesz o niego dbać , dobrze żywić , ale mam nadzieje ,że wiesz o co mi chodziło ;) )
Masz wpływ na lęki , a raczej to czy będą czy ich nie będzie , ale tylko jeśli zaatakujesz swoje obawy, to była moja opcja nr 2 jeśli nie potrafiłem przyjąć do siebie w pełni i się nie przejmować to po prostu robiłem kontrę , bo posłuchaj jeśli miałbym żyć dalej w tym silnym lęku (serce, wylewy i te pierdoły) to ja na prawdę wolę dostać tego wylewu czy zawału niż siedzieć w domu z lękiem , jak to się ma zdarzyć zdarzy się i w domu , jeśli ma być źle to i tak będzie , ale potem wychodzi słońce , każdy szuka gotowej odpowiedzi , ale tak się nie da , albo przyjmujesz , albo robisz kontrę , albo tkwisz w lęku , ale wtedy ja nie mam ochoty na Ciebie tracić czasu bo po prostu będziesz tchórzem , który boi się zmyślonych , nieprawdziwych rzeczy ,które Ci podsuwa ta pieprzona zołza (nerwica) Jeśli ma się coś zdarzyć choroba czy wypadek to się zdarzy , nigdy w życiu nie zatrzymasz czasu (chyba ,że użyjesz jakiegoś reaktora atomowego który załamie spiralę czasu ,ale wątpie czy masz do niego dostęp) , ale możesz iść z tym czasem ramię w ramię z uśmiechem na ustach.

Najgorsze co możesz w tej chwili zrobić to przeżywać to co wielce ma się stać , a prawdę mówiąc pewnie nigdy się nie stanie , chociaż może kiedyś umrzesz jak będziesz miała 90 lat ,ale nie o to tu chodzi . Bo tak na prawdę te obawy o to co ma się stać to jest właśnie to ognisko zapalne nerwiczki , serio , to właśnie to "błahe" przeżywanie prowadzi do tego ,że twój stan emocjonalny tak mocno dostaje po dupie.
Ok pomyśl nad tym co będzie jak to się zdarzy , zaakceptuj najgorszy scenariusz , zrób kontrę , przyjmij to do siebie , wyzywaj swoje obawy na pojedynki sprawdzaj je , a czas , tak właśnie czas Ci to zweryfikuje ;) Żyj tym co jest teraz (ale nie obawami) , zajmij się narzeczonym , pracą , hobby i zepchnij nerwiczkę to konta pokaż ,że Ty jej wcale nie potrzebujesz do życia

Daj z siebie wszystko !
Chcesz umrzeć? To możesz zawsze, ale jaki to ma sens, skoro. Pewnego dnia to cię i tak dopadnie, to jest poza twoją kontrolą.
kaś
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 7
Rejestracja: 9 lipca 2015, o 17:12

29 listopada 2015, o 17:54

cześć zagrody! Fajnie, że trafilam na ten wątek, bo miałam dosłownie to samo opisać :) Jestem w zwiazku już kilka dobrych lat.. Od kiedy pojawiła się nerwica obawiałam się zaręczyn i tego, ze bedzie trzeba wyznaczyć datę ślubu. Od oświadczyn minał już ponad rok, a my dalej zwlekamy... Co prawda, jestem już na dobrej drodze, ponieważ objawy pokazują się tylko w danych sytuacjach i miejscach - wiem, kiedy nastąpią. Jednak mimo tej wiedzy nadal nie potrafię się ich pozbyć. A najgorzej niestety jest w kościele... Gdyby to np. był supermarket to pal licho, tam nie muszę się udać podczas ślubu, jednak kościół to pierwsze miejsce, które trzeba nawiedzić w tym ważnym dniu. Dodam, że jesteśmy oboje wierzący, także ślub w USC nie wchodzi w grę. Długo stałam na polu, nie wchodzilam do kościola, jednak zaczęłam się coraz bardziej przełamywać i chodzić na mszę do kościoła, gdzie odbędzie się nasz ślub. W tygodniu jak jest mniej ludzi i siądę z boku lub z tyłu to jakoś wytrzymuję te pół godziny, jednak mam cały czas lęk przed zajęciem miejsca w srodkowej części kościoła, a już w ogóle nie wyobrażam sobie żeby usiąść z przodu... Lepiej też czuję się, gdy siedzę w ławce i mogę się podpierać stojąc, a nie mając nic przed sobą zaczynam być niespokojna i pojawiają się objawy. Chodzę na terapię psychodynamiczną i nie wiem na ile ona mi coś pomogła, a na ile porady DivoVica i sama praca ze sobą. Sądzę, że to drugie jednak bardziej. A Ty jak czujesz się w kościele?
zagrody1
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 185
Rejestracja: 6 listopada 2015, o 18:36

30 listopada 2015, o 20:37

W kościele to ja nie mam aż tak bardzo źle, choć bywały momenty, ze mnie ogarniał okropny lęk, kiedy musiałam iść do Komunii Św. i te wszystkie spojrzenia ludzi mnie wykańczały... Teraz obecnie przyjmuję leki, więc jest dużo lepiej i w kościele nic mi się nie robi... Choć gdy pomyślę o dacie ślubu i o tym, że w dniu ślubu stoję na środku kościoła i wszyscy kierują wzrok w moją stronę, to automatycznie pojawia się lęk... Ja też jestem już rok po zaręczynach an tu konkretnych działań w sprawie ślubu nie podejmujemy z obawy na ten cholerny lęk.. nawet jeszcze nasi rodzice się nie znają (to dopiero głupie).. Planujemy chyba na święta takie oficjalne spotkanie, ale na samą myśl już się źle czuję... A jak Ty sobie radzisz w tej kwestii?
ODPOWIEDZ