Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Nie rozumiem siebie
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 68
- Rejestracja: 8 listopada 2024, o 13:26
W wieku kiedy dorastałem byłem bardzo pewna siebie osobą, która była duszą towarzystwa. Liderem podczas różnych zawodów w szkole, czy też plastyki. Byłem osobą popularną i lubianą. Środowisko mnie akceptowało. To był okres gimnazjalny. Po ukończeniu gimnazjum trzebabylo zmienić szkołę na liceum. Niestety podczas nieobecności mnie, żeby dostarczyć świadectwo szkolne w oryginale szkoła, którą wybrałem odrzuciła mnie jako kandydata. Więc trzebabylo szukać jakiś rozwiązań. Na ostatni moment ,pomogła mi znajoma w tym żeby znaleźć szkołe. W innym środowisku niż w tym w ,którym przebywałem dotychczas. Z centrum miasta na ich obrzeża. Po zaczęciu szkoły miałem bardzo duże problemy w odnalezieniu się w towarzystwie. Czułem że każdy się zna. Czułem że jestem dla nich obcy. I trudno mi było nawiązać relacje z kimkolwiek. Po dłuższym czasie w klasie czy też w szkole porobiły się grupki. Gdzie każdy trzymał z kimś z kim nawiązał jakąś relację. Ja takowej nie miałem. Znałem się z pojedynczymi osobami. Mówiliśmy sobie cześć i szliśmy w swoich kierunkach. Nie utrzymywaliśmy ze soba kontaktu, prócz szkoły. Więc czułem się trochę samotny w szkole. W tym samym czasie miałem problem w domu. Gdzie rodzice rozwodzili się. Było dużo stresu. Dużo przemocy psychicznej. Dużo stresujących sytuacji. Nie miałem z kim porozmawiać o problemach tylko na codzień przychodziłem i zamykałem się w swoim pokoju. Moja matka sama nie wytrzymywała z obecną sytuacją ,która jest z powodu rozwodu i zdrad męża. Więc popadała w depresję i nerwice gdzie musiałem na to patrzeć. Było bardzo dużo odczuwalnego stresu po wejściu w progi mojego domu. Byłem wyczulony na to kiedy zaraz się ktoś do mnie o coś przyczepi i będzie kolejna awantura. Po dłuższym czasie czucia się jaka osoba która nie była zbyt lubiana w szkole. Zacząłem zauważać że moi rówieśnicy znaleźli sobie we mnie osobę z ,której można było się naśmiewać. Nie wyglądałem tak inni nie ubierałem się też tak i widzieli że chyba na siłę chciałem się w kręcić w ich towarzystwo. Bylem i jestem niskim chłopakiem 170 wzrostu. Który nie może powiedzieć że jest przystojny. A wręcz uważam że jestem chłopakiem który raczej nie wygląda na warszawiaka a raczej chłopaka ze wsi. Więc podczas jakiś zgrzytów z nimi miałem problem żeby stanąć i przeciwstawić się większemu czy też bardziej lubianemu. Czułem się źle. Stresowało mnie wszystko. Czułem się gorszy. Czułem się biedniejszy. Czułem się brzydszy od innych. Zacząłem bardzo przywiązywać się do tych uczuć. Po jakimś czasie wpadłem w towarzystwo szkolne, które nie było zbyt powiedzmy dla mnie dobre. Było w nim bardzo dużo marihuany. Po długim czasie przebywania z nimi. Co zawsze było dla mnie na NIE postanowiłem zapalić pierwszego skręta w życiu. Po takim czasie nie pamiętam swoich wrażeń. Lecz mogę powiedzieć ,że od tamtej pory paliłem ja non stop. Najczesniej kupowałem ją od „znajomego” po czym wracałem do domu i paliłem w samotności. Parę razy kończyło się to krwotokiem z nosa podczas gorączki i zemdleniu i wywiezieniu mnie na sor i podłączyła pod kroplówkę. Może odebrało mi to tlen z głowy. Uzależniła mnie do tego stopnia że robiłem to dzień w dzień po powrocie ze szkoły. Pod jej wpływem ZAWSZE schizowalem sie. Że coś się dzieje. Że coś się zaraz stanie ze mną. Że mi słabo. Że zaraz odlecę. Wbrew temu paliłem jej coraz więcej. Od tamtej pory uważałem że jest coś ze mną nie tak. Bałem się palić marihuany przy jakimś znajomym bo obawiałem się konsekwencji że oni mogą pod jej wpływem nawet prowadzić a ja się czuję jak bym miał dostać za chwilę palipitacji serca. I to uczucie że oni patrzą mi w oczy a ja w głębi duszy czuję się jak bym wariował. Czułem że oni to widzą. Miałem bardzo duży lęk przed tym. Dosłownie mnie to paraliżowało. Ten dziwny stan odrealnienia. Nie śmiałem się po zażywaniu tylko wkręcałem bardzo duże dziwne akcje najczęściej na tle nerwowym. Po tych wszystkich przeżyciach w szkole, i w domu jak i z marihuana. stałem się szara myszką wycofana, która przestała przez obawy że ze mną jest coś nie tak odbierać telefony. I poczułem że zwariowałem. Doszło do tego że byłem szarą myszką w szkole w ,której dostawałem złe komentarze ze strony rówieśników i najczęściej przy dużej ilości osób. Jak i od nauczycieli na tle klasy bo do nauki też się nie przykładałem. Gdzie zawsze było pole do wyśmiania mnie. Wracałem do domu i paliłem w swoim świecie. To wszystko we mnie tak narastało że przestałem wychodzić tak jak powinienem do szkoły. Opuściłem się bardzo w nauce. I wszystko tak się skomulowalo ze w drugiej klasie liceum nie zdałem. Zmieniłem szkołę ,która też nie cieszyła się zbyt dobrą opinią i było podobnie. Dalej paliłem przychodziłem do szkoły i też nie byłem zbyt akceptowalny jedyni koledzy których miałem to były osoby które też paliły. Ale były to kontakty tylko szkolne. Jednak poradziłem sobie chcąc nie chcąc napisałem maturę i zdałem szkołę. Gdzie cieszyłem się że to spokój. Nagle przyszedł czas na studia. Nie myślałem o studiach tylko był we mnie lęk i obawa jak to będzie. Co o mnie powiedzą. Co powiedzą o moim dziwnym zachowaniu. Co znów jak ktoś popatrzy mi w oczy i znów będzie widział tą fazę. Poszedłem się zapisać do szkoły prywatnej i zapłaciłem ratę za pierwszy semestr. I tyle mnie tam widzieli. Przez to co przeżywałem podczas pójścia tam. Znów uczucie wyobcowania. Czucia się gorszy. Brzydszy. Mały. Nieatrakcyjny. Było to we mnie tak silne że potrafiłem wybiec ze szkoły na oczach wszystkich przez to uczucie stresu i wzroku na mnie. Przez to że wyglądam jak żul spod żabki. Mały chudy szczur ze wzrokiem psychopaty na fazie. Rzuciłem studia mama wynajęła mi kawalerkę licząc na to że się ogarnę i coś postanowię. A ja zacząłem palić marihuanę dzień do dnia i grać na komputerze odcinając się od świata. Dzień za dniem. Trwało do przez ładnych kilka lat. 3 lata 4 conajmniej. Gdzie te uczucia wspomniane wcześniej mnie nie opuszczały na krok tylko mnie tłamsiły i utrwalały w przekonaniu że jestem ten gorszy brzydszy i że ze mną jest na prawdę coś nie tak i że zwariowałem. I że ludzie to widzą. Bałem się wyjść do biedronki ,która była pod domem przez uczucie odrealnienia ciągłej fazy i stresu. Zniszczyłem się. Próbowałem rozmawiać z mamą ,która mi zabraniała to palić i były przez to ciągłe kłótnie bo co powiedziałem że skończę. To następnego razu widziała mnie upalonego w swoim świecie, który mnie tak zabierał. Gdzie czułem się jak pod wpływem na prawdę czegoś mocnego. Ale byłem sam w mieszkaniu non stop to robiłem co chciałem miałem na to więc kupowałem i to tak trwało. Matka zrezygnowała z kawalerki a ja pojechałem do babci. Czułem się niezrozumiały przez rodzinę. Mówiłem o swoich schizach i jazdach i lekach. Ale mówili że jest to tylko mojej wytłumaczenie do tego żebym nic nie robił. Zamknąłem się w sobie. Poprosiłem dziadka żeby mnie zabrał do ośrodka dla narkomanow zamkniętego w Gdańsku żebym się odciął od marihuany. Po 8 miesiach tam gdzie też miałem problemy z odnalezieniem się w ich zwyczajach itp gdzie też byłem jednostką niezbyt lubianą przez swój sposób bycia. Poprosiłem mamę żeby mnie z tamtąd zabrała. Po 8 miesiach bycia na czysto uprawiani codziennie biegania sportu i pracy w dzień w dzień dalej czułem się odrealniony. Wypisali mnie z wpisem ZABURZENIA OSOBOWOŚCI. Znów wynajęła mi kawalerkę a ja po paru miesiącach pracy załatwionej przez znajomego zacząłem palić przez to że nic się nie zmieniło i dalej się czuję w szeregach ludzi na innego jak by pod wpływem dalej substancji które paliłem. Miałem uczucie że to widzą. Więc się zwoliłem. W międzyczasie zostawiła mnie dziewczyna ,która bardzo kochałem a ja Jeśli nie było co palić to zaczął się alkohol piłem tyle ile było i wychodziłem po więcej żeby się zatracić w tym stanie lecz było to przejściowe. po zwolnieniu się z pracy próbowałem cos na własną rękę i szukałem pomocy u psychiatrów. W ośrodku mi stwierdzi zaburzenie osobowości przez nadużywanie substancji psychoaktywnych. Psychiatra nerwice. Brałem przez jakiś czas jakiś xanax więc zaczęły się leki. Od pół roku jestem u babci na utrzymaniu. Byłem u psychiatry, który mi dał skierowanie do szpitala psychiatrycznego. Powiedział że może być to schizofrenia bądź zespół odstawienia. Lecz po pół roku czasu myślę że coś by się poprawiło. Na ten moment mam powiedziane że mam znaleźć pracę jeśli nie to nie będę mógł dalej u niej mieszkać. PO PÓŁ ROKU ODSTAWIENIA WSZYSTKIEGO CO JEST MOŻLIWE. Marihuana alkohol leki. Czuję się dalej odrealniony jak by w swoim świecie. Dalej jak wychodzę na miasto czuję się bardzo nierealnie. Do tego mam jakąś fobię społeczną. Uczucie lęku.ze dziwnie się zachowuje że na wszystko zwracam uwagę. Że mi słabo że zaraz zemdleje. Zauważyłem codzienny ucisk w skroniach który paralizuje mi twarz. Uczucie otwartych oczu jak bym był naszprycowany niewiadomo czym a babcia mi mówi że wygladam normalne. to ciągle mruganie. Mam wrażenie że mrugam co sekundę 5 razy na sekundę. Jak bym miał sparaliżowana ze stresu całą twarz a zwłaszcza oczy. Jak bym się zawiesił na fazie. Byłem zamknięty przez 3 lata w pokoju przed monitorem z komputerem i paliłem marihuanę. Jak bym miał zmienione jakby zaburzenie percepcji i mrugał i wszystko klatkowal. Do tego ten ucisk w skroniach i lekkie pieczenie jeśli nie mrugnę. Ciągle na to zwracam uwagę. Bardzo mnie to męczy. Do tego uczucie ciągłe zmęczenia. Mam wrażenia że wszystko kaltkuje przez zmianę percepcji i ten ucisk w skroniach. Mam uczucie ciągłego stanu napięcia. Mam uczucie lęku gdy mam się z kimś spotkać choćby nawet na rozmowę o pracę a najchętniej to bym uciekł bo mnie to trzyma. Mam uczucie osłabienia mam uczucie że ludzie widzą w moich oczach że jestem na fazie chociaż nie palę. Mam uczucie wychodzenia mi oczu z orbit i silny ucisk w skroniach i w płacie czołowym Mam uczucie i halucynacje hppd śnieg optyczny piksele na niebie piksele na ścianie gdzie nie widzę tynku tylko widzę migające światła. Jak bym sobie ułożył schemat poruszania oczu własny. Nie zwracam uwagi na to co mnie otacza tylko na to że mam jakieś światła migające na dworze przed oczami. Bądź że nie mogę nimi płynnie ruszać przez to. Do tego czasem jak mnie coś zestresuje to takie uczucie lęku. Jak bym zastygał jak by mnie coś paraliżowało. I jestem już smutny zmęczony.Moja samoocena jest równa 0 mam uczucie depresji. CZY TO NERWICA? CZY TO SCHIZOFRENIA? Co robić. Chce się wziąć za siebie ale nie wiem co robić. Czy powinienem coś brać? Jakieś leki i wtedy próbować wyjść prostą? Jeszcze raz napiszę dla pewności bo uważam że lęki fobia społeczna i nerwy są od uczucia ciągłego napięcia w oczach i skroniach. Zaciśnięte nerwy na skroniach zaburzenie widzenia tak jak bym się zawiesił pusty wzrok. Jest dla mnie jakby nienaturalne ruszać oczami.Tak jak bym sparaliżował głowę. Ciągle uczucia gorąca Czy jest to możliwe? Dopamina serotonina czy neurony się pospalały czy szare komórki tak jak by mi płat czołowy nie działał i przez to nie jestem sobaą. Bardzo relaksuje mnie zimna woda i okłady zimnej wody na czole i skroniach i to przechodzi na moment. Tak jak bym miał popalone styki. To trwa już tyle lat. Proszę doradzie. Miałem niedawno wypadek samochody nie z mojej winy. Miałem tomograf nic nie pokazywało nic złego. Neurolog kiedyś mi powiedział i patrzył na mnie jak na idiotę jak o wszystkim mówiłem to mówił że mam traume. Ja ,przez tyle lat żyje w strachu i lęku przed tym co się dzieje. Nawet jeśli próbuje jogi i sportu żeby uspokoić nerwy to nic to nie daje dalej jest ten ucisk. Czy przez zmianę percepcji i silne hppd po marihuanie mogło mi tak zostać i tak sparaliżować głowę? Inni palili to samo co ja i nic im nie jest. Chociaż moje ciągi to lata a ich okazjonalnie. Popalone styki? Czy co to jest. Przegrzałem sobie mózg? Czy przez ciągły stres trwanie w moich wkrętakach na prawdę lęk przed wszystkim mogłem przez 8 lat plus używki mogły zaburzyć tak układ nerwowy że mnie tak to paraliżuje? Ucisk głowy w skroniach. Oczy jak się patrzę przed siebie otwarte aż mam uczucie że są wyłupiaste. Uczucie lęku. Nie wiem co mam napisać.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 68
- Rejestracja: 8 listopada 2024, o 13:26
Mam też uczucie że każdy o mnie mówi w sklepie. Na ulicy Że każdy na mnie patrzy. I widzimy mnie przez ten pryzmat co oceniam sam siebie. Że do czego się doprowadziłem. Że jestem chory. Że to widać. Że się dziwnie zachowuje. Bardzo się kontroluje. Że ich uśmiechy i śmianie się jest zawsze ze mnie. Nawet jak po prostu swobodnie rozmawiają .Że jeśli ktoś popatrzy na mnie. To przez to że jest zdziwiony jak ja wyglądam jak żul i śmieć. Że moje oczy pokazują że oszalałem a ludzie to widzą i mnie komentują. Ciągle przeglądam się w lustrze. Jak wyglądam. Czy widać po mnie i po moich oczach że oszalałem. Proszę doradźcie mi czy to schizofrenia paranoidalna z nerwica lękowa. Bardzo się męczę. Doradźcie mi.