Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Nie potrafię być.

Forum o nerwicy natręctw i jej objawach.
Omawiamy tutaj własne doświadczenia z życia z tym jakże natrętnym zaburzeniem.
Ale także w tym temacie można podzielić się typowymi natrętnymi lękowymi myślami, które pełnią rolę straszaków i eskalatorów lęku w zaburzeniu.
ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
haesitare
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 4
Rejestracja: 22 października 2013, o 21:51

22 października 2013, o 23:37

Zastanawiałem się przez pewien czas czy powinienem opisać na forum swoją przypadłość (zdecydowanie wolę używać tego określenia niż słowa "choroba" ;) ). Macie tu zapewne wiele własnych problemów i wolelibyście dostać trochę odpowiedzi zamiast kolejne pytania. Nie oczekuję żadnych odpowiedzi ani rozwiązań (chyba wręcz ich nie chcę). Bardzo jednak pomoglibyście mi czytając tę wiadomość i dając jakiś znak, że ją przeczytaliście. Poza jedną przypadkową osobą nigdy z nikim nie dzieliłem się tym co mi doskwiera, a bardzo tego potrzebuję...
Cierpię na nerwicę obsesyjną (z przewagą obsesji nad rytuałami) od jakichś 8 czy 9 lat. Na początku nie byłem tego świadomy i myślałem, że wszyscy mają podobne problemy i podobne sprawy nie dają im spokoju. Jeśli miałbym to opisać najprościej...dręczy mnie coś co zostało nazwane "szaleństwem wątpliwości". Nic nie wydaje mi się pełne, kompletne. Nic nie jest skończone ani warte tego by się mu całkowicie poświęcić. Brakuje mi fundamentów...jakichkolwiek.

Moja przypadłość nakazuje mi stworzenie jakiegoś doskonałego modelu istnienia...znalezienie metody na najlepsze, najpełniejsze przeżycie własnego życia. Każdy moment powinien być idealny, zawsze powinienem wybierać najlepszą z możliwych ścieżek (przy czym jestem świadomy ich nieograniczonej liczby i sprzeczności zachodzących między nimi). Chciałbym mieć gotowy model zachowania na każdą ewentualność. Wydaje mi się, że wymagam od siebie jako człowieka zbyt wiele, ale jednocześnie nie potrafię się z tym pogodzić. Wątpliwości działają w obydwu kierunkach: możliwe, że nigdy nie osiągnę swojego celu...nie mogę jednak wykluczyć że osiągnięcie go jest możliwe.
Wszelkie moje obsesje dotyczą: chaosu i porządku, doskonałości, możliwości, tego co właściwe i niewłaściwe, moralności, pewności i niepewności, bycia kompletnym i niekompletnym.

Rytuały mają mniejsze znaczenie. Te, które się pojawiają dotyczą mojego ciała i otoczenia (tak jakbym miał ulepszać rzeczywistość poprawiając to co mnie otacza). Nie potrafię na przykład zacząć śniadania jeśli nogi krzesła stoją na przerwach między płytkami w kuchni (jestem świadomy tego, że to nic nie znaczy ale jednak niepokoi mnie to). Rytuały same w sobie jednak nie niszczą mojego życia...trzymam je w ryzach. Obsesje mają kluczowe znaczenie.

Każdy mój dzień jest wypełniony wewnętrznymi konfliktami, wątpliwościami i próbami rozwiązanie problemów. Stworzyłem w głowie wiele systemów (opartych na mojej świadomości), które miały mnie uratować...które miały wszystko uporządkować. Zacząłem przelewać to na papier, żeby tego nie stracić. Staram się porządkować i upraszczać wnioski do których doszedłem. Zawsze jednak czegoś mi brakuje. Rzadko po prostu jestem. Zwykle staram się być.

Bardzo mi zależy na waszym zrozumieniu albo przynajmniej akceptacji, bo jestem już zmęczony pomimo, że ludzie uważają iż nie zajmuję się niczym ważnym...no cóż..myślę, że już zawsze będę się tym zajmował.

Czytałem o waszych problemach...myślę, że nigdy w pełni nie zrozumiem żadnego z nich. Wydaje mi się jednak, że rozumiem cierpienia, które im towarzyszą. Nie jestem zupełnie pozbawiony wiary w swoje zwycięstwo...wierzę, że każde z was może wygrać...nie mogę tego wykluczyć. To dobra strona mojej przypadłości ;)
Każdy jest tym kim musi być. Każdy będzie tylko tym kim może być.
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

23 października 2013, o 11:34

Hej, przede wszystkim nazwać możesz to jak chcesz bo liczy sie nie nazwa ale dystans do tego co ci dolega, dystans do wszelakich zaburzeń psychicznych jakie nas dotykają. Nerwice trudno nazywać chorobą bo po prostu jest to zjawisko dość szczególne i odbywa sie obrębie naszych głów i przede wszystkim myśli ale jak zwał tak zwał, każda nerwica może powodowac dośc duże problemy w życiu i w pewien sposób uposledzać funkcjonowanie.
Dystans do swoich problemów jest niesamowicie ważny a nie to jak daną rzecz bedziemy nazywać.

Wierzę ci, że masz duże w sobie zmęczenie, nerwice natręctwa poznałem jako mała osoba i też bardzo długi czas nie wiedziałem, ze to jest dziwne, później dopiero się dowiedziałem, i tak sobie hodowałem te swoje obsesje, rytuały bo miałem i tego i tego po części.
Też nie mogłem sobie wielu rzeczy odpuścić, ogólnie objawy to objawy, jeden będzie miał takie obsesje, drugi inne rytuały to nie jest aż tak istotne w rozumieniu problemu drugiej osoby z nerwicą.
Bo moje dotyczyły np. porzadku, perfekcji, seksualności, religii i różnych takich ale doskonale wiem co możesz odczuwac i jak bardzo się tym wszystkim męczyć.

Na pewno jestes bardzo uwikłany w to myślenia, to natrętne takie, to męczy, stałe myslenie, tak czy siak, a może inaczej, że tak musi być, za chwile tak, to bardzo wpływa na odbiór świata, bo jakby nie patrzeć podczas tego naprawde zajmujemy się niczym ważnym...zajmujemy się nerwicą, natręctwami a nie swoim rozwojem, który jest bardziej realny.

Jak nie wykonasz rytuału odczuwasz napięcie to onzacza, że nerwica jest aktywna, i cała rzecz to powolne odwracanie tego i konfrontowanie sie stawiając przeciwne myśli i tezy w stosunku do naszych natręctw i obsesji.
Łatwo brzmi, jednakże w któryms momencie ja nie czułem już niepokoju jak czegoś nie zrobiłem, potem nauczyłem się odpuszczać, potem natręctwa były ze mną jako przyzwyczajenie, co ciekawe bo nie miałem niepokoju ale, ze natręctwa miałem już jako 7 latek to jakby stanowiły one cześć mojej osoby.
Dzisiaj też potrafię mieć jakieś natręctwo, choć kompletnie nie dostosowuje się już do niego, smieszy mnie jak przychodzi bo jest to kwestia pewnego przyzwyczajenia, do dziś mam ochotę liczyć litery w wyrazach bo robiłem to przez 20 pare lat ale to już sa inne natrectwa, bo nie mają kontroli nade mną, nie stanowią fundamentu mojego życia jak to bywało dawniej.

Osobiście myślę, ze może jakas terapia? Jeśli nie chodzisz oczywiście.

Według mnie na natrętne myśli jak w każdej nerwicy najlepiej działa konfrontacja, chcesz isc po kafelkach równo? Czujesz ze musisz? Idziesz na przekor po liniach, odczuwasz niepokój? I co z tego? Niepokój to tylko lęk i jego objawy predzej czy póżniej mija. I rzeczywiście potem mija i na początku jak nie wykonujesz natrectw przestają sprawiac niepokój a potem musisz od nich odwyknąć jeśli były zbyt długi czas.
Nie umiesz odpuścić? Odpuść raz i drugi choć można dostać przy tym szału ale po kilku razach uczysz umysł tego i potem trudne to nie jest.

To w sumie taka moja rada bo sam miałem i w sumie nadal mam myslenie natretne i obsesyjne tyle ze teraz jest rzadko i w zasadzie z pewnych przyzywczajen, kiedys mnie psychiatra spytal o czym myslalem przed natrectwami a ja nie wiedzialem, natrectwa byly po prostu zawsze ale jednak mimo tego mozna je odroznic ale czasem nadal przychodza, sa po starej znajomosci jednak nie maja jak mowilem kontroli, nie czuje sie zle z nimi, nie ma niepokoju.

Wszystkiego mozna sie wyuczyć i wiem ze mozesz czuc sie zbyt zmeczony na to ale w sumie zmeczenie rzecz mijalna a jak zaczynasz tym miec przewage to ze zmeczeniem natretami bedzie spokoj na dobre.

A do tego praca nad sobą i jakimiś powodami tej nerwicy.
Trzymaj sie
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
Awatar użytkownika
haesitare
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 4
Rejestracja: 22 października 2013, o 21:51

2 listopada 2013, o 23:17

Victor...dzięki za odpowiedź i za czas, który poświęciłeś na jej napisanie. To dla mnie ważne.
Każdy jest tym kim musi być. Każdy będzie tylko tym kim może być.
miniu89
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 40
Rejestracja: 9 listopada 2013, o 17:49

9 listopada 2013, o 19:01

Ja w pełni rozumiem Twoje rytuały chociaż moje były nieco inne. Dotyczyły mysli destrukcyjnych i rytuałów które miały na celu moją zagładę, mojego życia, organizmu i tego aby poszczególne organy wykończyć. Takie myśli: Twoje czy moje są męczące bo zdajesz sobie sprawę z ich niedorzeczności iż nic Ci to nie da bo i tak życ musisz, a jednak stale to robimy. Ta świadomość jest po prostu straszna, bo wiesz że tego nie chcesz a to mimo wszystko jest. Życzę Ci powodzenia w walce z nerwicą. Trzymaj się:)
Awatar użytkownika
haesitare
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 4
Rejestracja: 22 października 2013, o 21:51

11 listopada 2013, o 00:55

"Ja w pełni rozumiem Twoje rytuały" ...dzięki miniu...dobrze jest coś takiego przeczytać.
Każdy jest tym kim musi być. Każdy będzie tylko tym kim może być.
ODPOWIEDZ