Chcę być tutaj, z Wami, bo głęboko wierzę, że to, co mnie niszczy, boli, nie wynika z braku jakiejś substancji czy piguły, psychotropu zmieniającego (nie tylko) mózg.
Mam za sobą trudne, obciążające doświadczenia. Moja rodzina wielokrotnie a wrednie udowodniła, że jest niewarta zaufania. Miałam być opiekunką matki, osoby narcystycznej, zainteresowanej tylko sobą, swoją wygodą, swoją wspaniałością


Dzieciństwo i młodość = przemoc rodziny i alkoholizm. Potem też, niestety, przemoc.
Mam trudności z wchodzeniem w relacje z ludźmi. Boję się oszukania, nadużycia zaufania, odrzucenia. Z tym ostatnim nauczyłam się sobie radzić, nie mam przymusu podobania się wszystkim.
Z powodu sporego stresu dostałam od psychiatry Setaloft, pomógł na jedno, a bardzo zaszkodził na co innego. Nie mam ochoty na psychotropy. Moim zdaniem serotoninę mogę dostać w relacjach międzyludzkich. Mam też dość psychiatrów mających wywalone na to, co mówi pacjent, w tym o skutkach ubocznych.
Boję się szukać pracy, ale na szczęście muszę ją mieć. Boję się przyszłości, ale nie chcę być ciężarem dla dziecka.
Czytając Wasze opowieści na forum zdałam sobie, że mam natrętne ponure myśli.

Na wiele sytuacji w moim zyciu nie godzę się, ale jeszcze nie wiem, jak je zmienić. Poucinałam sporo toksycznych relacji, ale na ogół jeszcze uciekam przed ludźmi

Życzę Wam ( i sobie) dobrego końca roku, fajnego Sylwestra i N. Roku.
