Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Od nerwicy do alkoholizmu

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
ODPOWIEDZ
narab9891
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 36
Rejestracja: 31 marca 2017, o 10:13

12 lipca 2018, o 10:50

Witam, nazywam sie Lukasz. Na forum nie widnialem od ponad roku bo myslalem ze juz sie odburzylem... ale... przypomnijmy sobie jak to sie zaczelo ... 2 kwietnia 2016 mialem slub z miłością mojego zycia. Dzien przed slubem dostalem silnego ataku paniki ( oczywiscie wtedy myslalem ze mam zawal serca) bo nie mialem pojecia na czym polega takie ataki. Wyladawalem w szpitalu, w dzien slubu na pogotowiu ciśnienie 170/115 uczucie umierania omdlenia. Nic nie pamietam z kosciola myslalem ze odchodze. Pare shootow wodeczki na weselu i doszedlem do siebie... dwa dni imprezy myslalem ze juz "zawalu" nie bedzie. Jednak pobudka po poprawinach. Palpitacje serca poty itp. Emergency... cisnienie 180/115 o co chodzi? Przez pol roku badania. Cisnienie, holtery, watroba, trzustka, wszystko, wszystko? Wszystko w normie... 11 grudzien ogromny atak paniki, ćwiartka wodki na raz... relaks do rana... i powrót... wkrety zlosliwe mysli moze depresja?? Mieszkam w anglii wiec mam leciec do polski na swieta. Ale co jak dostane zawalu w samolocie? Tam nie ma powietrza kto mi pomoze? Tydzien bezsenności poty drzenia leki, przerwzliw le mysli... tak zaczela sie moja nerwica. Przyzylem lot... mocne slowa nazarlem sie diazepamu... w polsce depresja... i juz mysli o powrocie. Przez kolejne 4 miesiace walka z samym soba. Mysli... zabije zone, zabije siebie, zwariuje, prosze zamknijcie mnie w psychiatryku bo nie recze za siebie. Znalazlem zaburzonych... odsluchalem wszystko 3 razy. Lekarz dolozyl leki... po 6miesiacach czulem sie odburzony... wszystko wrocilo do "normy" ale... przeprowadzka z londynu do leeds. Lekkie stresy. Zona zaszla w ciaze, poronila po 3 miesiącach. Na te stresy pomoglo "piwko" 2,3,4 czasem 5. I tak to bylo lepsze niz samobojcze mysli... jest rok 2018. Kolejne zajscie w ciaze. Zona nosi moja coreczke juz 7 miesiecy a ja od 7 miesiecy nie mialem trzezwego dnia... 3piwa do snu to moj najlepszy dzien. Norma to 6-8. Zostalo 2 miesiace do narodzin dziecka. Zawsze chcialem bym najlepszym ojcem... lepszym od mojego ojca.(alkoholika zadymiarza) a teraz co? Nawrot lekow... i ciagly stan upojenia zeby sobie ulrzyc. Nie pije w dzien bo pracuje... ale po pracy pierwsze puszka piwa na rozluznienie po ciezkim dniu pracy
... takie tłumaczenia...a rano co? To samo. Kac leki i depresja. Strach przed nie wiadomo czym i wyrzuty sumienia. Chce przestać pić. Zona juz ma dosc. Chce zyc jak kiedys bez alkoholu... ale codzień boje sie odstawic... ze dostane ataku umre strace kontrole jak nie wypije. Boje sie leczyc. Przyznac przed światem ze mam problem. Boje sie ze nerwica wroci z podwojna sila a myśli zlosliwe beda dotyczyc mojego dziecka... a ja tylko chce byc dobrym ojcem i mezem.... co robic...
Awatar użytkownika
bbea
Forumowy szyderca
Posty: 413
Rejestracja: 11 lutego 2018, o 11:25

12 lipca 2018, o 11:01

narab9891 pisze:
12 lipca 2018, o 10:50
Witam, nazywam sie Lukasz. Na forum nie widnialem od ponad roku bo myslalem ze juz sie odburzylem... ale... przypomnijmy sobie jak to sie zaczelo ... 2 kwietnia 2016 mialem slub z miłością mojego zycia. Dzien przed slubem dostalem silnego ataku paniki ( oczywiscie wtedy myslalem ze mam zawal serca) bo nie mialem pojecia na czym polega takie ataki. Wyladawalem w szpitalu, w dzien slubu na pogotowiu ciśnienie 170/115 uczucie umierania omdlenia. Nic nie pamietam z kosciola myslalem ze odchodze. Pare shootow wodeczki na weselu i doszedlem do siebie... dwa dni imprezy myslalem ze juz "zawalu" nie bedzie. Jednak pobudka po poprawinach. Palpitacje serca poty itp. Emergency... cisnienie 180/115 o co chodzi? Przez pol roku badania. Cisnienie, holtery, watroba, trzustka, wszystko, wszystko? Wszystko w normie... 11 grudzien ogromny atak paniki, ćwiartka wodki na raz... relaks do rana... i powrót... wkrety zlosliwe mysli moze depresja?? Mieszkam w anglii wiec mam leciec do polski na swieta. Ale co jak dostane zawalu w samolocie? Tam nie ma powietrza kto mi pomoze? Tydzien bezsenności poty drzenia leki, przerwzliw le mysli... tak zaczela sie moja nerwica. Przyzylem lot... mocne slowa nazarlem sie diazepamu... w polsce depresja... i juz mysli o powrocie. Przez kolejne 4 miesiace walka z samym soba. Mysli... zabije zone, zabije siebie, zwariuje, prosze zamknijcie mnie w psychiatryku bo nie recze za siebie. Znalazlem zaburzonych... odsluchalem wszystko 3 razy. Lekarz dolozyl leki... po 6miesiacach czulem sie odburzony... wszystko wrocilo do "normy" ale... przeprowadzka z londynu do leeds. Lekkie stresy. Zona zaszla w ciaze, poronila po 3 miesiącach. Na te stresy pomoglo "piwko" 2,3,4 czasem 5. I tak to bylo lepsze niz samobojcze mysli... jest rok 2018. Kolejne zajscie w ciaze. Zona nosi moja coreczke juz 7 miesiecy a ja od 7 miesiecy nie mialem trzezwego dnia... 3piwa do snu to moj najlepszy dzien. Norma to 6-8. Zostalo 2 miesiace do narodzin dziecka. Zawsze chcialem bym najlepszym ojcem... lepszym od mojego ojca.(alkoholika zadymiarza) a teraz co? Nawrot lekow... i ciagly stan upojenia zeby sobie ulrzyc. Nie pije w dzien bo pracuje... ale po pracy pierwsze puszka piwa na rozluznienie po ciezkim dniu pracy
... takie tłumaczenia...a rano co? To samo. Kac leki i depresja. Strach przed nie wiadomo czym i wyrzuty sumienia. Chce przestać pić. Zona juz ma dosc. Chce zyc jak kiedys bez alkoholu... ale codzień boje sie odstawic... ze dostane ataku umre strace kontrole jak nie wypije. Boje sie leczyc. Przyznac przed światem ze mam problem. Boje sie ze nerwica wroci z podwojna sila a myśli zlosliwe beda dotyczyc mojego dziecka... a ja tylko chce byc dobrym ojcem i mezem.... co robic...
Hej, dobrze ze dołączyłeś do nas.. Myśle ze to pierwszy krok, przyznałeś „publicznie” ze masz problem.
Ja bym cię zachęcała żebyś jak najszybciej podjął leczenie, leczenie z alkoholizmu i odburzanie z nerwicy.
Znajdź terapeutę od uzależnień i do roboty. Masz cel, za chwile zostaniesz ojcem. Alkohol nie broni cię przed nerwica, ty i tak ja masz. Ale to nie znaczy ze będziesz miał ja wiecznie.
Przede wszystkim zaakceptuj i zrozum to, ze to jakie masz myśli nastretne w zaburzeniu ( dotyczące dziecka, żony) nie czyni cię złym mężem i ojcem. To nerwica atakuje to co dla ciebie najważniejsze czyli rodzina. Nie ma szans żebyś przez te myśli zrobił komuś krzywdę. Ani stracił kontrole nad sobą. Tu jest masa osób, które miały takie myśli. Wiesz u ilu z nich one się sprawdziły? Pewnie wiesz, u NIKOGO. Bardzo ci polecam przeczytać materiały i posłuchać nagrań o tym jak działa lek i natrętne myśli lekowe.
Do dzieła i będzie dobrze! Chłopie, masz przed sobą szczęśliwe życie z ukochana rodzina. Ale musisz się wziąć za siebie.
narab9891
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 36
Rejestracja: 31 marca 2017, o 10:13

12 lipca 2018, o 11:37

Bbea przeczytalem.wszystkie.artykuly wysluchalem nagran. Wiem ze mysli to nie ja i maja gowniana sile. Czulem sie odburzony i smialem sie z tych mysli ktore mialem wczesniej. Malo to. Ze tak powiem charytatywnie paru ludziom z nerwica probowalem pomoc z nerwica i sie udalo. Teraz sie poprostu boje ze zaraz bedzie dziecko a zona bedzie miala dwoje dzieci w domu jak ta nerwica wroci. Wiem ze to bledne kolo i atak lekow. Przerobilem to. Wiem ze nerwica narzuca nam mysli takie zebysmy sie bali i wiem ze boje sie bo bardzo mi zalezy. Ja to wszystko przerobilem... tylko myslalem ze juz bedzie zawsze latwo i przyjemnie. Nie byłem gotowy na ten powrot. Pol roku temu odstawilem leki z nadzieja ze juz nie beda potrzebne... zawsze bylem slaby psychicznie... ale tylko takich lapia takie przypadlosci. Nawet alkoholicy tylko z silns glowa nie maja nerwicy i zyja..
A tu czlowiek poprostu watpi w siebie. Wiara w swoje mozliwosci chyba u mnie nie istnieje... a to najwiekszy problem...
Awatar użytkownika
bbea
Forumowy szyderca
Posty: 413
Rejestracja: 11 lutego 2018, o 11:25

12 lipca 2018, o 11:57

narab9891 pisze:
12 lipca 2018, o 11:37
Bbea przeczytalem.wszystkie.artykuly wysluchalem nagran. Wiem ze mysli to nie ja i maja gowniana sile. Czulem sie odburzony i smialem sie z tych mysli ktore mialem wczesniej. Malo to. Ze tak powiem charytatywnie paru ludziom z nerwica probowalem pomoc z nerwica i sie udalo. Teraz sie poprostu boje ze zaraz bedzie dziecko a zona bedzie miala dwoje dzieci w domu jak ta nerwica wroci. Wiem ze to bledne kolo i atak lekow. Przerobilem to. Wiem ze nerwica narzuca nam mysli takie zebysmy sie bali i wiem ze boje sie bo bardzo mi zalezy. Ja to wszystko przerobilem... tylko myslalem ze juz bedzie zawsze latwo i przyjemnie. Nie byłem gotowy na ten powrot. Pol roku temu odstawilem leki z nadzieja ze juz nie beda potrzebne... zawsze bylem slaby psychicznie... ale tylko takich lapia takie przypadlosci. Nawet alkoholicy tylko z silns glowa nie maja nerwicy i zyja..
A tu czlowiek poprostu watpi w siebie. Wiara w swoje mozliwosci chyba u mnie nie istnieje... a to najwiekszy problem...
Nie pozwol, zeby nerwica Ci zabrała wiare w siebie. Czy nerwica łapie słabych psychicznie? Nie sadze. Raczej wrazliwych, empatycznych i zbyt duzo myslacych. Ja nigdy nie czułam sie gorsza i słabsza. Wrecz przeciwnie. Ja zyje normalnie, osiagam coś, jestem dobra dla innych pomimo nerwicy. Może spojrz na to w ten sposób.
Wiem, ze nie byles gotowy na nawrot. Ja tez nie. I tez mnie to wbiło w ziemię. Rozumiem, ze jest Ci mega ciezko, że inaczej sobie wyobrazales ten czas, oczekiwanie na dziecko. Mialo byc pieknie a jest jak jest, tak?
Tylko ze to juz sie stalo, ja wiem, ze nawrot jest do dupy. I trzeba troche sie wyzalic, podenerwowac, poplakac. Ale potem trzeba wziac sie w garsc i dzialać.
Przede wszystkim musisz koniecznie zajac sie problemem z alkoholem, bo wiesz ze masz problem, prawda?
Za dwa miesiace bedziesz miał dziecko, wiesz ile mozna zdzialac w dwa miesiace? Ty zdecyduj na co chcesz ten czas poswiec
georgia21
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 39
Rejestracja: 7 marca 2018, o 22:58

12 lipca 2018, o 12:30

Skoro już raz udało Ci się wyjść z tego to drugi raz również dasz radę. Tylko teraz będzie trochę trudniej, bo doszedł do tego alkoholizm. Ale i to pokonasz. Tylko powoli do przodu, ,małymi krokami.
Przede wszystkim powiedz żonie, że potrzebujesz wsparcia, powiedz jej po prostu to co tu nam napisałeś. Jeśli nie przejdzie jej to przez gardło, pokaż jej po prostu ten wpis. Kiedy zrozumie co przeżywasz będzie Cię wspierać.
I wcale nie masz tylko dwóch miesięcy. Dziecko na początku będzie spało, jadło i tak w kółko :) Nie będzie pamiętało, że go np. nie przewijasz :) Dużo bardziej będziesz potrzebny za dwa- trzy lata, kiedy będzie już biegało, żeby pójść z nim na plac zabaw, pokazać mu jak się wspinać na drzewa czy skakać na skakance :)
Dlatego skup się teraz mocno na sobie i działaj.
Piszesz, że boi się przyznać przed światem - przed nami się przyznałeś. Mówisz o tym głośno i to bardzo dobrze. Czujesz się teraz paskudnie, bezsilnie, ale to minie. Najtrudniej zrobić pierwszy krok, potem już jest łatwiej. Powodzenia :)
Awatar użytkownika
Celine Marie
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 1983
Rejestracja: 21 października 2017, o 14:22

12 lipca 2018, o 12:48

Nerwica łapie też silnych bo słaby już po jednym dniu walnął by sobie w łeb,po prostu trzymasz się jakiś czas ale w końcu jest tego za dużo i nie wytrzymujesz ,nie załamuj się,każdy z nas to przerabia i walczymy,Ty też walcz.Mi ani alkohol ani leki nie pomagają ,więc muszę ogarniać ten syf sama i tylko ja mogę to pokonać,tak samo Ty.Nie zakładaj z góry,że jesteś słaby i nie dasz rady,pokaż,że jest odwrotnie.
"Już nie pamiętam prawie
Jak w dobrym wstać humorze
I coraz częściej kłamię
I sypiam coraz gorzej
Łatwiej mi
Nic nie mam, więc nie tracę nic

Strach to sieć pajęcza
Im bardziej uciec chcę
Tym mocniej trzyma mnie za karę"
witorrr98
Odburzony Wolontariusz Forum
Posty: 1543
Rejestracja: 17 października 2017, o 23:08

12 lipca 2018, o 12:58

Każdy z nas może być słaby lub silny psychicznie.Zależy tylko w jakich okolicznościach i czasie, a najważniejsze to to czy sami robimy coś, co wspomoże pomoże nam stać się takimi, jakimi chcemy być.
ODPOWIEDZ