Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Nerwica a teoria Adlera - daje do myślenia?

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
ODPOWIEDZ
pixels
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 157
Rejestracja: 14 marca 2014, o 16:46

16 marca 2014, o 14:42

Szukając zrozumienia w samej sobie (psychoterapia wstrzymana na 3 miesiące z powodu urlopu psychologa, eh, NFZ)
natknęłam się na słowa Alfreda Adlera, wyjątkowego (i mojego ulubionego) austriackiego psychiatry, psycholog i pedagoga, twórcy psychologii indywidualnej. Odmieniło to moje pojęcie na temat nerwicy.
oto cytat:
" Nerwica jest manewrem maskującym. Podłożem tej choroby jest patologicznie ambitne dążenie pacjenta, aby uważać się za coś wyjątkowego, nadzwyczajnego. Symptomy są wielką kupą śmieci , którą pacjent wykorzystuje do tego, by się ukryć.Fikcyjna wyższość pacjenta datuje się od czasu gdy był rozpieszczany. Podczas gdy my widzimy wyraźnie co on robi, on nieświadomie zajmuje się piętrzeniem przeszkód, jak wytrawny przestępca stara się zapewnić sobie alibi. Zawsze kończy się to tym samym : Czego bym nie dokonał, gdyby mi nie przeszkodziły symptomy"

Co myślicie?
Ja jak przypadkiem się na to nadziałam w książce, zatkało mnie. Poczułam jak Adler krzyczy do mnie z książki. Uświadomiłam sobie,
ile to razy w dziecinstwie, wolałam udawać słabszą, smutną, płaczliwą, ile załatwiało mi to spraw, lenistwo, poddawanie się.
Rozpieszczanie podójne przez matkę, bo ojciec chłodny.
Schemat myślenia przez tyle lat się zakorzenił, utrwalił, że teraz jako prawie 22 letnia baba jestem rozumna, ale emocjonalnie siedzi we mnie ta mała dziewczynka. To straszne. Przyłapuję się często, że sama sobie zaczynam natrętne myśli, nie wiem po co. Na terapii uwielbiam o tym mówić. Dostaję uwagę, Jestem w centrum.
Patologia :D

Czy na prawdę można nieświadomie zapadać w te różne nerwice niszczyć się, rodzinę, związki kolejne ? nie do końca dociera do mnie to, psychoterapeuta powiedział, że nasza nieświadomość jest niesamowita i ciężkow to uwierzyć.
Czy ktoś zechce wyrazić swoje zdanie?
Może komuś cytat pomoże.
ja w przypływie nn sobie przypominam "kosz na śmieci" i "chcesz być wyjątkowa, ale przykro mi, nie tak" i pomaga.
aryaK
Gość

24 marca 2014, o 00:56

moim zdaniem nerwica to nie jest chęć czucia się wyjątkowym jak 99% ludzi tego nie rozumie, i wysmiewa dobija itd. to bardziej mechanizm obronny przed zmierzeniem sie z trudami życia bądź było za dużo problemów i podświadomie człowiek wpada w to bo nie chce walczyć każdego dnia o przterwanie w społeczenstwie' tylko woli się wcofac i egzystwac.. sama wiem z wlasnego życia że miałam wiele problemów które mnie w końcu przerosły, a obecnie łapię się na tym że często używam 'ale' bo już tak długo tkwię w nerwicy że mam lęk przed powrotem do zycia jak sie wypadło z obiegu.. błedne koło -.-
Awatar użytkownika
Ciasteczko
Administrator
Posty: 2682
Rejestracja: 28 listopada 2012, o 01:01

24 marca 2014, o 23:59

Czytam i czytam ten cytat i jakoś zupełnie mi nie leży. Nie dlatego, że miałam nerwicę, mam w sobie dużo samokrytyki, więc przyjęłabym to na klatę. Ale dlatego, że ta teoria wydaje mi się być przede wszystkim uogólnieniem zakładającym, że każdy nerwicowiec ma tę samą osobowość, a po drugie nie wiem gdzie w tym wszystkim wyższość. Jak ktoś chce mieć alibi to sobie je wymyśli. Ta definicja zakłada świadome działanie, nie sądze, żeby każdy się nerwicą zasłaniał.

Ja pamiętam, że w swoich najgorszych okresach cierpiałam, że nie mogę normalnie uczestniczyć w życiu, wychodziłam z domu, bo musiałam chodzić do pracy, byłam od 7 do 19 poza domem i ledwo funkcjonowałam. Z alibi nie mogłam skorzystać, bo obowiazki same by się nie wypełniły, a niestety derealizacja, depersonalizacja, nudności i kołatanie serca w robocie to nic miłego. Nie pasuje mi to nijak do wycofywania się. Wierzę, że jest to po prostu awaria systemu, awaria organizmu i psychiki które krzyczą do nas- mamy dość, zrób coś ze swoim podejściem do świata, zmien w życiu to czego nienawidzisz, dłużej tak nie pociagiemy. Jestem zwolenniczką teorii wyrozumiałości w stosunku do samego siebie, balansu pomiędzy samopochwałą, a krytyką. Ale wszystko jest kwestią tego jakie podejście ludzi motywuje. Z moich obserwacji siebie i innych uczestników forum wynika, że powiedzenie "weź się w garść" tu nie działa. Tak samo jak nie zadziała w przypadku depresji. Wiele osób, które tu przychodzą, mówi, że inni ich nie rozumieją i mówią nie dumaj tyle, ogarnij się, ale jak widać nie tędy droga.
Odburzanie, to proces - wstajesz, upadasz, wstajesz, upadasz... ale upierasz się, że idziesz do przodu.
Każdy ma tę moc. Nie odkładaj życia na później. Nigdy. :hercio:
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

25 marca 2014, o 11:28

Dokladnie, trudno tutaj według tego cytatu odnieść się do ogólnie ludzi z nerwicami, to jest zbyt dużo uogólnienie, kazdy człowiek jest inny, ma inny temperament charakter ale nikt nie jest jakby nie zagrożony zupełnie nerwicą. Bo własnie ja też jestem zdania, że jakby psychologicznie i filozoficznie nie ubierać w słowa nerwic, lęków, natretnych objawów i myśli jest to stan po prostu odcięcia psychiki, stan gdzie umysł zmeczony wszystkim ma ochote odpocząć oraz widzi, że skoro jego Pan czegoś ciągle sie boi, o coś martwi to widać, że jest to powód aby wywołac reakcję lekowa, która jest przecież naturalnie odpowiedzią na zagrożenia.
Można powiedzieć, ze to jest zadanie maskujące, umysł maskuje realne problemy zmuszając nas do uciekania sie w fikcyjne objawy, kto temu ulega wpada w lękowe błędne koło.

Tak szczerze mówiąc to nawet uważam, że czasem wiele z takich teorii psychologicznych to trochę nazbyt wydumane i wyszukane rzeczy, podczas gdy nerwica to dosyć stosunkowo proste wyjasnienie, nawet wtedy kiedy w gręwchodzi człowiek, który z powodu jakiś biologicznych czynników i wychowawczych czy środowiskowych ma osobowość neurotyczną czy lękową.
Bo trzeba zrozumieć, ze takie cechy własnej osoby, nastawione na lęki, strachy wynika z naszych nawyków, wzorów jakie mamy wbite w głowe, w nas samych.
Nieświadomośc - podświadomość składa się na to wszystko, wiele mówi się o potędze podświadomości, i to jest prawda jest to zjawisko nie całkiem do zrozumienia, ale w wypadku nerwic, jakiś osobowości lekowych, neurotycznych nieświadomość jest to po prostu zbiór nawyków i postrzegania, tego w jaki sposób reagujemy na bodźce z zewnątrz.
Dlatego np wiele osób inaczej reaguje na stres mniejszy niż inni. Osoby neurotyczne kazdy bodziec inaczej przeżywają, lękowe osoby jakąs złą wieśc inaczej rozpatrują w swojej głowie.
Dlatego, zę każdy bodziec, informacja najpierw wali do podświadomości, tam wedle wyuczonych reakcji dopiero wali do świadomości. Lękowa osoba wieść o nowotworze w bliskiej rodzinie najpierw przetrawi przez podświadomość, a tam sa obecne nawyki lękowe, wzroce reagowania strachem i pesymizmem, dlatego taka osoba w świadomości za chwile ma mysli lekowe, straszace, typu " o boże on ma ja też mogę mieć" zaraz ma wizje jak umiera itp.
To taki przykład ale pokazuje potęge podświadomości, JEDNAKŻE świadomośc wbrew pozorom jest silniejsza! Dlatego kazdy lekowiec na myśli lękowe powinien reagowac inaczej niż pójscie za nimi, powinien odwracać swoje myślenie, traktowac to wszystko z wiekszym dystansem, poczatkowo jest to bardzo trudne ale po czasie wyucza się tego jako nowego reagowania na bodźce a nasza podświadomośc też inaczej pracuje.

Podświadomość to jest wzór działania w wypadku psychologii, jak ktoś reaguje na np. związki burzliwie,w sposób destrukcyjny, sa to jego impulsy z podswiadomości, tak jest nauczony i tak reaguje, ale to także można zmienić, świadomie łapiąc się na tym i widzac, że wcale tak reagować nie musi, że jest panem swoich działan i tego, ze za emocjami wcale podazać nie trzeba.

Inną sprawą jest fakt, że wiele osób może zacząc w którymś momencie "korzystać z tego", zę ma leki czy jakieś objawy. Choć wydaje się to dla wielu czymś abstrakcyjnym to fakt jest taki, ze wielu wpada w takie pułapki a wynika to z poczucia cierpienia.
Kazdy cierpiący nie tylko na nerwice, czesto zaczyna zachowywac się jak dziecko, odczuwac w sobie dziecko w obliczu cierpienia, leki i nerwice chociaz nie sa rea;lnie grozne, to jednak twkienie w nich powoduje ogromne cierpienie, dlatego tez po dluzszym czasie mozna odczuwac chęć pokazywania tego jak bardzo cierpimy, zwracania na siebie przez to uwagi.
Mamy chec mowienia o tym, rozmawiania, bo mamy poczucie ze nasze cierpienie i zmagania tego wymagaja, jest to to dziecinny wlasnie pokaz naszego cierpienia.
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
pixels
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 157
Rejestracja: 14 marca 2014, o 16:46

26 marca 2014, o 14:01

Cytat zrobił na mnie wrażenie bo odnoś się bezpośrednio do mnie :)
Horney pisała, że ... zaprzeczanie, że "u mnie jest jednak inaczej", "ja nie jestem każdy", "zbyt ogólne", "nieee, to musi być coś innego" to także objaw nerwicowca.
Kiedyś bałam się różnych chorób.
Nawet operacji w narkozie. Narkozy.
Szukałam, czytałam. Wyłapywałam tylko to, co złe.
Teraz, lęki związane z diabłem, także zapamiętuję tylko to, co złe.
Nie akceptuje tego, że jest coś złego.
Chciałabym czytać same pozytywy uspakajające. By wszystko było białe, nie czarne, tylko białe.
Czytam dobre rady, komentarze, uspokojenia.
Nie, nie pomaga. Wątpliwości są dalej. ktoś ma coś podobne jak ja, diagnoza zła - pewnie i ja tak mam. Zawsze to samo. Przypisywanie sobie czegoś, co mają inni. Jak cholerny syndrom studenta III roku.
Może ja po prostu nie chcę wyzdrowieć podświadomie? Może mi musi coś ciągle być? Bo jak tego nie będzie to kim będę? MOże "nie umiem" być inna? Racjonalna, rozsądna?
Mówisz Victor o podświadomości.
Czy aż tak jak ja można się niszczyć podświadomie? :)
Awatar użytkownika
Ciasteczko
Administrator
Posty: 2682
Rejestracja: 28 listopada 2012, o 01:01

26 marca 2014, o 14:30

pixels pisze:Cytat zrobił na mnie wrażenie bo odnoś się bezpośrednio do mnie :)
Horney pisała, że ... zaprzeczanie, że "u mnie jest jednak inaczej", "ja nie jestem każdy", "zbyt ogólne", "nieee, to musi być coś innego" to także objaw nerwicowca.
Ale to moim zdaniem nie jest poczucie wyższości czy wyjątkowości, a czysty strach, że w przeciwieństwie do innych ludzi na ziemi, na pewno jesteś spisana na straty, że nie jesteś taką szczęściarą jak inni, że to tylko nerwica, a na pewno jakiś inny syf.
pixels pisze:Nie, nie pomaga. Wątpliwości są dalej. ktoś ma coś podobne jak ja, diagnoza zła - pewnie i ja tak mam. Zawsze to samo. Przypisywanie sobie czegoś, co mają inni. Jak cholerny syndrom studenta III roku.
Nic nadzwyczajnego w nerwicy, ale to się też wypala po jakimś czasie. Nie jesteś w stanie zbyt długo wierzyć w to, że masz te wszystkie choroby psychiczne, czy fizyczne, bo mija czas, a to nie tędy droga dalej, nic się nie poprawia... Do wszystkiego trzeba dojrzeć, jednym to zajmuje dłużej,innym krócej ale to przemija, bo zaczynasz się kapować, że oszukujesz samą siebie. Ja też sobie wszystko przypisywałam włącznie z białaczką i byłam wielce wręcz "rozczarowana", gdy dostałam swoje wyniki, krwi które były w całkowitej normie, bo jak to możliwe, że ze mną wszystko ok? Po prostu, w pewnym momencie kapujesz się, że to co Ci "dolega" to Twoja postawa i nie kapujesz się mózgiem tylko i logiką ale zaczynasz faktycznie czuć, że tak jest. Na pewno taki moment w końcu nadejdzie, ale dla każdego musi nadejść w swoim czasie. :)
Odburzanie, to proces - wstajesz, upadasz, wstajesz, upadasz... ale upierasz się, że idziesz do przodu.
Każdy ma tę moc. Nie odkładaj życia na później. Nigdy. :hercio:
pixels
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 157
Rejestracja: 14 marca 2014, o 16:46

26 marca 2014, o 15:16

Ciasteczko pisze: czysty strach, że w przeciwieństwie do innych ludzi na ziemi, na pewno jesteś spisana na straty, że nie jesteś taką szczęściarą jak inni, że to tylko nerwica, a na pewno jakiś inny syf.
Jakbyś mi zajrzała w mózg :) mój problem teraz to religia - patrzę na ludzi, nawet najbliższych, mama - wierzy naiwnie, grzeszy, wierzy w miłosierdzie. Mój partner, ateista, nie martwi się tym w ogóle. "letni katolicy" - najgorsi - też mają gdzieś że to co robią jest złe. Ja - teraz nie wiem sama czy wierzę czy nie, ale oczywiście mam wrażenie, że jestem wyjątkowa, że tak, to właśnie ja, mi się coś musi przydarzyć, demony polują bla bla ja się martwię, marnuję czas, życie, nerwy, pieniądze. Rozum mówi - nie, emocje drą się: a może?
Nie jesteś w stanie zbyt długo wierzyć w to, że masz te wszystkie choroby psychiczne, czy fizyczne, bo mija czas, a to nie tędy droga dalej, nic się nie poprawia...
Nie wiem czy czytałaś inne moje posty, dot. lęku związanego z demonami. Tego się nie pozbędę tak o.
Lęk z urojoną ciążą - 4, 5 miesiąca. Lęk z chorobą stwardnienia rozsianego - 3 miesiące. Teraz będzie 5 miesiąc aktualnego problemu.
Dlaczego wątpię? bo ten temat jest powszechny, ponadczasowy, straszny, zwłaszcza jak się żyje w środowisku straszących ludzi, że człowiek się boi dziwnie wyglądających kamyków, czy podejrzanej muzyki. Rozumiesz o co mi chodzi?
Ale nadzieja jest... kiedyś myślałam, że zawsze po każdym współżyciu będę miała ciążoschiz, ale tak nie jest i inaczej na to patrzę. A tu? tu wydaje mi się (?) że będzie gorzej z wyjściem z tego.
Wiem jedynie, że ludzie z nerwicą demoniczną mają gorzej, bo ze strachu nie wyłażą z domu. Więc pocieszam się, ale chcę już się oderwać od tego, od natrętnych myśli, skojarzeń, wyobraźni.
Tylko nie rozumiem co się za tym kryje, za każdym razem, że rozum wie swoje, ale emocje się szarpią. Szarpią mocno.
ODPOWIEDZ