Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Nerwica, dd

Forum dotyczące derealizacji i depersonalizacji.
Dzielimy się tutaj naszymi historiami, objawami, wątpliwościami oraz wszystkim co nas dręczy mając derealizację.
Dopisz się do istniejącego tematu lub po prostu jeśli chcesz stwórz nowy własny wątek.
ODPOWIEDZ
Nowy7
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 390
Rejestracja: 28 maja 2016, o 09:33

10 marca 2017, o 19:34

Witam ponownie. Za mną niedługo 3 lata z zaburzeniami lękowymi i może trochę mniej czasu z dd. Od zawsze jestem bardzo wrażliwy, do tego nieśmiały, bardzo niecierpliwy i pesymistyczny. Dla mnie wszystko jest problemem. Ale może po kolei. Nie chce po raz 100x opisywać swojej historii, całego życia lecz czas związany z zaburzeniami. Dodam też, że sporo przestudiowałem czyli czytałem i słuchałem nagrań a w efekcie końcowym jest tyle informacji w tych nagraniach i postach że już tego nie ogarniam wszystkiego, czyli po prostu nie wiem już co mam robić bo czuje jakieś zagubienie w tym wszystkim bo tyle tego jest. Na początku zaczęła się nerwica i jej ogrom objawów. Trwa do dziś, lecz w tym czasie oczywiście potem zaczęły się natręctwa tak silne że nie sposób opisać, zresztą także trwają do dziś ale w mniejszym stopniu. Jednak największym problemem obecnie jest dd. Trwa już bardzo długo, przebłysku nigdy żadnego. Do tego fobie społeczne, i milion problemów z wszystkim wszędzie. Na przykład mam problem z połykaniem leków, tylko jakieś drobne po kilku próbach uda się połknąć. Dobijam się tym, że jak będę cieżko chory czy coś to ja już nie umiem leków wziać. To jest tylko jeden przykład a ich jest bardzo dużo w moim życiu. Kolejny to na przykład nie wyobrażam sobie że będę kiedyś w szpitalu, bądź będę miał operację bo czuje przy tym taki lęk i strach że nieraz to nawet mam myśli że wolałbym umrzeć. Nie umiem i nie wiem jak sobie z tymi problemami poradzić. W ogóle z niczym nigdzie nie umiem sobie poradzić. Wstydzę się tego wszystkiego, jest mi ogromny żal że mnie takie coś spotkało, że inni cieszą się życiem a dla mnie każda sekunda to męka. Że każdy żyje i się cieszy, że odczuwa normalnie świat. Ja na początku może trochę dostałem objawów somatycznych od nerwicy ale głównie zamiast trochę somatyki troche dd dostałem dd w pełnej postaci wszystkich objawów w maksymalnym nasileniu. Nie umiem sobie z nim radzić i nie wiem jak. Czuje poteżną bezradność i bezsilność, życie mi ucieka a ja nie wiem co robić i widze jak się do życia nie nadaje bo z wszystkim mam problem i nie wiem jak je rozwiązać np tez z połykaniem leków.

Nie wiem po 3 latach jak mam akceptować, olewać itd. Ja chyba nie umiem tego zrobić bo mam ogromne problemy z niecierpliwością i pesymizmem. Maksymalnie mógłbym coś zaakceptować na minute a dalej to już od razu frustracja tym stanem, zniecierpliwienie, bezradność na to wszystko już po takim czasie oraz pesymizm że już nigdy nic się nie uda, bo zresztą nigdy się nic nie udało. Nie wiem na prawdę jak mam zaakceptować objawy dd, wiem że tu chodzi o te pogodzenie się z nimi, ale mimo wszystko jak ? Nie czuje żadnej części swojego ciała, nie czuje wagi swojego ciała, w głowie absolutnie nic. Ja po prostu jest przerażony nawet tym że nie straciłem przytomności, że jak to do holery możliwe. Kontakt z rzeczywistością - żaden. Niczego nie rozumiem i nie wiem. Emocji brak jakichkolwiek. Wszystko robione z automatu, czuje się sterowanym przez kogoś, bądź że ktoś inny mną żyje. Cały ten czas nie dociera do mnie, mam wrażenie że te 3 lata i to wszystko to 1 dzień cały czas. Jak robię coś to nie czuje w tym mojej decyzji że ja to chciałem, więc również uważam że nie panuje nad sobą. Wszystko powiem ale w żaden sposób tego nie czuje. Mama jako jedyna wie o moim problemie i stara się zrozumiec objawy i przecież mówi mi że wszystko wiem, nie straciłem świadomości ale mnie to wkurza bo ja tego tak nie czuje jak kiedyś i nie rozumiem. Nie wiem jak to wytłumaczyć, mnie nie obchodzi że to wiem z nazwy coś ale i tak tego nie rozumiem ani nie czuje ani nic. Wszystko jest tak dziwne i w ogóle że nie ma słów na opisanie tego. Czego bym nie robił to nie obchodzi mnie to, jestem w takim wieku że nie mam dzieci, rodziny czy nawet pracy bo chodzę do szkoły i często na forum jest pisane zajmij się życiem, problemami gdzie ja nie mam żadnych problemów ani niczego na głowie czym mógłbym się zająć oprócz tego problemu z zaburzeniem. Myśli samobójcze mam coraz cześciej, były one już kiedyś ale teraz stają się bardziej realne bo już mam dosyć tego, 3 lata ja nie umiem z tym wszystkim sobie poradzić. Gdzie kiedyś przy tych myślach wiedziałem gdzieś że nie chce się zabijać to teraz na prawdę się boje że to zrobię bo nie czuje już ani niczego w głębi jak wtedy, ogólnie to nie czuje czegokolwiek. I niby w środku wiem również teraz że nie chce czegoś takiego robić to tak na prawdę to nie wiem czego ja chcę. Bo to że niby nie chce to jakieś puste słowa, które nie docierają do mnie i ich w żaden sposób jakoś nie czuje. I to nie jest już jak w natręctwach takie zmęczenie tematem tylko ja już czuje na powaznie że nie wiem już.

Przepraszam za tak długi post, w sumie to i tak miałbym więcej do opisania ale myślę że ten główny problem opisałem i ja na prawdę nie wiem jak przy tym pesymizmie, bezradności, depresji, nerwicy i wszystkiego jakoś to zaakceptować czy cokolwiek zmienić. Mam też ogromny problem z użalaniem się nad sobą, tak na prawdę to od 3 lat tylko użalam się nad soba i na moim stanem. Codziennie dużo rozmów i udowodnienia mojej mamie jak jest cieżko i że nic się nie da zrobić. Jedyne co potrafię własnie to użalać się nad sobą i tym wszystkim, codziennie siedzę po uszy w tej beznadziei, analizie tego wszystkiego jak jest źle i że nic nie mogę z tym zrobić i z tym użalaniem się nad sobą. Wszystko co kiedyś było oczywiste teraz nie jest, tutaj chodzi o dd i natręctwa. Reasumując, jak coś zmienić ? Jak się jakoś ogarnać i wyjść z odwiecznego marazmu, czy to w ogóle jest możliwe bo obawiam się że nie. I jak to zrobić jakoś skutecznie ? Nieraz po rozmowie z mamą niby miałem coś zmienić a potem jak zawsze wracając do swoich zajęć jakiś np komputer to tak zostawałem sam ze sobą i już analizowałem, bezradność i użalanie się nad sobą.
Awatar użytkownika
Tojajestem
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 383
Rejestracja: 25 lutego 2015, o 19:03

10 marca 2017, o 21:01

Nowy. Zobacz ile rzeczy o sobie wiesz. Sam w sobie zauważasz co ci przeszkadza w wyjściu z tego. Mam wrażenie, ze jest w Tobie siła tylko powinieneś ja wykorzystać. Natręctwa, myśli, analizy a nawet uczucia nie musza tobą sterować jeśli będziesz sie trzymał tego co wiesz o sobie. Nawet zniecierpliwienie jest tylko uczuciem i możesz je zignorować. Pracując nad sobą nie musisz zmieniać wszystkiego na taz. Może spróbuj zrobić sobie jakis plan? Na początek porzuć jakieś natręctwo. Po prostu je zostaw i jak będzie napierać to nic nie rób. Zobaczysz ze to minie. Za każdym razem jak sie pojawi, a będzie to robiło, czekaj i myśl "to minie" i nie rób nic. Jestem pewien ze z czasem to zadziała. Potem potraktuj tak następny problem i następny. Pracuj nad sobą - zmień to co wydaje sie niezmienialne. Nam sie udało. Tobie tez sie uda bo masz w sobie sile tylko jest głębiej niż całe to myślowo napięciowe bagno.
Ważne, żeby w trudnych chwilach pamiętać o własnych cytatach ;)
Marta22
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 121
Rejestracja: 29 stycznia 2015, o 13:43

10 marca 2017, o 21:02

Część :)nie przejmuj się juz tym ze to 3lata.. Ja zrozumiałam jak wyjść z nerwicy dopiero po 2,5roku po czym i tak robiłam wiele błędów. Hmm.. Skoro wiesz ze jesteś pesymistyczny i masz problem właśnie z podejściem do życia itd to znaczy ze trzeba to zmienić. Bo wiesz... Dużo w tym twoim pisaniu błędów poznawczych,zakładasz dużo z góry,przewidujesz przyszłość a żeby to jeszcze byly pozytywne rzeczy a ty tu same "nie uda sie" "co będzie gdy " itd.. A przeciez nie wiesz co będzie po co wiec te czarne scenariusze? Myślenie i podejście do zycia można zmienić ale to trzeba terapi albo dużo pracy z samym sobą. Mogę podesłać ci pare linków do stron na których sa terapię pomagające zmienić wpadnie spojrzenie na świat.(darmowe)
Co do dd to no niestety bez olewania tych objawów dużo nie zdziałasz ty wręcz MUSISZ PRZESTAĆ ANALIZOWAĆ. Jakiekolwiek by myśli do ciebie nie przychodziły to ty na nie pozwalaj ale nie analizuj nie dyskutuj nie dziw sie im. One musza byc bo ty ich nie zatrzymasz ani nie zmienisz. Musza płynąć a ty jak je zaczynasz analizować to co robisz? Pokazujesz swojej umyslowi ze cos jest nie tak ze jest zagrożenie wiec on dalej ci je wysyła i tak samo jest z objawami. Co by się stało jak ty byś miał takie uczucie ze nie czujesz swojej wagi i ty byś sobie powtarzał "w dupie to mam wole tak się czuć niż ciągle sie tego bac" i byś odwracal uwagę? Czytal książkę? Próbował chociażby.. Z mama sie pośmial czy myślał o tym co jutro zjesz? Cokolwiek.. Co by bylo? Z czasem by zaczęły znikać te objawy bo byś je miał gdzies. Tylko w ten sposób z tego wyjdziesz. Zaprzyj sie i próbuj. Wyśle ci na priv te linki co pisałam na poczatku. :)
ODPOWIEDZ