wszystko było w miare dobrze aż tu nagle , około 3 tyg temu zaczeły sie dziwne stany, dodam że ćwicze na siłownii chyba też obsesyjnie liczy sie waga, jadłem od 1,5 r obsesyjnie oby jak nawięcej , zawsze byłem szczupły przytyłem od 87 do 108 byłem z siebie dumny , ostatnio przed wyjściem z dziewczyną (to jest też czynnik stresujący przed spotkaniem denerwuje się gdyż jestem perfecjonistą i chce żeby wszystko było na 100%) najadłem sie okropnie, wychodząc wymiotowałem przy dziewczynie było to straszne od tamtego czasu mam jadłowstręt jem na siłe , boli mnie żołądek , żle sie czuje...mam problem z jedzeniem ...domyślam się , iż to lęk przed wymiotami które mnie wtrząsneły były przy dziewczynie , a przy niej chce być idealny bardzo mnie to zabolało...od tyg biorę sertoil...dziwnie sie czuje dziś jadąc tramwajem czułem jakby odrealnienie...
spotkania z dziewczyną zamiast przyjemnością stały sie obowiązkiem i to przykrym , przez spotkanie udaje że jest wszystko dobrze, próbuje być zadowolony i szczęśliwy
wewnątrz czuje się beznadziejnie , boli mnie brzuch, czuje sie słabo ...ale jej nie powiem bo kto by chciał mieć ,,psychicznego'' chłopaka moje ego na to nie pozwala, a więc męcze się okropnie,
słucham nagrań zaburzeni.pl i mi troszkę pomagają , jak mam przekonać swoją podświadomość że jedzenie i dziewczyna to nie powód do lęku...
robie to jedząc i się spotykając aby czynnik determinujący osłabł ale nie wiem czy to tak działa
męcze sie okropnie i irytuje, próbuje w czasie lęku tłumaczyć sobie 3 tyg temu wymiotowałeś ale od tamtego czasu zdażyło sie to tylko raz też z dziewczyną i ani razu , dziś zjadłeś i nie wymiotowałeś ale to nie działa , przed każdym posiłkiem czuje lęk , trudno z tym żyć , przekłada się to na wszystko...
liczę bardzo na pomoc na odniesienie się do mojej historii może ktoś ma podobnie , a może ktoś wie jak mi pomóc
dziękuję!!!!
