Miewałam takie okresy w których czułam że jestem bez emocji. Nie ma we mnie radości, miłości, czułam się taka pusta. Jakbym nie czuła nic troche jak - zombi

Zmieniało sie to czasem nie miałam tak długo a potem znowu wracało.
Moja terapeutka tłumaczyła to tak że jesteśmy przepełnieni strachem i lekiem i życie swoje przez objawy. I przez to nasze uczucia ulegają zamieszaniu, po prostu zawieruszają się w tym ciągłym lęku.
To tak samo jak z koncentracją często ludzie opisują, że nie mają koncentracji. Ale tak naprawde ich koncentracja skupiona jest cąłkowicie na objawach i dlatego nie ma miejsca żeby skupiać się na codziennym życiu.
I tak samo z emocjami. Sama piszesz jak te objawy cię mecza i sie boisz. Sam strach i dlatego nie ma miejsca na inne uczucia.
Tak mniej więcej mi tłumaczyła terapeutka. i coś w tym jest bo odkąd się podleczyłam to nie mam już tych okresów pustki emocjonalnej.