5 listopada 2022, o 11:24
Cześć mam na imię Piotr mam 29 lat chciałbym opisać moją historię. Zacznę od tego ze 3 dni przed pierwszymi objawami postanowiłem, że można by było zrzucić pare zbędnych kg, więc poszedłem na dietę plus jazda na rowerze stacjonarnym. Myślę że właśnie przez to wszystko się zaczęło, to były najgorętsze dni lata, a ja ostro się wypociłem i przy tym osłabiłem. Czwartek 21.07.2022 byłem jak co dzień w pracy i po śniadaniu wstałem i poczułem ze mi słabo, że kręci mi się w głowie. Spanikowałem położyłem się nogi do góry ale nie przechodziło, później panika strach i drgawki. Szef zadzwonił po karetkę, przyjechali zbadali ciśnienie, cukier puls wszystko w normie kazali jechać do domu. Kolejne dni pełne stresu i obaw, pierwsze wyniki krwi wszystko w normie, tylko cukier za niski 50 przy normie 80-140. Mój główny objaw to podczas stania takie kręcenie w głowie dziwne uczucie jak by zapadania się ciała samego w sobie. Nie umiałem tego dobrze opisać ( mieszkam w Niemczech) dlatego cały czas mówiłem ze mam po prostu zawroty głowy przez co lekarz rodzinny wysłał mnie kolejno do laryngologa, gdzie miałem próbę błędnikową która nie wykazała nieprawidłowości . Następnie rezonans magnetyczny głowy który też wyszedł dobrze. Później skierowanie do neurologa termin na za miesiąc. Szybka decyzja jedziemy do polski się przebadać prywatnie, w między czasie codziennie czytanie na Google, raki, guzy, sm nakręcanie się, doszło dziwne widzenie, które ciężko wytłumaczyć, pewnie rozumiecie to uczucie doskonale. W drodze do polski bardzo napiety kark i barki które aż nie pozwalały siedzieć plus zaczęło mi piszczeć w uszach lub w głowie nie wiem sam, pisk jest do dzisiaj, praktycznie całą drogę przeleżałem na siedzeniu. W Polsce rozszerzone badani krwi, morfologia, tarczyca, borelioza itd. Wyniki wszystkie w normie. Rezonans magnetyczny całego kręgosłupa, od dziecka mam krótsza nogę wiec stwierdziłem ze nieprawidłowa postawa ciała mogła przez lata zniszczyć kręgosłup. W ten sam dzień z płytą ale jeszcze bez opisu udałem się do neurologa, Pani bardzo miła badanie neurologiczne wyszło dobrze, wszystkie odruchy w normie, pani zobaczyła na płytę i powiedziała, że mam 2 naczyniaki którymi mam się nie przejmować i niektóre dyski są lekko wysunięte ale bez ucisku na korzenie i rdzeń, ale oczywiście mi to wystarczyło wyszedłem od niej zmielony z najgorszymi myślami, że już tylko operacja może pomóc. Na drugi dzień z rana przyszedł opis spłycona lordoza szyjna plus to co napisałem wyżej, szybka wizyta u fizjo który powiedział że z kręgosłupem nie jest źle. Powrót do Niemiec, skierowanie do niemieckiego neurologa który powiedział że to wszystko co mi się dzieje to stres. Pierwszy raz dało mi to coś do myślenia w kierunku problemów z nerwica, ale jednak obawy i objawy były silniejsze i dalej szukałem choroby.w międzyczasie wróciłem do pracy trochę poprawił mi się humor, trochę zapomniałem o tym wszystkim, nie zwracałem uwagi tak mocno na objawy które miałem cały czas i które co tydzień miałem inne/różne. Znalazłem niedaleko od domu kręgarza Polaka do którego pojechałem i był to błąd ponieważ gość po obejrzeniu płyty z kręgosłupem powiedział dosłownie ze mogę mieć raka, zniszczyło mnie to, wróciłem od niego strasznie zmielony, wróciły mocne lęki strach, dziwne widzenie, nogi z waty, jakies takie punktowe kłucia na całym ciele, drętwienie palców u rąk, uczucie gorąca w jednym palcu co jakiś czas, dziwne czucia swojego ciała, jak by ręce nie były moje, przy podnoszenie ręki jak by była za lekka. Lecimy dalej, skierowanie do neurochirurga, który powiedział ze rzeczywiście coś tam jest, ale to jeszcze nie są duże zmiany, że na pewno nie na operacje. Powiedział ze mam dbać o postawę ciała, mogę robić umieć ćwiczenia, rozciągać się itd. Pomogło na chwile, dodam że w między czasie korzystałem z pomocy psychologa (wizyty online) który proponował tabletki, tabletek nie chciałem bałem się ich, po czasie byłem już bardzo nabity lękiem i strachem, wybudzałem się w nocy. W końcu przyszła taka noc gdzie obudziłem się jak by takim uczuciem kopnięcia prądem, pisk w uszach wzrósł i dostałem ataku paniki, myślałem ze wyskoczy mi serce, narzeczona wezwała karetkę, trafiłem do szpitala, zrobili mi wyniki krwi, wyszła źle tarczyca. Wyszedłem z szpitala w drodze do domu kolejne ataki, które jakoś przetrwałem. Tak się złożyło ze w ten sam dzień miałem wizytę online z psychiatra, bardzo miła pani która stwierdziła u mnie zaburzenia lękowe z atakami paniki. Dostałem escitalopram 10mg 1 tabletka na rano, pregabalina 75mg 1-2 tabletki wieczorem i hydroksyzyna doraźnie. Poszedłem z ta recepta do lekarza rodzinnego, powiedzieć również o tym incydencie z szpitalem. On zobaczył ta receptę i strasznie się zdziwił, powiedział ze w Niemczech takich kombinacji leków się nie przepisuje bo są nie zdrowe dla serca. Przepisał mi sertralin 50 mg. Znów nie wiedziałem co mam robić słuchać się rodzinnego czy leczyć się „ na własna rękę” lekami od Polskiego psychiatry. Dostałem skierowanie do endokrynologa odnośnie tej tarczycy, usg wyszło dobrze i finalnie wyniki krwi również. Teraz leki, wziąłem od tego rodzinnego ten sertralin, czułem się jak gówno po tym, jak bym pływał. Na drugi dzień zacząłem brac escitalopram, pierwsze 6 dni pół tabletki. Oczywiście czytałem ze ssri działa po Ok 4 tygodniach, ale mi już było lepiej po tych pierwszych dniach. Co w sumie mnie zaskoczyło, po 2 tygodniach przyszło przeziębienie, osłabienie organizmu i znów mi się pogorszyło, znalazłem na forum tematy i posty gdzie ludzie pisali ze gdy są chorzy to objawy są gorsze. Później znów trochę zaczęło mi być lepiej. I teraz powiem jak jest na dzień dzisiejszy jestem równo miesiąc na leku, w tym te pierwsze 6 dni na połowie dawki. Od 2 dni znów jest gorzej, wraca jak by obcość ciała, pisk w uszach/glowie zwiększony, uczucie zawrotów głowy które w sumie mam cały czas od początku, czasem mocniej czasem lżej podczas stania, takie uczucie nóg z waty ? Ogólnie mam wrażenie ze jest cały czas jestem nabity lękiem który teraz jest przytłumiony przez tabletki, ale wystarczy mały imupls który znów ten lęk uwalnia np. ostatnio podczas parkowania samochodem miałem takie wrażenie ze uderzyłem w auto obok mnie i nagle taki skok lęku, albo leżę spokojnie w łóżku czytam forum i czuje ze moje ciało faluje na leżąco i znów taka fala lęku. Dodam jeszcze ze 30 listopada idę na dość skomplikowana operacje na nogę, po której będe z 3 miesiące dochodzić do siebie, lub nawet dłużej. To mnie tez tam gdzies w środku przeraża, to tez była jedna z spraw która przed ta cała nerwica męczyła mnie, w dodatku w sierpniu za rok się żenię i to tez mnie stresuje, operacja, rehabilitacja, wesele, pieniądze, praca, to wszystko się z sobą łączy i przeplata co wywołuje u mnie stres. Ogólnie ostatnio zacząłem czytać dużo forum, posty Victora które dały mi dużo do myślenia odnośnies podchodzenia do lęku itd. Ale tak jak mówię objawy są nadal, a niektóre wróciły po mimo brania leków, co mnie tez stresuje, bo przecież myśle sobie, biorę leki, czytam forum, zmieniam nastawienie a gorzej mi wiec o co chodzi. Z góry przepraszam za tak długi i szczegółowy post, ale chciałem opisać wszystko dokładnie. Co Wy o tym sądzicie, tez mieliście podczas stania takie uczucie nóg z waty, zapadania się ? Jak to u was było z lekami, po jakim czasie czuliście poprawę i mniejsze objawy. Czy wgl braliście escitalopram, czy Wam pomógł ?