Witam.
13 lat temu miałem epizod z depresją i zaburzeniami lękowymi, dostałem leki, nie pamiętam już jakie, ale coś nie siadło i odstawiłem leczenie, generalnie z tego okresu za wiele nie pamiętam.
Przez te 13 lat sobie radziłem ale ostatnie 3 lata to koszmar.
Nie chciałem się pakować w leczenie lekami, uczęszczałem 7 miesięcy na psychoterapię poznawczo behawioralna. Niestety w atakach na nic zdaje się to że znam przyczyny i mechanizm poznawania lęku.
Mam zaburzenia obsesyjno kompulsywne, głównie na punkcie mojego zdrowia. Co chwilę wmawiam sobie nowotwory itp. plus niezliczoną liczbą somatow, duszności, palpitacje serca. Ale najgorsza jest głowa, gonitwa myśli. Mam rodzinę, pracuje, żona ma już dość ciągłych tematów o chorobach.
Pojechałem więc do psychiatry tego co byłem 13 lat wstecz, on się uparł że diagnoza sprzed x lat była dobra i mam dwubiegunowke.... Po konsultacjach i terapia u psychoterapeuty która poznała mnie przez te kilka miesięcy wiem że to diagnoza kompletnie nietrafiona. Mam zaburzenia lękowe jak pisałem wyżej. W każdym razie mam od lekarza wypisany zoloft i symle. Symli nie mam zamiaru brać, ale poważnie zastanawiam się nad zoloftem. Przeczytałem cały temat o tym leku o wiem że teoretycznie może mi pomóc.
Miałem krótki epizod z pregabalina, fajnie podziałała ale szybko wzrosła tolerancja więc ja odstawiłem. I tak sobie żyje z lękami, ciągle czytam o chorobach, nie mam na nic ochoty i generalnie życie mnie nie zadowala. Czy ten zoloft to faktycznie dobry lek?
Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Nerwica - leki leczenie
- bareten
- Odważny i aktywny forumowicz
- Posty: 688
- Rejestracja: 7 października 2013, o 14:37
A nie umiesz zmusić się do nie czytania o tych chorobach? Wiem, że to ciężkie. Ale tyle lat nic nie znalazłeś a szukasz dalej? Wiem, że łatwo się mówi. Ale mówi Ci to osoba, która sama ma nerwicę. Która dopiero co 20 razy dziennie mierzyła temperaturę ciała. Jak to się skończyło, to co chwilę mierzyłem ciśnienie. Przyszedł taki dzień kiedy powiedziałem sobie dość, będzie co będzie. Będę miał mieć udar czy zawał to będę miał. Minął dzień, dwa, tydzień bez mierzenia ciśnienia czy temperatury i jakoś żyje, mam się dobrze, a lęki zmalały.
Poza tym jestem ciekawy co ma dwubiegunówka do lęków? Przecież u ciebie od razu widać że to nerwica i zaburzenia lękowe... Mam tak jak Ty, sonaty i bojaźń o swoje zdrowie. Chodzę do bardzo dobrego psychiatry, najlepszego w Trójmieście. Tak jak 13 lat temu stwierdził zaburzenia lękowe, tak tydzień temu jak u niego byłem dalej powiedział że to klasyczna nerwica lękowa z natręctwami.
Ale odpowiadając na Twoje pytanie. Ja biorę SSRI od ponad 12 lat i żyje. Fakt że teraz to wróciło, ale jest lepiej jak za poprzednio. Generalnie nie ma czego się bać. To nie są leki uzależniające, jak benzo czy coś takiego. Jeśli mają poprawić komfort twojego życia to czemu się opierać? Tak jak mówisz to prawda, nie chce się pakować w leki. Uwierz że ja też nie chciałem, ale jak 13 lat temu przestałem wychodzić z domu przez lęk to szybko zmieniłem zdanie. Może nie szybko bo po trzech miesiącach leżenia w łóżku, ale wtedy mnie to wyciągnęło.
Poza tym jestem ciekawy co ma dwubiegunówka do lęków? Przecież u ciebie od razu widać że to nerwica i zaburzenia lękowe... Mam tak jak Ty, sonaty i bojaźń o swoje zdrowie. Chodzę do bardzo dobrego psychiatry, najlepszego w Trójmieście. Tak jak 13 lat temu stwierdził zaburzenia lękowe, tak tydzień temu jak u niego byłem dalej powiedział że to klasyczna nerwica lękowa z natręctwami.
Ale odpowiadając na Twoje pytanie. Ja biorę SSRI od ponad 12 lat i żyje. Fakt że teraz to wróciło, ale jest lepiej jak za poprzednio. Generalnie nie ma czego się bać. To nie są leki uzależniające, jak benzo czy coś takiego. Jeśli mają poprawić komfort twojego życia to czemu się opierać? Tak jak mówisz to prawda, nie chce się pakować w leki. Uwierz że ja też nie chciałem, ale jak 13 lat temu przestałem wychodzić z domu przez lęk to szybko zmieniłem zdanie. Może nie szybko bo po trzech miesiącach leżenia w łóżku, ale wtedy mnie to wyciągnęło.
-
- Nowy Użytkownik
- Posty: 5
- Rejestracja: 21 stycznia 2025, o 12:57
Niestety, lekarze często lubią uchodzić za nieomylnych - tak było też w moim przypadku. Dlatego też mam zamiar zmienić lekarza, ale póki co lek mam wykupiony i mogę zacząć go brać.
Jak pisałem, ja mam to wszystko przerobione, ale właśnie to się tak łatwo wydaje, wydałem tysiące złotych na różnych lekarzy szukając nowotworów. A nic nie ma, ale ja mam obsesję na punkcie grzebania w necie o chorobach, teraz znowu jestem w tej ostrej fazie nerwicy. Muszę zluzować już nawet ze względu na dzieci i żonę, ja się jakoś do tego przyzwyczaiłem. Ale faktycznie czytanie w każdej wolnej chwili o chorobach nie jest normalne i trzeba z tego wyjść. Do tego jestem bardzo wybuchowy, nic się mi nie chce. Kiedyś lubiłem sport, siłownię, chodzenie po górach czy libacje z kolegami. Teraz nie mam na nic ochoty, ciągle tylko somaty które mnie ściskają to w klatce to w rece to w nodze, to liczę pieprzyki na ciele, to punkty rubinowe. To mierze tętno itd. no nie da się tak żyć, potrzebuje czegoś żeby ta golowa trochę ochłonęła...
Najgorsze jest że jak się czymś zajmę to cyk i pojawia się mysl a co jeśli jednak coś mam, i już spierdol.... Cały wolny czas....
Jak pisałem, ja mam to wszystko przerobione, ale właśnie to się tak łatwo wydaje, wydałem tysiące złotych na różnych lekarzy szukając nowotworów. A nic nie ma, ale ja mam obsesję na punkcie grzebania w necie o chorobach, teraz znowu jestem w tej ostrej fazie nerwicy. Muszę zluzować już nawet ze względu na dzieci i żonę, ja się jakoś do tego przyzwyczaiłem. Ale faktycznie czytanie w każdej wolnej chwili o chorobach nie jest normalne i trzeba z tego wyjść. Do tego jestem bardzo wybuchowy, nic się mi nie chce. Kiedyś lubiłem sport, siłownię, chodzenie po górach czy libacje z kolegami. Teraz nie mam na nic ochoty, ciągle tylko somaty które mnie ściskają to w klatce to w rece to w nodze, to liczę pieprzyki na ciele, to punkty rubinowe. To mierze tętno itd. no nie da się tak żyć, potrzebuje czegoś żeby ta golowa trochę ochłonęła...
Najgorsze jest że jak się czymś zajmę to cyk i pojawia się mysl a co jeśli jednak coś mam, i już spierdol.... Cały wolny czas....
- bareten
- Odważny i aktywny forumowicz
- Posty: 688
- Rejestracja: 7 października 2013, o 14:37
Ja też mam gorsze dni, kiedy zaczynam kontrolować oddech, sprawdzam czy oddycham nosem czy ustami. Sprawdzam czy czuje tętno itp. W pewnym momencie jednak to już jest tak głupie, że aż niemożliwe.
Jakie masz objawy lękowe oprócz tych odnośnie Twojego stanu zdrowia?
Te myśli tak mają, że lubią dać w kość. Jednak czym bardziej kontrolujemy i chcemy zrobić coś żeby było lepiej tym jest gorzej. Jedyne wyjście to to olać. Brzmi strasznie ale tylko wtedy będziem mogli z tego wyjść.
Chociaż jak czytam że ten ciężki czas masz już 3 lata, to raczej prócz dyskomfortu to chodzisz do pracy itp. nie masz problemów z wyjściem z domu, do pracy czy coś.
Jakie masz objawy lękowe oprócz tych odnośnie Twojego stanu zdrowia?
Te myśli tak mają, że lubią dać w kość. Jednak czym bardziej kontrolujemy i chcemy zrobić coś żeby było lepiej tym jest gorzej. Jedyne wyjście to to olać. Brzmi strasznie ale tylko wtedy będziem mogli z tego wyjść.
Chociaż jak czytam że ten ciężki czas masz już 3 lata, to raczej prócz dyskomfortu to chodzisz do pracy itp. nie masz problemów z wyjściem z domu, do pracy czy coś.