Próbuje ci jakoś pomoc zrozumieć ale irytujesz się na to co pisze.
Już nic nie mówię. Powodzenia
Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Negacja nerwicy
- katarzynka
- Dyżurny na forum Odważny VIP
- Posty: 2938
- Rejestracja: 20 czerwca 2016, o 20:04
Tove, dziękuję Ci za chęć pomocy, po prostu szukam chyba odpowiedzi na inne pytanie niż myślisz, albo ja źle myślę na temat tego, co Ty myślisz 

jeśli życie sprawia, że nie możesz ustać, uklęknij.
nie mów Bogu, że masz wielki problem. powiedz swojemu problemowi, że masz wielkiego Boga.
nie mów Bogu, że masz wielki problem. powiedz swojemu problemowi, że masz wielkiego Boga.
- katarzynka
- Dyżurny na forum Odważny VIP
- Posty: 2938
- Rejestracja: 20 czerwca 2016, o 20:04
Tak myślisz?cagan pisze: ↑18 listopada 2019, o 00:13sluchaj a moze to jest tak, ze ty masz lek tylko to napisac? sprobuj tak na to patrzec..? ja mam duzo lekow utrwalonych , nerwicowych nawykow i tez tego nie puszczam, nie zmieniam z obawy, ze jak to puszcze to cos mi sie stanie. A wez kartke lub na forum i " zagraj w pokera" czyli sprawdzam cie nerwico i napisz ze to nerwicowa mysl... i obserwuj co sie dzieje napewno bedziesz zyc i moze lepiej ..
Dziś mam taki dzień, że totalna rozpacz, rozsypka. Całkowite zwątpienie.
jeśli życie sprawia, że nie możesz ustać, uklęknij.
nie mów Bogu, że masz wielki problem. powiedz swojemu problemowi, że masz wielkiego Boga.
nie mów Bogu, że masz wielki problem. powiedz swojemu problemowi, że masz wielkiego Boga.
- dankan
- Odburzony i pomocny użytkownik
- Posty: 935
- Rejestracja: 23 maja 2014, o 10:11
To znaczy ja akurat nie zgadzam się do końca z tym pomysłem wyprowadzki, ale reakcja na to mówi sama za siebie. Jesteś pełna lęku i albo tak naprawdę weźmiesz odpowiedzialność za terapię oraz odburzanie i postanowisz twardo, że to tylko myśl i obawa nerwicowa i zostawisz to na dłuższy czas, albo będziesz tak się plątała w tych wątkach.katarzynka pisze: ↑18 listopada 2019, o 13:29Tak myślisz?cagan pisze: ↑18 listopada 2019, o 00:13sluchaj a moze to jest tak, ze ty masz lek tylko to napisac? sprobuj tak na to patrzec..? ja mam duzo lekow utrwalonych , nerwicowych nawykow i tez tego nie puszczam, nie zmieniam z obawy, ze jak to puszcze to cos mi sie stanie. A wez kartke lub na forum i " zagraj w pokera" czyli sprawdzam cie nerwico i napisz ze to nerwicowa mysl... i obserwuj co sie dzieje napewno bedziesz zyc i moze lepiej ..
Dziś mam taki dzień, że totalna rozpacz, rozsypka. Całkowite zwątpienie.
Tak jak mi kiedyś Victor powiedział, że wiara w nerwice sama nie przyjdzie i miał rację.
Najlepsza instrukcja pozbycia sie nerwicy plus inne wpisy ludzi z forum
moja-historia-plus-moje-odburzanie-t5194.html#p49014
spis-tresci-autorami-t4728.html
moja-historia-plus-moje-odburzanie-t5194.html#p49014
spis-tresci-autorami-t4728.html
- katarzynka
- Dyżurny na forum Odważny VIP
- Posty: 2938
- Rejestracja: 20 czerwca 2016, o 20:04
Dziękuję Ci Dankan.dankan pisze: ↑18 listopada 2019, o 13:31To znaczy ja akurat nie zgadzam się do końca z tym pomysłem wyprowadzki, ale reakcja na to mówi sama za siebie. Jesteś pełna lęku i albo tak naprawdę weźmiesz odpowiedzialność za terapię oraz odburzanie i postanowisz twardo, że to tylko myśl i obawa nerwicowa i zostawisz to na dłuższy czas, albo będziesz tak się plątała w tych wątkach.katarzynka pisze: ↑18 listopada 2019, o 13:29Tak myślisz?cagan pisze: ↑18 listopada 2019, o 00:13sluchaj a moze to jest tak, ze ty masz lek tylko to napisac? sprobuj tak na to patrzec..? ja mam duzo lekow utrwalonych , nerwicowych nawykow i tez tego nie puszczam, nie zmieniam z obawy, ze jak to puszcze to cos mi sie stanie. A wez kartke lub na forum i " zagraj w pokera" czyli sprawdzam cie nerwico i napisz ze to nerwicowa mysl... i obserwuj co sie dzieje napewno bedziesz zyc i moze lepiej ..
Dziś mam taki dzień, że totalna rozpacz, rozsypka. Całkowite zwątpienie.
Tak jak mi kiedyś Victor powiedział, że wiara w nerwice sama nie przyjdzie i miał rację.
Oczywiście, zgadzam się z Tobą zupełnie, że ta wiara w nerwice sama nie przyjdzie. Tylko zastanawiam się dlaczego w pozostałych obszarach, tj. samobóje, hocd, pocd tam nawet nie mam cienia wątpliwości, że to nerwica, a w przypadku "nie kocham" skrajnie odmiennie. Mówi się, że w ocd nie ma różnicy tematyka, więc dlaczego ja, mój umysł w stuprocentach przyjmuje nerwicę na innych obszarach a na tym jednym jedynym w stu procentach ją neguje? Co jest ze mną nie tak?
jeśli życie sprawia, że nie możesz ustać, uklęknij.
nie mów Bogu, że masz wielki problem. powiedz swojemu problemowi, że masz wielkiego Boga.
nie mów Bogu, że masz wielki problem. powiedz swojemu problemowi, że masz wielkiego Boga.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 596
- Rejestracja: 18 października 2017, o 09:26
A ja Ci powiem na temat kochania kogoś jako osoba, która nigdy nie miała problemu kocham, czy nie kocham, albo czy on mnie kocha, czy nie kocha. W związku jestem 17 lat, a wcześniej miałam przelotne miłości i takie, które trwały 2, 3 lata. I z mojego punktu widzenia to ja nie wiem naprawdę czym jest miłość. Bo tego nie da się opisać. Za to myślę, że jest to akceptacja drugiego człowieka takim jakim jest. Są rzeczy, które się lubi (kocha) w drugim człowieku, a są rzeczy, które doprowadzają do szału tak, że by się kapciem partnerowi przywaliło
Najważniejsze to, aby dobrze się czuć w towarzystwie drugiej osoby i lubić z nią rozmawiać, spędzać czas.
Ja np też nie nadaje wartości związkowi. Nie boję się, że odejdzie do innej, czy że w ogóle odejdzie. Cieszę się tym co mam i jakby odszedł to trudno. Nowy rozdział zaczyna się w życiu i trzeba iść dalej.
Odburzanie też nie polega na tym, aby mieć pewność i rozwiązać wszystkie problemy to wtedy wszystko będzie dobrze. O tym mówi Viktor, który też kiedyś myślał, że jak rozwiąże wszystkie konflikty wewnętrzne to wtedy wyjdzie z zaburzenia. Odburzanie polega na tym, aby zaakceptować życie takim jakim jest. Nie można siebie straszyć i dręczyć myślami. Trzeba pozwolić im być i nie zastanawiać się, czy to nerwicowe, czy nie. Zaufaj sobie bardziej, a nie rozkminiasz bez sensu. Co ci daje to myślenie, czy go kochasz, czy nie? Ja lubię jak mój facet wyjeżdża i mam spokój od niego na jakiś czas. Nawet bardzo nie tęsknię, ale jak wraca cieszę się, że znów jest.
Czym dla ciebie jest ta miłość? Czego oczekujesz od niej? Tego co w serialach pokazują? Miłość to nie siedzenie z rozmydlonymi oczami wpatrzonymi w partnera. Miłość to dni, w których się kłucicie, kiedy się mijacie i nawet gadać wam się nie chce ze sobą. To dni kiedy się przytulacie, wyzywacie, rozmawiacie, gotujecie, oglądacie tv, idziecie na spacer, do kina..... To wszystko co robi się na co dzień, ale chce się robić to z tą osobą.
Dodam jeszcze, że mój partner nie jest do końca w moim typie mężczyzny, ale lubię spędzać z nim czas i rozmawiać. Dużo z nim rozmawiać
A czasami lubię uciec od niego, bo lubię sobie i spędzać też ze sobą czas.
Ja np też nie nadaje wartości związkowi. Nie boję się, że odejdzie do innej, czy że w ogóle odejdzie. Cieszę się tym co mam i jakby odszedł to trudno. Nowy rozdział zaczyna się w życiu i trzeba iść dalej.
Odburzanie też nie polega na tym, aby mieć pewność i rozwiązać wszystkie problemy to wtedy wszystko będzie dobrze. O tym mówi Viktor, który też kiedyś myślał, że jak rozwiąże wszystkie konflikty wewnętrzne to wtedy wyjdzie z zaburzenia. Odburzanie polega na tym, aby zaakceptować życie takim jakim jest. Nie można siebie straszyć i dręczyć myślami. Trzeba pozwolić im być i nie zastanawiać się, czy to nerwicowe, czy nie. Zaufaj sobie bardziej, a nie rozkminiasz bez sensu. Co ci daje to myślenie, czy go kochasz, czy nie? Ja lubię jak mój facet wyjeżdża i mam spokój od niego na jakiś czas. Nawet bardzo nie tęsknię, ale jak wraca cieszę się, że znów jest.
Czym dla ciebie jest ta miłość? Czego oczekujesz od niej? Tego co w serialach pokazują? Miłość to nie siedzenie z rozmydlonymi oczami wpatrzonymi w partnera. Miłość to dni, w których się kłucicie, kiedy się mijacie i nawet gadać wam się nie chce ze sobą. To dni kiedy się przytulacie, wyzywacie, rozmawiacie, gotujecie, oglądacie tv, idziecie na spacer, do kina..... To wszystko co robi się na co dzień, ale chce się robić to z tą osobą.
Dodam jeszcze, że mój partner nie jest do końca w moim typie mężczyzny, ale lubię spędzać z nim czas i rozmawiać. Dużo z nim rozmawiać
Wczoraj byłem bystry
i chciałem zmieniać świat.
Dziś jestem mądry,
więc zmieniam siebie.
Rumi
i chciałem zmieniać świat.
Dziś jestem mądry,
więc zmieniam siebie.
Rumi
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 44
- Rejestracja: 20 października 2019, o 23:07
Bo inne odlamy OCD nie uderzyły tak bardzo w znaczna wartość jaka dla Ciebie jest miłość. Ja przechodziłem już Hocd, ale nie miałem takiego dramatu jak przy rocd bo miłość i związek dla mnie zawsze miały ogromne znaczenie. Wiec skoro tak Cię ta nerwica trzyma to znaczy że Kochasz, nie ma innego wyjaśnieniakatarzynka pisze: ↑18 listopada 2019, o 14:16Dziękuję Ci Dankan.dankan pisze: ↑18 listopada 2019, o 13:31To znaczy ja akurat nie zgadzam się do końca z tym pomysłem wyprowadzki, ale reakcja na to mówi sama za siebie. Jesteś pełna lęku i albo tak naprawdę weźmiesz odpowiedzialność za terapię oraz odburzanie i postanowisz twardo, że to tylko myśl i obawa nerwicowa i zostawisz to na dłuższy czas, albo będziesz tak się plątała w tych wątkach.katarzynka pisze: ↑18 listopada 2019, o 13:29
Tak myślisz?
Dziś mam taki dzień, że totalna rozpacz, rozsypka. Całkowite zwątpienie.
Tak jak mi kiedyś Victor powiedział, że wiara w nerwice sama nie przyjdzie i miał rację.
Oczywiście, zgadzam się z Tobą zupełnie, że ta wiara w nerwice sama nie przyjdzie. Tylko zastanawiam się dlaczego w pozostałych obszarach, tj. samobóje, hocd, pocd tam nawet nie mam cienia wątpliwości, że to nerwica, a w przypadku "nie kocham" skrajnie odmiennie. Mówi się, że w ocd nie ma różnicy tematyka, więc dlaczego ja, mój umysł w stuprocentach przyjmuje nerwicę na innych obszarach a na tym jednym jedynym w stu procentach ją neguje? Co jest ze mną nie tak?

-
- Świeżak na forum
- Posty: 9
- Rejestracja: 6 stycznia 2017, o 15:32
Ja z ROCD zmagałam się prawie 3 lata. Też byłam pewna, że to na pewno nie nerwica, że inni mają natręctwa a w moim przypadku to prawdziwe odczucia. Teraz, po 8 latach od "ataku ROCD" nie potrafię zrozumieć jak mogłam wtedy wątpić w nerwicę
Na początku miałam typowe natrętne myśli, później odczucia "braku miłości", wieczne analizy itd. Wszystkiemu towarzyszyły stany depresyjne. Minęło dopiero wtedy gdy zaakceptowałam fakt, że mam prawo mieć takie a nie inne odczucia, że miłość to nie wieczne "motylki w brzuchu", że partner może mnie czymś wkurzać i jest to normalne, że mogę mieć ochotę spędzić czas sama bez niego i to też jest normalne itd.
Myślę, że w Twoim przypadku związek jest tą największą wartością, cały czas nie akceptujesz pewnych spraw i tym sposobem "stan zagrożenia" nadal się utrzymuje. Nie musisz czuć typowych objawów lęku żeby cały czas trwać w zaburzeniu. Z doświadczenia wiem, że charakterystyczne tragiczne samopoczucie występuje na początku, później mija i można stwierdzić, że skoro nie czuję lęku to pewnie nie mam nerwicy i mój problem jest rzeczywisty. Nie, nie jest
Przerabiałam to. Napisałaś, że miałaś już sporo natręctw i lęków. Zastanów się tak obiektywnie dlaczego akurat w tym przypadku miałoby być inaczej? Twój umysł nie widzi obecnie innego zagrożenia więc cały czas podtrzymuje lęk dotyczący związku. Ty w to wierzysz bo przecież odczucia są tak prawdziwe, że to pewnie nie nerwica... 

Myślę, że w Twoim przypadku związek jest tą największą wartością, cały czas nie akceptujesz pewnych spraw i tym sposobem "stan zagrożenia" nadal się utrzymuje. Nie musisz czuć typowych objawów lęku żeby cały czas trwać w zaburzeniu. Z doświadczenia wiem, że charakterystyczne tragiczne samopoczucie występuje na początku, później mija i można stwierdzić, że skoro nie czuję lęku to pewnie nie mam nerwicy i mój problem jest rzeczywisty. Nie, nie jest


- katarzynka
- Dyżurny na forum Odważny VIP
- Posty: 2938
- Rejestracja: 20 czerwca 2016, o 20:04
Kochana, dziękuję Ci za te słowa!nerwica.123 pisze: ↑19 listopada 2019, o 00:16Ja z ROCD zmagałam się prawie 3 lata. Też byłam pewna, że to na pewno nie nerwica, że inni mają natręctwa a w moim przypadku to prawdziwe odczucia. Teraz, po 8 latach od "ataku ROCD" nie potrafię zrozumieć jak mogłam wtedy wątpić w nerwicęNa początku miałam typowe natrętne myśli, później odczucia "braku miłości", wieczne analizy itd. Wszystkiemu towarzyszyły stany depresyjne. Minęło dopiero wtedy gdy zaakceptowałam fakt, że mam prawo mieć takie a nie inne odczucia, że miłość to nie wieczne "motylki w brzuchu", że partner może mnie czymś wkurzać i jest to normalne, że mogę mieć ochotę spędzić czas sama bez niego i to też jest normalne itd.
Myślę, że w Twoim przypadku związek jest tą największą wartością, cały czas nie akceptujesz pewnych spraw i tym sposobem "stan zagrożenia" nadal się utrzymuje. Nie musisz czuć typowych objawów lęku żeby cały czas trwać w zaburzeniu. Z doświadczenia wiem, że charakterystyczne tragiczne samopoczucie występuje na początku, później mija i można stwierdzić, że skoro nie czuję lęku to pewnie nie mam nerwicy i mój problem jest rzeczywisty. Nie, nie jestPrzerabiałam to. Napisałaś, że miałaś już sporo natręctw i lęków. Zastanów się tak obiektywnie dlaczego akurat w tym przypadku miałoby być inaczej? Twój umysł nie widzi obecnie innego zagrożenia więc cały czas podtrzymuje lęk dotyczący związku. Ty w to wierzysz bo przecież odczucia są tak prawdziwe, że to pewnie nie nerwica...
![]()
To mam podobny staż, bo 4 lata. Jak udało Ci się uwierzyć w końcu, że to nerwica? Był jakiś przełomowy moment? Ja każdy inny temat wiem, że jest nerwicowy, a tej jeden jedyny to z kolei pewność, że to nie nerwica a prawda.
Jesteś mistrzem, że pokonałaś rocd

jeśli życie sprawia, że nie możesz ustać, uklęknij.
nie mów Bogu, że masz wielki problem. powiedz swojemu problemowi, że masz wielkiego Boga.
nie mów Bogu, że masz wielki problem. powiedz swojemu problemowi, że masz wielkiego Boga.
- katarzynka
- Dyżurny na forum Odważny VIP
- Posty: 2938
- Rejestracja: 20 czerwca 2016, o 20:04
Ale życiowo mi Kochana napisałaś!życie pisze: ↑18 listopada 2019, o 14:19A ja Ci powiem na temat kochania kogoś jako osoba, która nigdy nie miała problemu kocham, czy nie kocham, albo czy on mnie kocha, czy nie kocha. W związku jestem 17 lat, a wcześniej miałam przelotne miłości i takie, które trwały 2, 3 lata. I z mojego punktu widzenia to ja nie wiem naprawdę czym jest miłość. Bo tego nie da się opisać. Za to myślę, że jest to akceptacja drugiego człowieka takim jakim jest. Są rzeczy, które się lubi (kocha) w drugim człowieku, a są rzeczy, które doprowadzają do szału tak, że by się kapciem partnerowi przywaliłoNajważniejsze to, aby dobrze się czuć w towarzystwie drugiej osoby i lubić z nią rozmawiać, spędzać czas.
Ja np też nie nadaje wartości związkowi. Nie boję się, że odejdzie do innej, czy że w ogóle odejdzie. Cieszę się tym co mam i jakby odszedł to trudno. Nowy rozdział zaczyna się w życiu i trzeba iść dalej.
Odburzanie też nie polega na tym, aby mieć pewność i rozwiązać wszystkie problemy to wtedy wszystko będzie dobrze. O tym mówi Viktor, który też kiedyś myślał, że jak rozwiąże wszystkie konflikty wewnętrzne to wtedy wyjdzie z zaburzenia. Odburzanie polega na tym, aby zaakceptować życie takim jakim jest. Nie można siebie straszyć i dręczyć myślami. Trzeba pozwolić im być i nie zastanawiać się, czy to nerwicowe, czy nie. Zaufaj sobie bardziej, a nie rozkminiasz bez sensu. Co ci daje to myślenie, czy go kochasz, czy nie? Ja lubię jak mój facet wyjeżdża i mam spokój od niego na jakiś czas. Nawet bardzo nie tęsknię, ale jak wraca cieszę się, że znów jest.
Czym dla ciebie jest ta miłość? Czego oczekujesz od niej? Tego co w serialach pokazują? Miłość to nie siedzenie z rozmydlonymi oczami wpatrzonymi w partnera. Miłość to dni, w których się kłucicie, kiedy się mijacie i nawet gadać wam się nie chce ze sobą. To dni kiedy się przytulacie, wyzywacie, rozmawiacie, gotujecie, oglądacie tv, idziecie na spacer, do kina..... To wszystko co robi się na co dzień, ale chce się robić to z tą osobą.
Dodam jeszcze, że mój partner nie jest do końca w moim typie mężczyzny, ale lubię spędzać z nim czas i rozmawiać. Dużo z nim rozmawiaćA czasami lubię uciec od niego, bo lubię sobie i spędzać też ze sobą czas.
Właśnie, u mnie nie ma tak jak piszesz, bo wszystko podszyte jest "nie kocham". Jest mi lepiej samej - nie kochasz. Chcę coś sobie kupić, ale jak jemu nie kupisz też - nie kochasz. Zaprasza mnie na obiad, a ja wolę iść na wspólne zakupy - nie kochasz. To tylko nieliczne moje "prawdy".
Zadałaś mi pytanie, czym jest dla mnie miłość. Widzisz Kochana, to jest tak, że u mnie nie ma nawet takiego przemyślenia, czym dla mnie jest miłość i czy mój związek wypełnia te kryteria. Nie ma co to znaczy kochać. Jest "nie kocham". I wszelkie podobne.
jeśli życie sprawia, że nie możesz ustać, uklęknij.
nie mów Bogu, że masz wielki problem. powiedz swojemu problemowi, że masz wielkiego Boga.
nie mów Bogu, że masz wielki problem. powiedz swojemu problemowi, że masz wielkiego Boga.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 596
- Rejestracja: 18 października 2017, o 09:26
O to mi chodziło, aby przedstawić Ci "kochać" tak jak to widzi osoba, która przeżyła miłość bez nerwicy i z nerwicą, ale bez problemu kocha nie kochakatarzynka pisze: ↑19 listopada 2019, o 15:53Ale życiowo mi Kochana napisałaś!życie pisze: ↑18 listopada 2019, o 14:19A ja Ci powiem na temat kochania kogoś jako osoba, która nigdy nie miała problemu kocham, czy nie kocham, albo czy on mnie kocha, czy nie kocha. W związku jestem 17 lat, a wcześniej miałam przelotne miłości i takie, które trwały 2, 3 lata. I z mojego punktu widzenia to ja nie wiem naprawdę czym jest miłość. Bo tego nie da się opisać. Za to myślę, że jest to akceptacja drugiego człowieka takim jakim jest. Są rzeczy, które się lubi (kocha) w drugim człowieku, a są rzeczy, które doprowadzają do szału tak, że by się kapciem partnerowi przywaliłoNajważniejsze to, aby dobrze się czuć w towarzystwie drugiej osoby i lubić z nią rozmawiać, spędzać czas.
Ja np też nie nadaje wartości związkowi. Nie boję się, że odejdzie do innej, czy że w ogóle odejdzie. Cieszę się tym co mam i jakby odszedł to trudno. Nowy rozdział zaczyna się w życiu i trzeba iść dalej.
Odburzanie też nie polega na tym, aby mieć pewność i rozwiązać wszystkie problemy to wtedy wszystko będzie dobrze. O tym mówi Viktor, który też kiedyś myślał, że jak rozwiąże wszystkie konflikty wewnętrzne to wtedy wyjdzie z zaburzenia. Odburzanie polega na tym, aby zaakceptować życie takim jakim jest. Nie można siebie straszyć i dręczyć myślami. Trzeba pozwolić im być i nie zastanawiać się, czy to nerwicowe, czy nie. Zaufaj sobie bardziej, a nie rozkminiasz bez sensu. Co ci daje to myślenie, czy go kochasz, czy nie? Ja lubię jak mój facet wyjeżdża i mam spokój od niego na jakiś czas. Nawet bardzo nie tęsknię, ale jak wraca cieszę się, że znów jest.
Czym dla ciebie jest ta miłość? Czego oczekujesz od niej? Tego co w serialach pokazują? Miłość to nie siedzenie z rozmydlonymi oczami wpatrzonymi w partnera. Miłość to dni, w których się kłucicie, kiedy się mijacie i nawet gadać wam się nie chce ze sobą. To dni kiedy się przytulacie, wyzywacie, rozmawiacie, gotujecie, oglądacie tv, idziecie na spacer, do kina..... To wszystko co robi się na co dzień, ale chce się robić to z tą osobą.
Dodam jeszcze, że mój partner nie jest do końca w moim typie mężczyzny, ale lubię spędzać z nim czas i rozmawiać. Dużo z nim rozmawiaćA czasami lubię uciec od niego, bo lubię sobie i spędzać też ze sobą czas.
Właśnie, u mnie nie ma tak jak piszesz, bo wszystko podszyte jest "nie kocham". Jest mi lepiej samej - nie kochasz. Chcę coś sobie kupić, ale jak jemu nie kupisz też - nie kochasz. Zaprasza mnie na obiad, a ja wolę iść na wspólne zakupy - nie kochasz. To tylko nieliczne moje "prawdy".
Zadałaś mi pytanie, czym jest dla mnie miłość. Widzisz Kochana, to jest tak, że u mnie nie ma nawet takiego przemyślenia, czym dla mnie jest miłość i czy mój związek wypełnia te kryteria. Nie ma co to znaczy kochać. Jest "nie kocham". I wszelkie podobne.
Nie fajny natręt masz. Ja też czasami zastanowię się, czy ja go kocham, czy nie, ale szybko olewam sprawę. Skoro siedzę z nim to muszę go kochać, bo inaczej bym nie wytrzymała.
A tak ogólnie nie wiem co Ci doradzić
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Wczoraj byłem bystry
i chciałem zmieniać świat.
Dziś jestem mądry,
więc zmieniam siebie.
Rumi
i chciałem zmieniać świat.
Dziś jestem mądry,
więc zmieniam siebie.
Rumi
- dankan
- Odburzony i pomocny użytkownik
- Posty: 935
- Rejestracja: 23 maja 2014, o 10:11
Moim zdaniem to każdy ma jakąś swoja obawę, przy której bez mała nie wierzy, że to nerwica. Więc nic nie tak a po prostu nerwicakatarzynka pisze: ↑18 listopada 2019, o 14:16Dziękuję Ci Dankan.dankan pisze: ↑18 listopada 2019, o 13:31To znaczy ja akurat nie zgadzam się do końca z tym pomysłem wyprowadzki, ale reakcja na to mówi sama za siebie. Jesteś pełna lęku i albo tak naprawdę weźmiesz odpowiedzialność za terapię oraz odburzanie i postanowisz twardo, że to tylko myśl i obawa nerwicowa i zostawisz to na dłuższy czas, albo będziesz tak się plątała w tych wątkach.katarzynka pisze: ↑18 listopada 2019, o 13:29
Tak myślisz?
Dziś mam taki dzień, że totalna rozpacz, rozsypka. Całkowite zwątpienie.
Tak jak mi kiedyś Victor powiedział, że wiara w nerwice sama nie przyjdzie i miał rację.
Oczywiście, zgadzam się z Tobą zupełnie, że ta wiara w nerwice sama nie przyjdzie. Tylko zastanawiam się dlaczego w pozostałych obszarach, tj. samobóje, hocd, pocd tam nawet nie mam cienia wątpliwości, że to nerwica, a w przypadku "nie kocham" skrajnie odmiennie. Mówi się, że w ocd nie ma różnicy tematyka, więc dlaczego ja, mój umysł w stuprocentach przyjmuje nerwicę na innych obszarach a na tym jednym jedynym w stu procentach ją neguje? Co jest ze mną nie tak?

Najlepsza instrukcja pozbycia sie nerwicy plus inne wpisy ludzi z forum
moja-historia-plus-moje-odburzanie-t5194.html#p49014
spis-tresci-autorami-t4728.html
moja-historia-plus-moje-odburzanie-t5194.html#p49014
spis-tresci-autorami-t4728.html
-
- Świeżak na forum
- Posty: 9
- Rejestracja: 6 stycznia 2017, o 15:32
katarzynka pisze: ↑19 listopada 2019, o 15:47To mam podobny staż, bo 4 lata. Jak udało Ci się uwierzyć w końcu, że to nerwica? Był jakiś przełomowy moment? Ja każdy inny temat wiem, że jest nerwicowy, a tej jeden jedyny to z kolei pewność, że to nie nerwica a prawda.
Hmm... nie było jakiegoś przełomowego momentu, wszystko przyszło z czasem. W moim przypadku było też tak, że miałam w głowie stworzony przykład idealnej miłości i w związku z tym jakiekolwiek niepozytywne emocje w stosunku do partnera traktowałam jako oznakę braku miłości. To jest coś co trzeba sobie ułożyć w głowie


Myślę, że zastanawianie się czy to nerwica nic nie da bo nawet jeżeli ktoś da Ci 100% pewność to Ty i tak będziesz miała wątpliwości. Uważam, że kluczem jest właśnie akceptacja pewnych emocji i nie zadręczanie się, że to coś złego.