Hej, dawno mnie tu nie było

3 lata temu zmagałam się z nerwicą, bałam się ze mam raka, że jestem chora, przestałam "czuć", że kocham mojego chłopaka, miałam myśli na temat "czy ja go kocham,czy ja chce z nim być " itp, przez co wpadałam w panike, miałam ból klatki, bałam sie cały czas, trwało to kilka miesiecy, potrafiłam sobie wmówić wszystko nawet najgłupszą rzecz haha! I pewnego dnia nagle stwierdziłam, stop niech sobie te myśli będą ja wiem swoje no i po prostu okazywałam to, że kocham i o dziwo przeszło znowu było pięknie. Z chłopakiem żyje nam się dobrze, razem mieszkamy, az nagle w tym miesiącu złapało mnie bardzo dużo stresów, uczelnia, dwie najbliższe osoby trafiły do szpitala, problemy w pracy, kłótnia z przyjaciółką, ukochany psiak musi przejść operacje i te emocje wybuchły pokłóciłam się z chłopakiem i nagle myśl a co jak to wróciło i od tamtej pory praktycznie cały dzień w głowie mam, że co jak ja go nie kocham, jak ja oszukuje jego i wszystkich, co jak ja musze odejść, co jak ja wgl nie mam uczuć i nikogo nie kocham i tak w kółko, staram się je olewać, ale bardzo boje się, że to znowu wróciło i będe się z tym męczyła.. Myślicie ze to nawrót przez stres czy po prostu zwariowałam
