Około 2 tyg. temu zakończyłem 14 letnią znajomość z osobą, którą uważałem, za prawdziwą przyjaciółkę , co ciekawe natrafiłem w internecie na jej bloga, i okazało się, że to zupełnie inny człowiek niż myślałem, nie dziewczyna, która wydawała się być wrażliwa, bezinteresowna, a tak naprawdę zarozumiała, wyrachowana Pani na literę S, która ocenia ludzi przez pryzmat pieniędzy , ledwo ukończyła studia, a ma się za lepszą od innych. Przeżywałem to dość długo, zastanawiałem się, czy to ze mną coś nie tak, że zawsze natrafiam na ludzi, którzy są po prostu złymi ludźmi :/. Dodatkowo narobiłem długów w bankach i parabankach ok. rok temu jak miałem stałą pracę wpadłem w tzw. spiralę zadłużenia i nerwowo klikałem po coraz to nowe pożyczki, jedną spłacałem drugą, pomogałem swojej rodzinie, a teraz windykacje ciągle mi wysyłają przedsądowe i sądowe zawiadomienia, wiem, że za długi nie idzie się siedzieć, ale i tak główka pracuję i widzę siebie w więziennej celi za długi, boję się komornika jak ognia, a dzwonek do drzwi przyprawia mnie o palpitacje serca, zmieniałem pracę, byłem w niej z miesiąc po czym poszedłem na zwolnienie, bo bardzo źle się tam czułem i siadła mi psychika, oczywiście wezwanie na komisję z Zusu, spowodowało u mnie ogromny lęk , ale potem przeszło od kilku miesiecy licze na to, ze urzad pracy znadzie mi odpowiednia prace zgodna z moimi komeptencjami, czeka mnie jeszcze niedlugo zamiana mieszkania z matka, bo czynsz u nas jest ogromny przeciaga sie to juz pol roku. :/ Majac 20-parę lat czuję się jak gówno, które przez swój zryty beret ciągle rzucało studia i będzie mieć komornika w tak młodym wieku, chcę wrócić niebawem na studia, ale nie wiem czy dam radę. Jedyne dobre w moim zycie to to ze jestem w szczesliwym zwiazku i mam rodzine ktora mnie zawsze wspiera. Nie chcę brać leków, ale czasami mam nagłe napady płaczu, albo złości i sam nie wiem jak sobie z tym radzić, wizyty u psychologów były beznadziejne , bo nic nie potrafia mi pomoc, a psychiatra od lat mnie wspieral, ale ja chce sam ogarnac swoje zycie

