Czesc wszystkim
Zdaje sobie sprawe ze z wiary lub niewiary w wyjscie zaburzenia wyplywa nasz motywacja i postawa....Ja z zaburzeniem zyje 15 lat, 11 lat wsparte bylo przez SSRI, ostatnio z nich schodze, jestem juz ponizej dawki terapeutycznej, no i w zasadzie dopiero teraz od listopada/grudnia odczuwam czym jest zaburzenie na grubo... Doswiadczam absurdalnych mysli, ktore wywoluja lek i kaza mi myslec ze to nie jest nerwica a cos powazniejszego. Ostatnio meczy mnie jakis dziwny styan emocjonalny, ktorego nawet nie moge opisac, i nie jest to DD, bo nie mam zmienionej percepcji, wszystko postrzegam normalnie... To jest albo 1 emocja ktorej ja nie umiem nazwac, albo fragmenty roznych emocji, z ktorych nie umiem nic wyhaczyc. No i to wywoluje we mnie lek, bo skoro podczuwam cos czego nie mozna nazwac, to znaczy ze nie jestem normalna. Boje sie, ze zaburzeniem zaburzeniem, ale ja mam tak skrzywiona i popierdolona osobowosc, ze zwyczajnie moge sie mamic ze cos mi sie udaje, ale za 2 tygodnie znowu wracaja mysli, somaty, leki, i niewiara ze cos z odburzania bedzie... Taka niewiara i watpliowsci wracaja do mnie na zasadzie sionusoidy.
Od powiedzmy miesiaca zaczelam wszystko przez siebie przepuszczac - ataki paniki, odciecie, somaty. I w miare dawalam rade, ale ostatnio po 3 pieknych dniach wolnych od czegokolwiek nerwicowego, znowu przywalil lek wywolany ta emocja nieokreslona i kompulsja zeby ja zidentyfikowac i odpowiednio sie ustosunkowac. W ten sam dzien oczywiscie dostalam 2 absurdalnych mysli za ktorymi przyszla fala leku, potem somatyczne napiecie, jakis atak paniki wieczorem itd.
No i dzis dopadla mnie rezygnacja i mysli typu 'nie da sie z tego wyjsc, za dlugo z tym zyjesz, za mocno to zakorzenione, osobowosci nie da sie zmienic, wiec zawsze tak bedzie - ze 2 tygodnie ok, a potem wszystko pierdolnie znowu i tak do usranej, wracaj na leki, bo przynajmniej bedziesz miala jakas jakosc zycia'. Bo fakt jest faktem, od 2 lat mam takie 2 tygodniowe cykle +/- 2 tygodnie ok, a potem znowu zle (leki, doly, niewiara, a ja w to zawsze wchodzilam mentalnie i wiadomo, ze szybowalam w dol). I teraz majac postanowienie ze nie bede w to wchodzic, analizowac, fajnie mi szlo ostatnie 2 tygodnie, a teraz znowu ten schemat probuje sie wkrasc.
Czy to jest normalne??? Wiem ze problem jest w tym, ze ja daje i zabieram bilet zaufania bezwglednego w to co piszecie tu czy na divovic. Ale nie robie tego sila woli jakby - po prostu jakis czas WIERZE WE WSZYSTKO, potem czuje ze ta wiara zaczyna mnie jakby opuszczac, i nie umiem sie jej trzymac, i zaliczam wlasnie ten drugi okres. Nie potrafie zalozyc tych butow i miec konsekwentnie ta sama postawe - pozwalam, nie boje sie, itd. Nie wiem czemu tak to sie zmienia ale czuje ze to mi strasznie przeszkadza w pracy nad zaburzeniem. Jestem bezradna wobec tych sinusoid, tych 2tygodniowych zmian samopoczucia i POSTAWY... Czuje sie jakby moj stan (emocje, umysl, mysli) caly czas mialy nade mna kontrole mimo wszystko. Jak ja mam do tego podejsc...? Skad te cykle i zmiany nastawienia?
Nie mam na tej klawiaturze polskich znakow, przepraszam.
Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Nawracajaca niewiara, watpliwosci...
- Nerwowy
- Hardcorowy "Ryzykant" Forum
- Posty: 336
- Rejestracja: 12 sierpnia 2018, o 15:09
Kryzys to norma w wychodzeniu z nerwicy i o to się nie martw
W każdej książce o nerwicy o tym piszą i na forum też setki osób o tym pisało. Każdy je ma, a w czasie postępu w leczeniu są coraz krótsze i krótsze...
Mam identyczne myśli jak ty w czasie kryzysów - nie dasz rady, to bez sensu, jesteś za słaby, czy to nie depresja? czy to na pewno nerwica? badania robiłeś w końcu 9 miesięcy temu, może znowu je powtórzyć? A jak jednak oszaleje? Trzeba starać się to olewać i zajmować myśli czym się da. U mnie kryzysy są na szczęście coraz krótsze, choć bywają krótkie, ale bardzo mocne.
Spróbuj się wtedy wkurwić na to. Gniew podobno nie może współistnieć z lękiem
U mnie to działa na razie bardzo dobrze.

Wykres pochodzi z książki R. Baker - "Strach i paniczny lęk: mity a rzeczywistość".
Polecam ogólnie sporo czytać
Nie tylko forum, ale i książki.

Mam identyczne myśli jak ty w czasie kryzysów - nie dasz rady, to bez sensu, jesteś za słaby, czy to nie depresja? czy to na pewno nerwica? badania robiłeś w końcu 9 miesięcy temu, może znowu je powtórzyć? A jak jednak oszaleje? Trzeba starać się to olewać i zajmować myśli czym się da. U mnie kryzysy są na szczęście coraz krótsze, choć bywają krótkie, ale bardzo mocne.
Spróbuj się wtedy wkurwić na to. Gniew podobno nie może współistnieć z lękiem


Wykres pochodzi z książki R. Baker - "Strach i paniczny lęk: mity a rzeczywistość".
Polecam ogólnie sporo czytać

"Szaleństwem jest robić wciąż to samo i oczekiwać różnych rezultatów” Albert Einstein.
“Nie mogę się lękać. Strach zabija umysł. Strach jest małą śmiercią, która niesie ze sobą całkowite unicestwienie. Stawię mu czoło. Pozwolę, aby zalał mnie i przelał się przeze mnie, a kiedy odpłynie, obrócę oko swej jaźni i spojrzę na jego drogę. Tam, gdzie przeszedł strach, nie będzie już nic. Zostanę tylko ja.” Frank Herbert, Diuna
“Nie mogę się lękać. Strach zabija umysł. Strach jest małą śmiercią, która niesie ze sobą całkowite unicestwienie. Stawię mu czoło. Pozwolę, aby zalał mnie i przelał się przeze mnie, a kiedy odpłynie, obrócę oko swej jaźni i spojrzę na jego drogę. Tam, gdzie przeszedł strach, nie będzie już nic. Zostanę tylko ja.” Frank Herbert, Diuna
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 32
- Rejestracja: 27 stycznia 2019, o 16:39
Ale czy to sa kryzysy? Skoro ja tak od 2 lat mam... Jeszcze zanim zaczęłam się starać. Dzieki za odpowiedź tak w ogóle. A co jeśli to jest sprawa osobowosci? Nie kryzys? I tak bede miec spadki i wzloty co 2 tyg? Bo mam podstawy by o to sie obawiac, bo tak się dzieje ostatnie 2 lata. Co myślisz
- Nerwowy
- Hardcorowy "Ryzykant" Forum
- Posty: 336
- Rejestracja: 12 sierpnia 2018, o 15:09
Ja miałem podobnie przez jakiś czas. Był okres, że miałem tydzień bez objawów, a później tydzień z lękiem i napięciem. Działo się tak bez żadnego znaczącego powodu czy działań z mojej strony. Zaczęło się wszystko poprawiać po tym jak zacząłem pracować nad sobą. Nie jest oczywiście idealnie, ale lepiej i wierzę, że wrócę do dawnego życia.Madnessia pisze: ↑7 marca 2019, o 19:50Ale czy to sa kryzysy? Skoro ja tak od 2 lat mam... Jeszcze zanim zaczęłam się starać. Dzieki za odpowiedź tak w ogóle. A co jeśli to jest sprawa osobowosci? Nie kryzys? I tak bede miec spadki i wzloty co 2 tyg? Bo mam podstawy by o to sie obawiac, bo tak się dzieje ostatnie 2 lata. Co myślisz
Wydaje mi się, że nie jest to związane z osobowością, choć pewnie jak większość z nas jesteś neurotyczką

Może utknęłaś na jakimś etapie lub po prostu coś wisi nad tobą ciągle, a ty tego nie dostrzegasz? U mnie duży wpływ na nerwice miał pracoholizm i totalna nieumiejętność dania sobie luzu. W pewnym momencie się zatraciłem totalnie i nie umiałem się już relaksować, ciągle podświadomie się stresowałem i nakręcałem - a że projekt nie oddany na czas, a że klient maila napisał, a bo brak kasy, etc. Wyrzucałem to na drugi plan, żyłem tym, a nie dostrzegałem, że to generuje mi napięcie i problemy.
"Szaleństwem jest robić wciąż to samo i oczekiwać różnych rezultatów” Albert Einstein.
“Nie mogę się lękać. Strach zabija umysł. Strach jest małą śmiercią, która niesie ze sobą całkowite unicestwienie. Stawię mu czoło. Pozwolę, aby zalał mnie i przelał się przeze mnie, a kiedy odpłynie, obrócę oko swej jaźni i spojrzę na jego drogę. Tam, gdzie przeszedł strach, nie będzie już nic. Zostanę tylko ja.” Frank Herbert, Diuna
“Nie mogę się lękać. Strach zabija umysł. Strach jest małą śmiercią, która niesie ze sobą całkowite unicestwienie. Stawię mu czoło. Pozwolę, aby zalał mnie i przelał się przeze mnie, a kiedy odpłynie, obrócę oko swej jaźni i spojrzę na jego drogę. Tam, gdzie przeszedł strach, nie będzie już nic. Zostanę tylko ja.” Frank Herbert, Diuna
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 32
- Rejestracja: 27 stycznia 2019, o 16:39
Mnie dojezdza brak zajecia, brak tresci w zyciu... Poza facetem i praca, nic wiecej tu nie mam. Jestem zagranica, po niedawnej przeprowadzce. Nie jestem tu juz szczesliwa, ale poki co musze tu jeszcze byc... Nie chce tu sie uzalac nad soba, ale Irlandia to nie jest kraj, ktory daje wiele mozliwosci rozrywki i wypelnienia czasu. A wiadomo ze umysl nie lubi prozni, wiec wszystko czego najmniej potrzebujemy / najmniej nam sluzy, bedzie sie pchalo do umyslu. Smutno mi i czuje, ze chocbym nie wiem co zrobila, lęk zawsze znajdzie swój sposob, zeby mnie powalić. Każdy taki spadek niesie ze sobą coś nowego... Wydawało mi się, że głupie i "psychotyczne" mysli mam ogarnięte, ale wczoraj okazało sie, że nadal absurdy mają nade mna władze. MYŚLI!!! na krowie kopytko, coś czego nawet fizycznie nie ma, a ja się boję, że oszalałam... Że to nie nerwica, to musi być psychoza albo jakieś zaczątki... Przecież ja już tu byłam, i obiecałam sobie, że nie wejdę w to nigdy więcej... Miałam się nie bać lęku i wszystkiego co z nim związane, a ja znowu założyłam te stare ciasne buty... No ręce i wszystko opada...
Drogi Nerwowy... W sumie to fajne, co napisaleś, że gniew nie może wspołistnieć z lękiem. Pare razy zdarzył mi taki giga wkurw, że faktycznie jest coś w tym. Tylko, że w tym momencie dopadła mnie taka rezygnacja, że do wkurwa mam daleko
Oby szybko przeszło...
Drogi Nerwowy... W sumie to fajne, co napisaleś, że gniew nie może wspołistnieć z lękiem. Pare razy zdarzył mi taki giga wkurw, że faktycznie jest coś w tym. Tylko, że w tym momencie dopadła mnie taka rezygnacja, że do wkurwa mam daleko

- Nerwowy
- Hardcorowy "Ryzykant" Forum
- Posty: 336
- Rejestracja: 12 sierpnia 2018, o 15:09
Widzisz czyli jednak coś nad tobą wisi
Musisz poza akceptacją objawów, zająć czymś czas. Praktycznie każdy ma takie dni, że czuje się fatalnie, a nagle z kimś się zacznie rozmawiać, coś mocno zainteresuje i nagle się okazuje, że przez tą chwilę nic nam nie dolegało. Po prostu było normalne życie.
Znajdź sobie jakieś hobby. Ja poza oczywiście spędzaniem czasu z rodziną - oglądam seriale, czytam książki, gram. Teraz chce wrócić do biegania. Sport podobno jest świetny na wszystkie takie nerwowe dolegliwości.
Skoro i tak nie masz zajęcia i masz sporo czasu warto go wypełnić czymś ciekawym zwłaszcza, że nie masz nic do stracenia. Po co się nad sobą użalać
Wiem - to trudne jest. Miałem dni, że o niczym innym nie myślałem tylko o tym lęku i objawach. Czasem takie dni nadal wracają, ale już nie są to tygodnie. Żyłem tym od wstania do wieczora, ale to nie jest dobra droga, bo sami się nakręcamy.

Znajdź sobie jakieś hobby. Ja poza oczywiście spędzaniem czasu z rodziną - oglądam seriale, czytam książki, gram. Teraz chce wrócić do biegania. Sport podobno jest świetny na wszystkie takie nerwowe dolegliwości.
Skoro i tak nie masz zajęcia i masz sporo czasu warto go wypełnić czymś ciekawym zwłaszcza, że nie masz nic do stracenia. Po co się nad sobą użalać

"Szaleństwem jest robić wciąż to samo i oczekiwać różnych rezultatów” Albert Einstein.
“Nie mogę się lękać. Strach zabija umysł. Strach jest małą śmiercią, która niesie ze sobą całkowite unicestwienie. Stawię mu czoło. Pozwolę, aby zalał mnie i przelał się przeze mnie, a kiedy odpłynie, obrócę oko swej jaźni i spojrzę na jego drogę. Tam, gdzie przeszedł strach, nie będzie już nic. Zostanę tylko ja.” Frank Herbert, Diuna
“Nie mogę się lękać. Strach zabija umysł. Strach jest małą śmiercią, która niesie ze sobą całkowite unicestwienie. Stawię mu czoło. Pozwolę, aby zalał mnie i przelał się przeze mnie, a kiedy odpłynie, obrócę oko swej jaźni i spojrzę na jego drogę. Tam, gdzie przeszedł strach, nie będzie już nic. Zostanę tylko ja.” Frank Herbert, Diuna