Jeżeli chodzi o samo działanie nerwicy i to jak zachowuje się mózg, to faktycznie on szuka ukojenia i on nie nadaje wartości myślom, jeżeli czujesz lęk, strach, on stara się Ciebie obronić, uwolnić się od cierpienia, czasem strumień świadomości podsyła nawet myśli o tym żeby strzelić sobie w łeb, i to nie jest tak że My tego chcemy i się z tym godzimy, jest wręcz przeciwnie, ale mózg chce przestać odczuwać cierpienie, jest prymitywny.
Jednak tym wszystko co tak mocno wszystko nakręca są EMOCJE, coś co czyni nas ludźmi, powoduje że czujemy satysfakcje w życiu, szczęście, a czasami przeżywamy piekło czująć czy to objawy somatyczne które choć są odczuwalne realnie, to fizycznie odcinając mózg i emocje, to wszystko jest ok, mamy tak samo sprawny żołądek, serce, jak każda inna osoba bez nerwicy i bez chorób.
Ważne w pokonywaniu nerwicy jest robienie tego świadomie, rozumienie mechanizmów, wiedza czemu czuję się tak a nie inaczej, a najważniejsze to akceptacja i przyzwolenie sobie, bez tego zawsze nadasz wartość myśli, odczuciu, chęci i mimo że nigdy czegoś nie zrobiłabyś, to tu czujesz przez emocje że wręcz chcesz to zrobić i zrobisz, a okazuje się że tylko na odczuciu się kończy. Świadomość również tego że czy to myśl intruzywna czy odczucie z ciała może pojawić się równie w każdej chwili, ale różna może być nasza reakcja, a właściwie to brak reakcji na tych intruzów, olewasz i żyjesz normalnie, zresztą tak jak i przed nerwicą, przed tym okresem "cierpienia"
Ja wychodzę z tego właściwie około roku, bo wszystko pojawiło się w czerwcu zeszłego roku, ale najpierw miałem zjazd taki 3 miesięczny do stanu depresyjnego, tak że przyjechałem pod pracę samochodem (która lubię bardzo), i totalnie zero, silny lęk, który tak na dobrą sprawę nigdy nie był w mojej naturze, dziwiłem się że coś takiego mnie spotkało, bo nawet przy odczuwaniu lęku nie byłem lękliwy

no ale że było to tak silne że w końcu wycięło mi emocje, i miałem tryb "kamień" o którym mówił i pisał Divin, później 3 m-ce budowania świadomości, po drodze zaliczyłem 2 terapeutki, ale w sumie to miałem wrażenie że sam wiem więcej i guzik mi pomagają, aż w końcu trafiłem na bardzo dobrą specjalistkę u której mam do dziś terapię i teraz trochę zajmujemy się przeszłościa i pomimo tego że ja to już dawno mam i właściwie nie miałem już żadnych negatywnych odczuwalnych od kilku lat emocji, to jednak mogło to mieć duży wpływ na powstanie ocd, i teraz następuje pewnego rodzaju konfrontacja, mimo że ja czuje się właściwie już tak jak przed ocd, pojawiają się dalej intruzywne myśli, ale właściwie od 3 dni mam tak że nawet wyskoczą np. na chwilkę ale olewam i to tak że widzę już to światełko w tunelu i wiem że nerwica jest czymś co każdego może spotkać, bo jest to naturalna reakcja naszego organizmu tylko aktywowana w złym momencie i bez realnego zagrożenia, i jak najbardziej można wyjść z tego totalnie
