I przypominam sobie stan umysłu kiedy w ogóle takich myśli nie miałam i tłumaczę sobie że
to jest tylko od stresu i napięcia.
Bo faktem jest że kiedy jestem czymś zajęcia to te myśli znikają, jestem normalna

Nasz Patryś mówi że jego mysli natrętne też bombardują nagle nawet w miłych spokojnych momentach.
Jest ta nerwica bardzo podobna do hipochondrii, tyle że tu pojawiaja się mysli jak to mówią "z d***y" wzięte
a w hipochondrii nagle nachodzi myśl o chorobie, albo że coś jest nie tak.
Po prostu tematyka jest inna.
Problem jest tylko w tym że jestem emocjonalnie wymęczona rozowdem i spięta jeszcze więc te myśli się
pojawiają a za nimi lęk że zwariuję przez to.
I wiem dlaczego tak myślę, ponieważ jak miałam mega atak paniki i odwieźli mnie do przychodni
i dostałam się na cito do psychiatry to ona na mnie krzyczała, była bardzo niemiła ale dzięki temu minął mi atak
paniki bo wkurzyłam się że ona jest taka bezczelna kiedy ja tu umieram

Jednak zostało mi w pamięci zdanie że musze brać leki ponieaż jestem rozłożona na łopadki przez
nerwicę i że jeśli nie będę ich brała to będzie coraz gorzej i nerwica będzie postępować.
I wtedy dostałam jakiś darmowy psychotrop na receptę i Afobam który wzięłam, tylko wtedy, jeden raz.
Znacznie lepiej sie czuję jak sama opanuje atak paniki niż po tym leku

Tak więc chyba po tej wizycie mam lęk że nerwica postępuje a ja wariuję.
Było by ze mną o wiele lepiej gdybym nie musiałam przechodzić rozwodu , kłóni i nie dostała przez to DD.
I tłumacze sobie że doktorka widziała mnie w stanie pierwszego w życiu ataku paniki.
Obecna psychiatra jest bardziej optymistyczna
