kiedyś pisałem o tym , jak radzić Sobie ze zmęczeniem w nerwicy. I napiszę coś ważnego, miejcie nerwicę w dupę - nie zależenie od jakiego objawu. I piszę to dlatego, że suka męczy mnie strasznie , ale żyję też intensywnie. Ten post ma mieć charakter motywujący. Zycie jest piękne.
Dlaczego to piszę ?
Bo czuję , że to forum pomaga mi. Że ludzie tu pomagają Sobie wzajemnie. Że może moje wypociny komuś pomogą i poprawią dzień
Więc może przejdę do tematu. Jako nerwicowiec mam natręty zabójcze/ agresywne do Siebie, co pewnie wielu z Was wie. I ostatnio wpadła dość dobra robota, miałem jak skończyć , napisałem post - najgorsze trzy dni życia :
post74928.html#p74928
Oczywiście myślałem, że trzeba zluzować, ale trzeba było klimatyzację zrobić - no to codziennie robiło się po 6 - 7 h . Oczywiście odczuwam skutki jeszcze tamtego tygodnia , co pracowałem 80 h . Z snem pożegnałem się z 1,5 miesiąca temu, a obiad , a co dopiero trzy posiłki to też nie pamiętam, żebym jadł. Więc można powiedzieć, że w pracy na mnie wołają KAMIKADZE - dzienne studia, w nocy zastępca szefa na budowie

No dobra, więc wczoraj znowu było apogeum zmęczenie - okazało się, że zamiast skończyć o 23, zeszło nam do 5 . Natręty w pracy atakowały, a miały czego - wszędzie noże, szlifierki kątowe na baterie, duża wysokość - 6 piętro, i inne takie . Dodam, że np. mam ostatnie jakieś myśli - typu o gwałcie, bo nerwica Sobie szuka. Ale czemu to piszę ? Bo miałem to gdzieś, wiem, że to odrzutki mojej psychiki. I złapał mnie dość ostry natręt jak wczoraj wróciłem o 5 i o tym jest ten post: że zrobię coś babci siekierom. Mimo ogromnego zmęczenia - najpierw dialog wewnętrzny, ignorancja i co jest kluczowe - wychodzenie lękowi na przeciw w nowej postaci - czyli ignorowanie lęku + świadomość. Więc jak wyszedłem z łazienki to szybko poszedłem na górę, nie stajać przy garażu zastanawiając się czy to zrobię czy nie .
I to jest rada dla wszystkich:
Ja jestem Panem zmęczenia , bo moje życie to nawał obowiązku i wielkie obciążenia. Ale kocham je, i nerwicę też. Oczywiście, ona napi*rdala non stop, ale wiem, że kiedyś to minie.
[Więc jak jesteście zmęczeni]:
- wychodzenie lękowi na przeciw- ryzykowanie , ignorowanie
- świadomość , że macie nerwicę , i macie gorszy dzień
- unikanie impulsów - łapania siekier, lin (w przypadku natrętów krzywdzących) ,ciśnieniomierzy (natręty o zdrowiu), w przypadku natretów o schizofrenii - nie sprawdzania każdego hałasu i tp.
- powolne wdrażanie tych technik, jak takie dni przetrwacie to dość normalne też tym bardziej
I naprawdę miejcie świadomość, że nerwica wtedy dopieprza, a ja mam jeszcze dużo stresów np . najtrudniejszy przedmiot przez całe studia(ostatnio 5 h się męczyłem z oddaniem), pracowników , za których dostaję zwałki, kłótnie z dziewczyną, żeby nie jechała na erasmusa(raz prawie się rozstaliśmy - na 1/2h

Te wszystkie elementy , wpływają na życie nerwicowca. I dodatkowo zmęczenie. Myślę, że stanę się ekspertem w tej dziedzinie. I wielu z Was pomogę. To co wiem, to trzeba nabrać doświadczenia i czasu. Bo ja też często pisałem o zmęczeniu i za bardzo nikt nie potrafił mi nic pomóc. A ja widzę, że trzeba robić to co całe forum mówi, tylko to ciężko się wdraża. Liczę , że pomogłem i staram się żyć normalnie. Myślałem, że robię regress, a może progress . Tylko tego tak nie widać. Buziaka <3
Pozdrawiam- Kamikadze-Ciekawy94
Edit //
Tak dodam, że też czuję zanik emocji , więc to normalne w tym stanie. Olać nadejdą lepsze dni.
Żeby nie było, że tak mi dobrze idzie - to zacząłem popalać z chłopakami ;p