

Ale po roku ktoś mi dał cynk że jakieś wiszą w necie kłamstwa na mnie, patrze a ta ciota na swoim blogu o naruto nakłamała o mnie, z imienia nazwiska że to niby ja "uciekłem", że to niby ja sie ośmieszyłem, że niby jestem jakąś "kurvą" "dzieckiem żałosnym" takie tam, jeszcze do tego zmanipulowane wpisy z wklejonym moim numerem gg, nakłamane tak żeby mnie ośmieszyć. To niezły akt kurestwa aby zmanipulować czyjeś posty i podpisać je imieniem nazwiskiem i nr. gg i nakłamać że to są niby czyjeś posty. Jak sie o tym dowiedziałem rok później to już było dużo komentarzy pod tym wpisem, jeszcze ta ciota napisała coś takiego do tych swoich nakłamanych zmanipulowanych wpisów że niby jestem jakimś "tchórzem" i "bez honoru" i sam komentuje to co nakłamał jakimiś docinkami że "żałosne" i takie tam.
No nie mogę tego w ogóle zrozumieć, tego rozkminić że ciota która kłamie obcej osobie przez 3 miechy sie zbłaźni i po kryjomu weźmie moje imie i nazwisko i nakłamie coś takiego. żałosne że szok. I jeszcze ta łajza rączki pewnie zacierała że nakłamał ten paranoidalny śmieć. Żałosne.
A ja zawsze miałem taki przymus, że musze wszystko rozkminiać, ale jak zaczynam o tym myślec
I mam takie coś, że np budzę się rano i pojawiają mi sie takie myśli chore, że niby to co ten szczurek nakłamał jakby "to było prawdą"- takie wkręty chore. Mimo że doskonale wiem że ta ciota nakłamała beszczelnie, ale jak sobie pomyśle że przez tyle czasu wisiało w necie, to dostaje wręcz "zajoba". Atakują mnie takie myśli bzdurne że niby jestem "tchórzem" albo "bez honoru" czy inne brednie. Im bardziej z tym walcze tym są silniejsze te intruzje. Nie wiem, ale jakoś nie moge tego rozpracować.
Myśle że wodą na młyny tych natręctw/intruzji jest cała żałosność tej sytuacji, cała sprzeczność tego co ta ciota nakłamała pokątnie na mnie. Nie daje mi to spokoju. Już sam nie wiem jak sobie z tym poradzić