Hej

Moze i ja podziele sie moja historia? Mysle, ze nerwica towarzyszyla mi od dziecinstwa. Pierwszego ataku paniki dostalam w wieku 16 lat po zapaleniu marihuany. Od tamtej pory towarzyszyly mi one w najmniej spodziewanych momentach, glownie po stresukacych wydarzeniach. 1,5 roki temu postanowilam wyjechac za granice do pracy. Mloda dziewczyna po studiach z nadzieja na lepsze zycie. Wyjechalam do UK. Na miejscu pracowalam jako kelnerka, kilka razy w tygodniu impreza, za oknem deszcz i szarosc na ulicach. Wieczna pogon za pieniadzem, niezdrowy tryb zycia i stres, mysli lekowe sie pojawialy ale kazdego dnia powtarzalam sobie - jestem silna. Dam rade! Rok minie, pojde na studia w innym jezyku. Mialam juz dosyc, opadalam z sil, zycie za granica nie jest latwe.zeby zarobic wiecej kasy wzielam sobie na glowe druga prace, od tamtej pory pojawily sie problemy ze snem - sporadyczne. 10 miesiecy nie bylam w Polsce. Po 10 miesiacach wreszcie pojechalam na urlop do Polski.2 tygodnie przelezalam w lozku, po powrocie do UK nie moglam spac, po 2 tyg bezsennosci wrocilam spowrotem do ojczystego kraju. Myslalam ze trudno, moze nie nadaje sie do zycia za granica. Wroce do Polski, znajde prace, pojde na studia... Jednak moja depresja i lęk zycia nie ulatwialy. I tak pol roku przesiedzialam w domu.gdy rano otwieralam oczy plakalam... Chcialam umrzec i mialam dosyc zycia, plakalam nawet na ulicy, izoloqalam sie od ludzi, nie moglam czytac, nie rozumialam filmow, kazdy kolejny dzien byl cierpieniem. Mialam dosyc wszystkiego i ciagle myslalam o smierci, bralam trittico ale lek ten mi nie pimagal... Zaczelam majstrowac przy dawkach lekow... Pprawie wyladowalam w szpitalu psychiatrycznym. Pomocy szukalam u psychologow i psychiatrow- bez slutku. 3 miesiace temu trafilam do cudownego lekarza i psychoterapeuty. Biore lek, uczestnicze w cotygodniowe terapii. Ponadto robie studia a w weekendy pracuje, poznalam nowych ludzi, odnowilam stare znajomosci. Wrocilam do zycia i odnalazlam jego sens. Tego zycze rowniez wam. Nie traćcie nadziei kochani. Mam nadzieje ze za jakis czas napisze ze jestem w 100% odburzona. Pozdrawiam. Usmiechnieta stokrotka
