nie jestem tu nowa bo biernie korzystam z forum od jakiegoś czasu, raz nawet napisałam posta. Do tej pory czytanie tego co piszecie pomagało mi ale teraz już przestaje bo nakręciłam się bardzo mocno i sama już nie wiem czy to co mam to dd czy coś innego. Jak się domyślacie dopuszczam do siebie same najgorsze myśli dlatego stanowiłam opisać historię mojej histerii i zapytać czy jest wam znane to co mnie męczy. Jesli się odezwiecie będę bardzo wdzięczna, choć nie wiem jak się odwdzięczę.
Od 6 lat leczę się na zaburzenia depresyjno-lękowe mieszane, choć pierwsza diagnoza to była nerwica natręctw. Dobrze reagowałam na seronil po którym znikały wszystkie objawy, ale zawsze po odstawieniu ( decyzja lekarza nie moja) wszytko wracało. Wrociło w kwietniu - przede wszystkim lęk i uczucie jakiejś pustki, jakby cś cięzkigo leżalo mi na sercu. Dostałam leki i czekałam na efekty, ale się nie doczekałam. Zmieniałam leki, zmieniałam lekarzy wpadałam w panike raz po rz bo nie wiedziałam co się stanie, dlaczego tak sie dzieje. Odeszłam z pracy, potem rozstałam się z chłopakiem. Wyprowadzka, nowa praca, przeprowadzka , znów zmiana leków, konieczność rezygnacji z terapii. Ogólnie dużo stresow. I tedy chyba zaczęło sie to co podejrzewam ze jest dd. Tak naprawde to podejrzewam ze to nie to tylko jakaś straszna choroba psychiczna- na nic zdaja się opinie lekarzy kórzy mi mówią że nie mam psychozy.
Wypisze moje objawy :
- lęk, napięcie, niepokój
- natłok myśli, ciągłe tworzenie czarnych scenariuszy
- uczucie obcości, zmiany siebie, albo i swojej tożsamości, jakies dziwne myśli że ja to nie ja
- uczucie że to wszystko mi się śni albo że wszystko jest dziwne, czasem nawet jakieś przerażające
- pozczucie że jestem jakaś zła, nienormalna, beznadziejna
- lek że stanie sie coś strasznego
Do tego dochodzą myśli, natrętne - jak nie jedna to druga i tak cały dzień
- a co jeśli wszystko rzeczywiście mi się śni,jeśli jest nierealne
a co jeśli jestem chora na psychoze/schizofrenię/ jestem psychopatką/mam rozdwojenie jaźni/ jestem opetana etc i o tym nie wiem, nikt tego po mnie widzi bo w jakiś sobie nieświadomy sposób to ukrywam, albo choroba jest tak dobrze "zakamuflowana".
- a co jesli nieswiadomie zatajam coś przed lekarzami, albo nawet przed wami a sama o tym nie wiem ( zupełna głupota, specjalnie sobie na kartce spisuje żeby niczego nie pominąć ;pyk )
- a co jeśli nawet to co pisze jest jakiś sposób przeinaczone, bo tak jestem zaburzona ze nawet sobie nie zdaje z tego sprawy - to jest przerażająca myśl, zupełnie jakbym nie ufała ani w to co robie, ani w to co mówie ani w to co myślę...

i takich "a co jeśli..." jest mnóstwo. Nie będę ich mnożyć bo to są podobne konstrukcje. Czasem to wszystko mija, jak sobie mowie że mam to w d..., że ufam lekarzom. Ale wraca. Sama nie wiem co jest pierwsze myśl że wszystko nierealne czy takie odczucie.
Jak widzicie nie mam zaufania do siebie, do własnych sądów i emocji. Wiem że siedzę sobie na łóżku, że ja to ja i piszę prawdę o tym co czuje ale jest jakis niepokój czy ja aby na pewno nie zwariowałam i czy to wzystko co pisze to prawda...masakra

Jeśli ktos dotrwał do końca i zechce mi odpisać będę wdzięczna. pozdrawiam ciepło
-
-