Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Moja lęki, jak ostatecznie się pozbyć i zakończyć nerwicę?

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
Nerwyzestali
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 1566
Rejestracja: 19 czerwca 2018, o 13:41

28 sierpnia 2018, o 08:49

Sprawa wygląda tak. Somaty mi się zmniejszyły ale dalej nie są wyleczone. Dalej jestem w stanie lękowym chociaż udało mi się juz go zredukować. Problem jest w tym, że jak budzę się rano albo w trakcie dnia co jakiś czas pojawiają mi się moje myśli lękowe, tj. o tym, że człowiek się psuje, starzeje, że są choroby i w każdej chwili właściwie ktoś może go zabić albo coś się może mu stać, czuję wtedy lęk i bezradność. Do tego myśli egzystencjalne na temat co jest po śmierci i czy ja postępuje w życiu dobrze żeby zasłużyć na coś dobrego po śmierci. Wtedy czuję lęk też. Myślę, że ten lęk i to poczucie bezradności utrzymujące się we mnie trzyma także somaty. Wcześniej myślało się oczywiście na podobne tematy i nie było wtedy lęków ani somatów. Po prostu się żyło. Nawet jeżeli się te myśli nie pojawiają konkretnie, to podświadomie cały czas o tym pamiętam i się przejmuję tym. Myślę, że przez to jestem ciągle w napięciu i co jakiś czas nachodzą mnie somaty. Wcześniej były cały czas teraz już rzadziej. Możecie coś poradzić?
agnefka28
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 505
Rejestracja: 6 listopada 2016, o 17:34

28 sierpnia 2018, o 09:02

Nerwyzestali pisze:
28 sierpnia 2018, o 08:49
Sprawa wygląda tak. Somaty mi się zmniejszyły ale dalej nie są wyleczone. Dalej jestem w stanie lękowym chociaż udało mi się juz go zredukować. Problem jest w tym, że jak budzę się rano albo w trakcie dnia co jakiś czas pojawiają mi się moje myśli lękowe, tj. o tym, że człowiek się psuje, starzeje, że są choroby i w każdej chwili właściwie ktoś może go zabić albo coś się może mu stać, czuję wtedy lęk i bezradność. Do tego myśli egzystencjalne na temat co jest po śmierci i czy ja postępuje w życiu dobrze żeby zasłużyć na coś dobrego po śmierci. Wtedy czuję lęk też. Myślę, że ten lęk i to poczucie bezradności utrzymujące się we mnie trzyma także somaty. Wcześniej myślało się oczywiście na podobne tematy i nie było wtedy lęków ani somatów. Po prostu się żyło. Nawet jeżeli się te myśli nie pojawiają konkretnie, to podświadomie cały czas o tym pamiętam i się przejmuję tym. Myślę, że przez to jestem ciągle w napięciu i co jakiś czas nachodzą mnie somaty. Wcześniej były cały czas teraz już rzadziej. Możecie coś poradzić?
Wszystko o czym myślisz jest faktem oczywistym. Tak, starzejemy się, poniekąd "psujemy". To dotyczy nas wszystkich. Ciebie, mnie, naszych Rodziców, Dziadków, Znajomych, Kowalskiego i Iksińską też. Nasz problem jest taki, że analizujemy to, zastanawiamy się nad tym, co powoduje lęk. Myślenie o tak dalekiej przyszłości nic nam nie da. Człowiek 20-40 letni ma jeszcze co najmniej 30-50 lat na myślenie o starości. Chociaż dla każdego starość oznacza co innego. Dla mnie osoba " stara" to taka 70+. Czyli mam jeszcze 40 lat. Albo nie mam? Być może problem starości nie będzie mnie dotyczył. W miarę upływu czasu przyzwyczajamy się do tego. Nie stajemy się "nagle" starzy. Są pewne etapy i nie mamy na to wpływu. Mam podobne rozkminki i lęki, staram się o nich nie myśleć i nie analizować. Czasem się udaje, a czasem nie.
Nerwyzestali
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 1566
Rejestracja: 19 czerwca 2018, o 13:41

28 sierpnia 2018, o 09:05

agnefka28 pisze:
28 sierpnia 2018, o 09:02
Nerwyzestali pisze:
28 sierpnia 2018, o 08:49
Sprawa wygląda tak. Somaty mi się zmniejszyły ale dalej nie są wyleczone. Dalej jestem w stanie lękowym chociaż udało mi się juz go zredukować. Problem jest w tym, że jak budzę się rano albo w trakcie dnia co jakiś czas pojawiają mi się moje myśli lękowe, tj. o tym, że człowiek się psuje, starzeje, że są choroby i w każdej chwili właściwie ktoś może go zabić albo coś się może mu stać, czuję wtedy lęk i bezradność. Do tego myśli egzystencjalne na temat co jest po śmierci i czy ja postępuje w życiu dobrze żeby zasłużyć na coś dobrego po śmierci. Wtedy czuję lęk też. Myślę, że ten lęk i to poczucie bezradności utrzymujące się we mnie trzyma także somaty. Wcześniej myślało się oczywiście na podobne tematy i nie było wtedy lęków ani somatów. Po prostu się żyło. Nawet jeżeli się te myśli nie pojawiają konkretnie, to podświadomie cały czas o tym pamiętam i się przejmuję tym. Myślę, że przez to jestem ciągle w napięciu i co jakiś czas nachodzą mnie somaty. Wcześniej były cały czas teraz już rzadziej. Możecie coś poradzić?
Wszystko o czym myślisz jest faktem oczywistym. Tak, starzejemy się, poniekąd "psujemy". To dotyczy nas wszystkich. Ciebie, mnie, naszych Rodziców, Dziadków, Znajomych, Kowalskiego i Iksińską też. Nasz problem jest taki, że analizujemy to, zastanawiamy się nad tym, co powoduje lęk. Myślenie o tak dalekiej przyszłości nic nam nie da. Człowiek 20-40 letni ma jeszcze co najmniej 30-50 lat na myślenie o starości. Chociaż dla każdego starość oznacza co innego. Dla mnie osoba " stara" to taka 70+. Czyli mam jeszcze 40 lat. Albo nie mam? Być może problem starości nie będzie mnie dotyczył. W miarę upływu czasu przyzwyczajamy się do tego. Nie stajemy się "nagle" starzy. Są pewne etapy i nie mamy na to wpływu. Mam podobne rozkminki i lęki, staram się o nich nie myśleć i nie analizować. Czasem się udaje, a czasem nie.
No i tą część powiedzmy, że już ogarnąłem. Człowiek się starzeje i ok, pewnie jak jest stary to jest już zmęczony życiem i akceptuje śmierć. Teraz problem leży w tym żeby dożyć tej starości. Teraz lęk mam o tym, że chciałbym dożyć takiego wieku. Nie chciałbym żeby mi się coś stało. Jakbym nie miał somatów to pewnie by było łatwiej nie myśleć o tym ale jak często mam somaty w klatce to przy tym nachodzą te myśli, lęk o życie, myśli egzystencjalne.
agnefka28
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 505
Rejestracja: 6 listopada 2016, o 17:34

28 sierpnia 2018, o 09:09

Nerwyzestali pisze:
28 sierpnia 2018, o 09:05
agnefka28 pisze:
28 sierpnia 2018, o 09:02
Nerwyzestali pisze:
28 sierpnia 2018, o 08:49
Sprawa wygląda tak. Somaty mi się zmniejszyły ale dalej nie są wyleczone. Dalej jestem w stanie lękowym chociaż udało mi się juz go zredukować. Problem jest w tym, że jak budzę się rano albo w trakcie dnia co jakiś czas pojawiają mi się moje myśli lękowe, tj. o tym, że człowiek się psuje, starzeje, że są choroby i w każdej chwili właściwie ktoś może go zabić albo coś się może mu stać, czuję wtedy lęk i bezradność. Do tego myśli egzystencjalne na temat co jest po śmierci i czy ja postępuje w życiu dobrze żeby zasłużyć na coś dobrego po śmierci. Wtedy czuję lęk też. Myślę, że ten lęk i to poczucie bezradności utrzymujące się we mnie trzyma także somaty. Wcześniej myślało się oczywiście na podobne tematy i nie było wtedy lęków ani somatów. Po prostu się żyło. Nawet jeżeli się te myśli nie pojawiają konkretnie, to podświadomie cały czas o tym pamiętam i się przejmuję tym. Myślę, że przez to jestem ciągle w napięciu i co jakiś czas nachodzą mnie somaty. Wcześniej były cały czas teraz już rzadziej. Możecie coś poradzić?
Wszystko o czym myślisz jest faktem oczywistym. Tak, starzejemy się, poniekąd "psujemy". To dotyczy nas wszystkich. Ciebie, mnie, naszych Rodziców, Dziadków, Znajomych, Kowalskiego i Iksińską też. Nasz problem jest taki, że analizujemy to, zastanawiamy się nad tym, co powoduje lęk. Myślenie o tak dalekiej przyszłości nic nam nie da. Człowiek 20-40 letni ma jeszcze co najmniej 30-50 lat na myślenie o starości. Chociaż dla każdego starość oznacza co innego. Dla mnie osoba " stara" to taka 70+. Czyli mam jeszcze 40 lat. Albo nie mam? Być może problem starości nie będzie mnie dotyczył. W miarę upływu czasu przyzwyczajamy się do tego. Nie stajemy się "nagle" starzy. Są pewne etapy i nie mamy na to wpływu. Mam podobne rozkminki i lęki, staram się o nich nie myśleć i nie analizować. Czasem się udaje, a czasem nie.
No i tą część powiedzmy, że już ogarnąłem. Człowiek się starzeje i ok, pewnie jak jest stary to jest już zmęczony życiem i akceptuje śmierć. Teraz problem leży w tym żeby dożyć tej starości. Teraz lęk mam o tym, że chciałbym dożyć takiego wieku. Nie chciałbym żeby mi się coś stało. Jakbym nie miał somatów to pewnie by było łatwiej nie myśleć o tym ale jak często mam somaty w klatce to przy tym nachodzą te myśli, lęk o życie, myśli egzystencjalne.
Pewnie każdy by chciał dożyć. Jest duża szansa, że tak właśnie będzie😀Somaty nie muszą Ci przeszkadzać w dożyciu sędziwego wieku. Wiele od nas nie zależy, ale jakiś wpływ na zdrowie mamy. Potrzdbujesz kontroli, ale nie da się. Też chciałabym wszystko mieć pod kontrolą, ale jest to nierealne.
Nerwyzestali
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 1566
Rejestracja: 19 czerwca 2018, o 13:41

28 sierpnia 2018, o 09:11

agnefka28 pisze:
28 sierpnia 2018, o 09:09
Nerwyzestali pisze:
28 sierpnia 2018, o 09:05
agnefka28 pisze:
28 sierpnia 2018, o 09:02

Wszystko o czym myślisz jest faktem oczywistym. Tak, starzejemy się, poniekąd "psujemy". To dotyczy nas wszystkich. Ciebie, mnie, naszych Rodziców, Dziadków, Znajomych, Kowalskiego i Iksińską też. Nasz problem jest taki, że analizujemy to, zastanawiamy się nad tym, co powoduje lęk. Myślenie o tak dalekiej przyszłości nic nam nie da. Człowiek 20-40 letni ma jeszcze co najmniej 30-50 lat na myślenie o starości. Chociaż dla każdego starość oznacza co innego. Dla mnie osoba " stara" to taka 70+. Czyli mam jeszcze 40 lat. Albo nie mam? Być może problem starości nie będzie mnie dotyczył. W miarę upływu czasu przyzwyczajamy się do tego. Nie stajemy się "nagle" starzy. Są pewne etapy i nie mamy na to wpływu. Mam podobne rozkminki i lęki, staram się o nich nie myśleć i nie analizować. Czasem się udaje, a czasem nie.
No i tą część powiedzmy, że już ogarnąłem. Człowiek się starzeje i ok, pewnie jak jest stary to jest już zmęczony życiem i akceptuje śmierć. Teraz problem leży w tym żeby dożyć tej starości. Teraz lęk mam o tym, że chciałbym dożyć takiego wieku. Nie chciałbym żeby mi się coś stało. Jakbym nie miał somatów to pewnie by było łatwiej nie myśleć o tym ale jak często mam somaty w klatce to przy tym nachodzą te myśli, lęk o życie, myśli egzystencjalne.
Pewnie każdy by chciał dożyć. Jest duża szansa, że tak właśnie będzie😀Somaty nie muszą Ci przeszkadzać w dożyciu sędziwego wieku. Wiele od nas nie zależy, ale jakiś wpływ na zdrowie mamy. Potrzdbujesz kontroli, ale nie da się. Też chciałabym wszystko mieć pod kontrolą, ale jest to nierealne.
Niby wiem. Staram się jak pojawiają się te myśli nie iść za tym i co innego myśleć, robić. Somaty powodują u mnie wątpliwości czy na pewno nic mi nie jest i to utrzymuję lęki.
Nerwyzestali
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 1566
Rejestracja: 19 czerwca 2018, o 13:41

29 sierpnia 2018, o 16:39

Policzyłem swoje ataki paniki i mi tak wyszło:

7.05 - pierwszy atak na drugi dzień po weselu, możliwe, że duża ilość alkoholi (przez cały tydzień poza weselem też było grubo) przyczyniła się do ataku paniki,
10.05 - po podstawowych badaniach czułem strach czy na pewno wszystko ok jest i wieczorem w ten dzień zaczęły mi się pojawiać somaty, przez ucisk w klatce nie spałem całą noc praktycznie i dostałem lekkiego ataku paniki w nocy,
21.05 - nie pamietam okoliczności ale chyba po prostu sobie siedziałem przy kompie i może zastanawiałem się nad somatami,
- tutaj między 21 a 19 jeszcze jeden lekki atak paniki był ale nie pamiętam dokładnie kiedy,
19.06 - (od teraz już po badaniach serca) po bieganiu cały czas myślałem o somatach i dostałem ataku paniki potem, po bieganiu już byłem taki napięty,
3.07 - w czasie rozmowy z jednym z forumowiczów o rytuałach itd, zignorowałem myśl lękowa i rytuał i pojawił się atak paniki,
3.08 - w pewien dzień kiedy było trochę za dużo alkoholi i za dużo przebywania na słońcu po czym bałem się udaru i w ogóle o zdrowie, w nocy dostałem ataku paniki.

Od tamtego czasu nie miałem ataku paniki.
Nerwyzestali
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 1566
Rejestracja: 19 czerwca 2018, o 13:41

8 września 2018, o 21:59

8.09 - wczoraj pilem piwo i zastanawiałem się czy w czasie ataku paniki przez alkohol moze sie cos stać. Dziś znowu pilem piwo przy spotkaniu za znajomymi (wypilem 2,5 piwa) i czulem somaty (ucisk w klatce, szczece, w okolicach nosa jakby dusznosc). Nie chcialem dostac ataku paniki po alkoholu bo bałem sie skutków, czy moze sie cos stac jak atak jest przy alkoholu. Do tego rozmowa zeszla na temat śmierci. W pewnym momencie somaty dosc nagle nabraly na sile (ten ucisk w nosie jakby dusznosc) i dostalem ataku paniki. Wysoki puls, lek, ucieklem do lazienki. Po paru minutach przeszlo ale bałem sie czy przy alkoholu mi sie cos nie stanie podczas ataku. Od poprzedniego minął ponad miesiąc. Chyba to będzie sie powtarzac przy takih sytuacjach dopoki nie wylecze nerwicy. Co myslicie o tym?
Nerwyzestali
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 1566
Rejestracja: 19 czerwca 2018, o 13:41

10 września 2018, o 18:48

10.09 - znowu atak paniki, siedzę sobie i nagle ucisk w klatce i szczęce mocniejszy, szybkie bicie serca, olbrzymi lęk czy coś mi się stanie, uciekłem na zewnątrz, trochę się uspokoiłem, pogadałem z dziewczyną, nagle po paru minutach bum i znowu to samo, uciekłem na zewnątrz znowu, pogadałem ze znajomym, trochę mi przeszło ale czuję napięcie i lęk dalej.
Nerwyzestali
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 1566
Rejestracja: 19 czerwca 2018, o 13:41

12 września 2018, o 08:15

11.09 - w nocy wstałem do łazienki, dziwnie się czułem, somaty dokuczały. Nagle poczułem szybsze bicie serca i lęk. Położyłem się z powrotem do łóżka, po chwili znowu lęk, somaty i przyspieszone tętno, przez pewien moment miałem wrażenie zatrzymywania się serca. Ręka na puls. Jak się trochę uspokoiło to włączyłem sobie grę na telefonie. To już trzeci atak paniki w ciągu kilku dni.
Awatar użytkownika
Jagoda_a
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 160
Rejestracja: 25 marca 2017, o 18:16

12 września 2018, o 09:38

Dopóki będziesz się bał lęku on będzie wracał. Nie pomoże wychodzenie na zewnątrz. Od niego nie uciekniesz. Możesz się oswoić z myślą że teraz tak jest ale trwać wiecznie nie będzie 😊
Awatar użytkownika
Jagoda_a
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 160
Rejestracja: 25 marca 2017, o 18:16

12 września 2018, o 09:41

Słuchasz nagrań na YouTube? One pomagają oswoić się z istotą lęku. Po pewnym czasie zrozumiesz że sam siebie straszysz i lęk kompletnie nic Ci nie zrobi. Tyle razy miałeś ataki paniki i żyjesz nadal. Powodzenia w odburzaniu 😊
Nerwyzestali
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 1566
Rejestracja: 19 czerwca 2018, o 13:41

12 września 2018, o 09:56

Słucham ale za kazdym razem jak atak przychodzi to wydaje mi się, że czuję go inaczej i czuję lęk ogromny.
qbaino
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 121
Rejestracja: 21 sierpnia 2018, o 15:15

12 września 2018, o 10:02

Nerwyzestali pisze:
12 września 2018, o 09:56
Słucham ale za kazdym razem jak atak przychodzi to wydaje mi się, że czuję go inaczej i czuję lęk ogromny.
on nie jest inny , inne jest tylko twoje wrazenie o nim ,bo on moze sie u ciebie inaczej manifestowac niz u innej osoby. a lęk to lęk.
Awatar użytkownika
Jagoda_a
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 160
Rejestracja: 25 marca 2017, o 18:16

12 września 2018, o 10:19

Sam nadajesz mu wartość. Powiedz sobie: a niech będzie, co mi zrobi? Najwyżej odczuje trochę gorąca na ciele albo serce trochę przyspieszy. To normalna reakcja organizmu. I tak mi nic nie zrobi. To trwa kilka chwil.
Nerwyzestali
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 1566
Rejestracja: 19 czerwca 2018, o 13:41

12 września 2018, o 10:26

Trochę... Serce wali wtedy jakby biegał szybko, albo uczucie że staje. To drugie jest straszniejsze.
ODPOWIEDZ