2 lata temu któregoś dnia tata źle się czuł i dużo wymiotował, nie chciał pójść do szpitala ale po 3 dniach same z mamą wezwalysmy karetę. Okazało się że tatę czeka operacja która trwała 6 godzin, podobno coś zatkało tacie jelito i musieli je odetkać. Przeżyłam wtedy straszny szok, cała operacje modliłyśmy się z siostrą za niego, bardzo dużo płakałam i byłam zestresowana. Na szczęście tato wrócił do zdrowia, po operacji została mu blizna i czasem nie strawność. Powoli zaczął lubić mojego chłopaka, Adam mówił już do nas wpadać nawet któregoś letniego wieczoru tata zaprosił go na kolacje.
Może za bardzo się rozpisałam ale jeszcze nie doszłam do meritum

W ubiegłym roku zapisałam się na prawo jazdy. Szybko zdałam teorie, gorzej było z praktyka. Pan instruktor był bardzo nie życzliwy, ciągle


Na początku tego roku(styczeń /luty) po zdaniu prawka i po tych badaniach Adama wieczorem dziwnie się poczułam. Poczułam duży lęk /grozę z niczego nie wynikającą. Trochę przytkały mi się uszy i zrobiło mi się gorąco. Zaczęłam płakać bo nie wiedziałam co się dzieje. Potem przy kolacji tego dnia miałam wrażenie jakbym słyszała siebie z boku(depersonalizacja?).
Po tej sytuacji poczułam że coś się zmieniło we mnie. Miałam przeświadczenie że jestem na coś chora, że to choroba psychiczna i że będę się musiała gdzieś leczyć. Miałam kłopoty ze snem, zasypiałam ale budziłam się nad ranem i już nie mogłam zasnąć... Chodziłam normalnie do pracy ale ciągle myślałam o moim stanie zdrowia. Wpadłam na różne fora, ale po jakimś miesiącu znałam wasze forum... Zaczęłam czytać wasze historie i wasze przejścia... Poczułam trochę ulgę ze może to co mnie spotkało to nie choroba a faktycznie zaburzenie?. Czytałam same wasze historie i dodawało mi to otuchy. Jednak ja ciągle miałam wrażenie że coś jest nie tak ze mną. Zaczęłam mieć kłopoty ze snem, dużo rozmyślałam i tak się nakrecalam tym gadaniem (w duchu do siebie) że nie mogłam zasnąć. Próbowałam hydroksyzyne na sen ale bo niej bolało mnie serce. Byłam u lekarza rodzinnego na badaniu krwi. Wyniki wszystkie miałam w normie, tarczycę też okej, jedynie żelaza mało więc lekarka zapisała mi żelazo z kwasem foliowym. Robiłam też ekg serca, badanie wyszło w porządku, serce trochę przyspieszyło bo zdenerwowałam się badaniem

Lekarka rodzinna zapisała mi lerivon na sen bo nie mogłam sypiać. Brałam go może przez tydzień, ale fatalnie się po nim czułam. Byłam przymulona i bolała mnie głowa następnego dnia.
Doszłam do wniosku, że leki mi nic nie dadzą skoro jeszcze nie dawno mogłam normalnie sypiać to nie może być takie aż znów niewykonalne. Na początku próbowałam medytacji (z forum), robiłam też oddechy przeponowe i tak nauczyłam się powoli normalnie sypiać. Na początku ze słuchawkami a potem już sama staralam się uspokajać oddech i myśli. Pierwszy artykuł rzucił mi się w oczy o ryzykowaniu. Często w ciagu dnia (zwłaszcza po powrocie do domu), albo w weekend kiedy miałam dużo wolnego czasu czułam duże napięcie, tak jakby coś się miało za chwilę stać. Nauczyłam się podchodzić do tego na spokojnie, nie szarpać się z tym. Dawałam sobie odczuć ten lęk na swojej skórze, miałam dreszcze i bolała mnie głowa. Czułam się jak chora, ale po kilkunastu minutach powoli stres schodził ze mnie.
I tak coraz częściej odwiedzałam Wasze forum drodzy Odburzeni
