Postanowiłem opowiedzieć o swoich objawach ponieważ boje się ze to coś wiecej niż nerwica.
Zacznę od tego ze od zawsze jestem nerwowy, lękliwy, bardzo boje się o swoje zdrowie. Zaczęło się od tego ze jako dziecko byłem mocno przeziębiony ale postanowiłem sobie poczytać o tym w internecie, po wpisaniu o bólach głowy i innych objawach (które teraz wiem ze podczas przeziębienia sa normalne) wyskoczył mi wielki napis „glejak mózgu” zacząłem coraz wiecej czytać o tym i byłem pewien ze mam raka, przeziębienie się skończyło a ja dalej czułem się dziwnie, nie tak jak wcześniej, to było moje pierwsze uczucie derealizacji w życiu. Po czasie to jakoś minęło, poradziłem sobie z tym sam, następnie kolejne przeziębienie jakiś czas poźniej i uczucie kuli w gardle przez spływającą flegmę , strach ze się uduszę, nie umiałem przełykać jedzenia. Również minęło ale oczywiście z wielkimi trudami i stresem.
Teraz przejdźmy do stanów której już dobrze pamietam, miałem wtedy około 15 lat.
Byłem przekonany znow ze mam guza mózgu czy innego glejaka, byłe w stanie w którym nie wychodziłem z domu, leżałem w łożku, byłem ciagle wystraszony, od obudzenia się do zaśnięcia myślałem o tym ze mam raka i umrę, najgorsze było to ze jakie objawy wyczytałem w internecie takie zaraz się u mnie pojawiały. Jednak zawsze rano po obudzeniu się i otwarciu oczy przez jakaś chwile czułem się „normalnie” to dawało mi nadzieje ze to może jednak nie choroba a wmawiam to sobie (bo tak to wtedy nazywałem „wmawianiem sobie”, nie myślałem o żadnej nerwicy czy innych sprawach psychicznych)
Wtedy postanowiłem sobie ze jedyne co mnie uspokoi i w co uwierzę to tomograf głowy, zrobiłem go, wynik oczywiście wszystko w porządku, minęło 5 minut i wyczytałem ze tomograf nie daje 100% pewności i może coś przeoczyć a jedynie rezonans magnetyczny może mi dać pewność, wiec zrobiłem rezonans, wynik - znów wszystko dobrze. Czułem się wtedy mega szczęśliwy, jakbym wygrał w lotto, uspokoiło mnie to i pożegnałem jakoś temat raka głowy.
Teraz przejdźmy do tego co się dzieje aktualnie
Mam 23 lata, zacząłem czuć się słabo, cały szereg objawów typu problemy ze snem, drętwienie kończyn, derealizacja itp, myśle ze wzięło się to przez pewne problemy w domu oraz zerwanie z dziewczyną. Postanowiłem ze takie problemy ciągną sie to za mna całe życie i pójdę do psychiatry po leki i mnie wyleczy. Jednak po tej wizycie, dziwnych pytaniach lekarza, osobach które zobaczyłem w poczekalni poczułem się jak „psychol” strasznie sie wystraszyłem ze skończę w jakimś zakładzie zamkniętym i dzien po wizycie w nocy obudziłem sie w strasznie dziwnym stanie, zacząłem trząść sie na łożku, nie wiedziałem przez chwile gdzie jestem, pozniej obudziłem domowników mówiąc ze zwariowałem i zaraz mnie zamkną w psychiatryku, zacząłem sie trząść i płakać, czułem ogromy strach i lęk, po 15 minutach minęło byłem bardzo zmęczony i zasnąłem przez 3 dni nie potrafiłem wrócić do siebie bardzo to przeżyłem i tu pojawiła się ta myśl ze jestem chory psychicznie (znów znalazłem sobie coś jak wcześniej rak, tylko ze wtedy można było zrobić rezonans i problem z głowy, a jak udowodnić sobie ze jestem zdrowy psychicznie?) Był to chyba pierwszy tak duży atak paniki, od tego czasu żyje tylko tym atakiem, boje sie tego stanu co wtedy, objawy z którymi poszedłem do psychiatry minęły i odeszły w zapomnienie a zastapił je ogromny lęk przed chorobą psychiczną, boje sie ze stracę nad sobą panowanie, znow zacznę plakac i nie będę wiedział co sie ze mna dzieje, mam od tamtego czasu stany w których czuje „ze tracę nad soba kontrole” i dochodzi do momentu w którym wszystko co mnie otacza wydaje sie bardzo dziwne, obce i zaczynam się tego bać, każdy dźwięk i widok mnie zaczyna przerażać, czuje ze poprostu kompetnie zwariowałem, nie wiem już czy to paranoja, schizofrenia czy poprostu nerwica, kiedyś po marihuanie miałem halucynacje, przeczytałem ze może to oznaczać skłonności do paranoi i chorób psychicznych, teraz strasznie sie tego boje i czuje ze to właśnie to. Jedynym lekarstwem dla mnie jest szybkie zajecie sie czymś, wtedy wracam do normalności i całkowicie zapominam o mojej „chorobie psychicznej”. Aktualnie nadzieje daje mi tak jak wcześniej „ta chwila normalności” po przebudzeniu oraz to ze jednak zajęcie sie czym i wyłączenie myslenia o chorobie „leczy mnie” chyba jednak choroba psychiczna tak nie działa, nie wyłącza sie w momentach kiedy zapominamy ze ją mamy

Tutaj moje pierwsze pytanie
Czy stany których aktualnie najbardziej się boje, czyli ten moment w którym wszystko nagle zaczyna wydawać mi się bardzo dziwne, czuje że tracę nad sobą kontrole obce i czuje strach przed światem dookoła, każdy dźwięk jest jakiś inny, nie taki jak zawsze to paranoja i choroba psychiczna czy jednak może to być atak paniki lub jakiś objaw nerwicy?
W dodatku mam ciągle problemy z potliwością rąk i stóp szczególnie w takich stanach jak opisałem wyżej, dodam ze nie pije alkoholu bo po nim jest jeszcze gorzej oraz nie biorę żadnych używek.
Psychiatra wzbudził u mnie lęk i boje się iść tam znowu, wydaje mi się ze jestem w stanie sobie sam z tym wszystkim poradzić, jednak najgorsze są momenty w których po prostu nie mam co robić, wtedy zaczynam myśleć, analizować, czytać w internecie i wszystko wraca. Większość dnia staram się znaleźć sobie zajecie, bardzo lubię wychodzić z domu, robić coś ciekawego, rozmawiać z ludźmi jednak nie zawsze jest to możliwe (jak obudzę się w środku nocy to nie pójdę do pracy, ani nie porozmawiam z kolegą i wtedy zaczyna się nakręcanie)
Pozdrawiam