
Myślę, że w ogóle burza jest wspaniałą analogią do tego, co się z nami dzieje - dla naszego zaburzenia.
Tak jak w filmie, w moim życiu od kiedy pamiętam padał jakiś deszcz, który zwiastował burzę. Od kiedy pamiętam, byłam strasznie wrażliwa na wszystko wokół mnie - na wydarzenia, innych ludzi. Teraz w terapii widzę, że ten obraz świata był wykrzywiony, że nadwrażliwość go zmieniła w jakiś potworny czas. A tak nie było w rzeczywistości. Moi rodzice nie byli tacy źli, ludzie wokół nie byli tacy źli i moje realne przeżycia nie były takie złe.
Pojedyńczymi "piorunami" były ataki klaustrofobii, w której skumulowały się te wszystkie lęki. Ale ja nauczyłam się unikać piorunów, po prostu moje życie układałam tak wymyślnie, żeby się nigdy nie stykać z sytuacjami zamknięcia. Byłam w tym mistrzem. Ale Jak przyszło dorosłe, odpowiedzialne życie, poczułam narastające napięcie przed burzą. Niby było normalnie, ale jednak coś nadchodziło. I nagle bum, błyskawica rąbnęła prosto we mnie. Pierwszy atak paniki, a potem już sami wiecie, z górki, prosto na glebę. Poszłam na terapię - najpierw online (beznadzieja), potem na gestalt (tylko płakałam) i w końcu na psychodynamiczną. Jestem już na niej dwa lata i powoli, mozolnie zmieniam patrzenie na świat. Przebudowywuję moją osobowość. To długi proces, a burza trwa, więc jakimś cudem trafiłam na to forum. To jest niesamowite, jak tutaj jest merytorycznie, jak dużo materiałów do pracy nad sobą. I ja sobie powiedziałam - ok, w gabinecie mielę swoje głębiny, a dzięki forum pracuję nad burzą.
Pamiętam takie kroki milowe, których doświadczyłam, napiszę poniżej w punktach moją drogę:
1. Nadwrażliwość od dziecka - deszczyk nieustanny i grzmoty w postaci klaustrofobii
2. Atak paniki - błyskawica
3. Ciągła ulewa, wichura, burza na całego, czyli lęk i wszystkie objawy nerwicy
4. Szukanie pomocy - psychoterapia + forum (jakiś promyk słońca za odległą chmurą)
5. Nagle przebłysk na spacerze z psem (po roku terapii) - przecież to tylko nerwica, będę tak sobie mówić (początek pracy nad burzą)
6. Praca z myślami negatywnymi - jak je zaczęłam zapisywać, to się za głowę złapałam, ile razy dziennie sama sobie dowalam i jak okrutnie sama sobie walę mini piorunami
7. Ryzykowanie - zaczynam robić to, czego się boję (niedawno), widzę słońce za chmurami
Teraz właśnie jestem na takim etapie. Oczywiście jestem niecierpliwa, mam somaty, boję się czasami chorób. Ale gdzieś tam pęka ta skorupa burzowych chmur. Trzymajcie kciuki, będę pisać w moim burzowym wątku
