Pierwszy kryzys dzienniczkowy
No cóż ta chwila musiała nastać... nie spodziewał się że moja droga do odburzenia będzie usłana różami
Sytuacja , teraz już patrząc z perspektywy czasu ... śmieszna dla mnie

Ot przedwczoraj kopnął mnie trochę prąd - było gdzieś przebicie i poczułem lekkie drętwienie obydwóch rąk... najpierw myślałem ze nerwica, potem zaczaiłem że to prądzik

Trwało to możę ze 3-4 sekundy. Maszyna była podpięta do normalnego kontaktu ... No ale nie minęła godzina i... pojawiły się objawy, duszności, serce wali, oczy dają pełną gamę doznań... nic tylko umierać w chwale
Ogarnęła mnie panika nie ukrywam , włączył mi się znowu dr Google , nie umiałem nabrać dystansu, zastosować tej postawy przyjacielskiej ... ("Grzesiu Ciebie pierwszego dupnął prąd? Nie straciłeś świadomości, nie poparzyłeś się... zdarza się , uszy do góry! ") . Moje dialogi wewnętrze były skierowane na uszkodzenia ciała , mózgu, serca etc. Wczoraj zaś masa pracy, a moje myśli ponownie były skierowane do wewnątrz, to miałem drżenia kończyć, plątał mi się język , znowu oczu płatały figle... no i jeszcze troche mnie ręcę bolą po tym kopnięciu
Dziś niestety , muszę się Wam z wielkim WSTYDEM przyznać, pojechałem na ten pierdzielony SOR - opowiedziałem moją historię, poinformowałem też że mam nerwicę, ale nie umiem teraz rozróżnić nerwicy od tego zdarzenia , jestem zbyt spanikowany i po prostu się boję. Podeszli bardzo miło i sympatycznie do mnie tak w ogóle

Lekarz powiedział że lepiej by było gdybym przyjechał od razu (oczywiście Panika) , badanie EKG (OK), ciśnienie(wysokie

, potem spadło) , badania krwi (OK ) , jakaś kroplówa z elektrolitami na odpierdziel się no i do domu. Teraz ... no już sie czuję troche lepiej .
Taki mały krok w tył... a teraz czekają mnie 2 naprzód (wychodze z nerwicy w rytmie Cha-Cha

).
Jeden wniosek, który zawdzięczam Divinowi - popracować nad postawą przyjacielską ... jakież to jest diablo trudne... No ale cóż
Pomimo faktu że już wiem iż lekarze tylko wspomagają leczenie a to tak naprawdę MY LECZYMY SIĘ SAMI , to ja dalej mam włączony ten radar nerwicowy. Za często szukam "uszkodzeń w ciele" i innych takich badziewi . Brakuje mi zaufania do samego siebie, do tego, że choćby w w/w sytuacji, skoro nie padłem od tego prądu, nie straciłem świadomości, to JEST OK i olać temat.
Moja szanowna rodzicielka sama mi opowiadała że kiedyś trzasnął ją bardzo mocno prąd... chodziła pare dni nieswoja a potem było OK . W takich momentach paniki jestem strasznym egoistą myślowym ...
W końcu nasz organizm tak fantastycznie sie regeneruje bez nas i daje sobie rade. Potrzebuje tylko od nas pozytywnego podejścia do siebie samych i do życia. Wola życia tyle razy wyciągała ludzi z takich ciężkich , śmiertelnych chorób a my się czasem przejmujemy takim badziewiem...
Wiecie co tak poszedłem ostro w życie , starając sie zapomnieć o nerwicy , że aż mnie prąd pier*olnął
Pozdrawiam nerwuski
