Jestem 23 letnią mamą 7 letniej dziewczynki. I 2,5 letniego chłopca.
Córka jest zdrowa, natomiast synek choruje na porażenie mózgowe, autyzm i siatkówczaka.
Pierwsze objawy porażenia mózgowego zauważyłam u koleżanki na blogu - resztę doczytałam, tzn to co mi pasowało, bo po co czytać cału artykuł. w google. Byliśmy u lekarza. Niestety okazał się niekompetentny ponieważ po szeregu dokładnych badań i usg głowy - porażenie wykluczył.
Po drodze niestety na wskutek tych wydarzeń - ja zachorowałam na schizofrenię, i chorowałam aż pół roku. Wyzdrowiałam, zupełnie bez pomocy leków. Magicznie i cudownie

Na autyzm zachorował zupełnie niedawno. Tzn podejrzewałam wcześniej ponieważ miałam kontakt z Panią która takim dzieckiem się zajmuje i nie omieszkałam sprawdzić objawów. A, że kilka z nich np. układanie autek - co jest zupełnie nietypowe w przypadku małego chłopczyka

Niedawno straciłam pracę, mam z tym dosyć dużo problemów i oczywiście tą pustkę,co by tu zrobić?
No jak to co?!
Zdiagnozować dziecku nową chorobę.
Mały mówi, składa zdania, przytula się, poznaje wszystkich wykonuje polecenia, bawi się z siostrą, opowiada bajki które ogląda, lubi place zabaw, je sam, zna kolory, jest bardzo, bardzo uczuciowy, przytula gdy ktoś smutny, przeprasza jak uderzy itp.
Ale - ma napady złości, bije, szczypie, gryzie - gdy coś nie po jego myśli.
Lubi bawić się autkami - układa, jeździ, dinozaury tak samo.
Nosi pampersa - ale nigdy go nie uczyłam jakoś specjalnie...
Byliśmy u pediatry - autyzm wykluczyła nie skierowała nigdzie. No bo to przecież oczywiste , że jak się nie ma żadnych wskazań nie daje się skierowania nigdzie...
No ale matka wariatka siedzi w domu i się doszukuje. Oczywiście nie czytałam całego artykułu n.t autyzmu tylko to co mi pod młodego podpasowało. I takie huśtawki - bawi się ze mną lub siostrą, nauczy czegoś nowego - euforia - moje dziecko nie ma jednak autyzmu, no czasami nawet łzy szczęścia.
A za chwilę, pójdzie do pokoju bawić się autami lub czymś - o nie mój biedny chory synek i poszukiwania.
Wczoraj się przyłapałam na wpisywaniu w google, że 2,5 letnie dziecko otwiera i zamyka drzwi.
Przejrzałam sobie forum temat hipochondrii - każda wypowiedź - "o mam tak samo" Coś było o hiv, że nie ważne że czarno na białym wyszło, że ujemny bo to niemożliwe. Pielęgniarka była niedoświadczona i pomyliła strzykawki... tak jak lekarz diagnozujący mojego syna..
Wiem, że pojadę do jakiegoś ośrodka dla dzieci autystycznych , przebadam go na wszystkie sposoby nic nie wyjdzie. To znajdę coś nowego. Będzie okulista bo my wyszły przecież białe oczy na dwóch zdjęciach , dwóch na milion.
Nie wiem co mam robić, nie mogę się cieszyć z dziecka bo ciągle się o niego boję:( Zamiast zająć się prawdziwymi problemami chodzę i wyję bo moje dziecko ma autyzm.
Córka nie chorowała - nie miałam internetu.
Byłam kiedyś na tym forum - jak chorowałam na schizofrenię jak pewnie połowa Was tutaj. Wyleczyłam, wyszłam. Mogłam zostać, teraz zostanę.