No chyba najlepszą motywacją jest własne życie i to, że jak będziesz chciała możesz je przeżyć bez lęków i obaw o rzeczy o które lęk jest bezsensowny zupełnie.
Walka w wszelakich zaburzeniach i stanach lękowych ma miejsce tylko wtedy kiedy trzeba skonfrontować sie z lękiem i objawami. Przełamywanie się to pewna walka, można to tak nazwać walką, bo trzeba sie przymusić czesto i zacisnąc zęby i mimo objawów to i owo robić.
Ale jeżeli chodzi o myśli lękowe, obawy o choroby, jak w twoim wypadku schiza czy psychozy, trzeba zdać sobie w końcu sprawę, ze tu najważniejsze jest podejście do tego wszystkiego, pisałem o tym tutaj
podsumowanie-leczenia-plus-nowy-wazny-e ... t3862.html po koniec o filozofii życia.
8 czy 7 lat temu rozmawiałem z tobą na te same tematy co teraz, odpowiadałem na twoje pytania czy zwariujesz czy dostaniesz psychozy, teraz obecnie robisz sobie to samo... pora z tym skończyć. Nie licz na to, ze leki to załatwią na dobre same z siebie czy terapia.
Bo ewidentie widać, ze twój problem to postrzeganie problemów i świata. I nie wazne, że teraz objawy są silniejsze, jak były słabsze tak samo robiłaś to co teraz.
Na terapii możesz skupić się na zmianie postrzeganie problemów, stresów, bo wydaje się, że u ciebie objawy wychodzą głownie w oparciu o pewne życiowe zdarzenia, różne.
Jak ty po 8 latach mówisz, ze dzieląć się informacjami i doświadczeniami i stwierdzasz, że dd to to samo co schizofrenia no to ręce opadają i ja nie oceniam, mnie zasmuca fakt, że przez ten cały okres nie zmieniłaś swojego nastawienia do chorób i swoich lęków.
Co one przychodzą to jest u ciebie to samo.
A to dlatego, że jak mówię, przełamywanie i akceptacją to bardzo ważne czynniki, wzmacnianie swojej odporności na stres poprzez inne nastawianie się do problemów to jeszcze jedna kwestia ale to wszystko trzeba połączyć z właśnie filozofią życia.
A mianowicie ludzie często chodzą na terapię, starają się ale co chwila i tak lęki przychodzą albo wcale nie mijają a to dlatego, że u nich obawy i nakręcanie się na choroby stanowią trzon i zaburzenia w danym momencie.
Ty jak 8 lat temu gadałaś o schizie gadasz o niej dalej i mówisz, ze nie masz motywacji...motywacją jest twoje własne życie, że możesz je przeżyć bez tej otoczki wiecznie lęków.
A filizofia zycia to nic innego jak odpuszczenie sobie strachu przed chorobami, czy to rakami czy schizofrenią albo psychozą. Bo trzeba sobie uświadomić fakty względem zaburzeń lękowych a innych chorób.
Ty tak naprawde szukasz tylko uspokojenia, żeby ktoś powtarzał tobie, ze ty schiza nie masz, nie dostaniesz i psychozy też nie. Lekarze na pytanie czy można zwariowac zwykle mówią, raczej nie albo, ze można. I mają rację...to tak jakbyś poszła do internisty i spytała "panie czy ja umrę na raka"... a skąd oni mają to wiedzieć?
Rak, schizofrenia, psychoza są to CHOROBY różnych narządów w ciele. CHOROBY< CHOROBY< CHOROBY, CHOROBY, CHOROBY

Które nie mają totalnie żadnego związku z zaburzeniami lękowymi, z lękami nerwicowymi, z choćby najsilniejszymi objawami nerwicy czy depersonalizacji oraz derealizacji. Bo te stany są z kolei zaburzeniem emocjonalnym, na który wpływ ma nasze myślenie, poziomy stresu, nastawienie itp.
I mając lęky, będąc lękowym człowiekiem warto nastawić się na prawdę, otóż tobie czy mnie może w życiu przydarzyć się wszystko, od psychozy po wypadek w autobusie, który wjedznie w drzewo. Ale nie musi się zdarzyć nic z tego, więc jaki sens teraz tym żyć?
Ale ty żyjesz tym teraz bo masz lęki i objawy, tyle, że lęki i objawy jak mówiłem nie mają żadnego związku z chorobami, które kiedyś tam mogą bądź nie mogą wystąpić. Zaburzenia lekowe obojętnie jakie w nic sie nie przemieniają, to nie działa tak, że masz bardzo silne lęki nerwicowe i bach dostajesz schizofreni...to jest jedna wielka bzdura, wiesz ile ludzi mają silne lęki MILIONY a schizofrenii jest 1 % chorych BO oni mają taką CHOROBĘ a nie zaburzenie emocjonalne.
Tu się w nic nie zmienia, wiesz dokąd prowadza silne leki nerwicowe, które sami pielęgnujemy jak chociażby ty? Do zatracenia swoich lat życia i do zatracenia szczęścia, własnie do tego, możesz tak 50 lat bawić sie z chorobami w swojej wyobraxni a nadal będziesz miała swoje lęki jak miałaś kiedyś.
Taka filozofia i podejście do życia, daje pewien rodzaj odpuszczenia kontroli nad życiem i wydarzeniami, nie warto teraz sie spianać, czy dostane raka czy czego innego, bo wpływu na to nikt nie ma i tak naprawdę lepiej żyć teraz bez lęków niż czekać na coś w lęku co nigdy nie przyjdzie.
I to jest element, który jest bardzo istotny jeżeli chcemy mówić o pełnym wyleczeniu z zaburzeń lękowych, w połączeniu z przełamywaniem leków, akceptacją i terapią można wszystko i wszystko mija.
Ja przeżywałem piekło z objawami bardzo długo, ni emusisz wierzyć ja nie zamierzam cie skłaniać, ze tak jest. Myślenie, ze ma się gorzej jest objawem nerwicy, nazywa się to egocenrtyzmem.
Wyszedłem całkiem z tego, a schizofrenia, psychoza? Czy moge ich dostać? Pewnie tak, moge i jutro, tak samo jak ptak może nasrać mi na głowe albo na pasach mnie tramwaj przejedzie. Wszystko jest możliwe ale nie chce już bać się tego i nawet ci powiem, że wolę wszystko to niż kiedykolwiek znowu wpaść w zaburzenie lękowe zwane nerwicą, które jest tak naprawdę własnym strachem i własną głupotą.
I nie ma wytłumaczenia, że nie ma siły czy też, że objawy są za silne. Bo to można klepać wkoło a nic z tego nie będzie.
Ja życzę powodzonka w końcu
