hejka

Ludziska to znowu ja i moje wywody...nie ogarniam juz nic.wczoraj poległam na całej lini.Nosz kuzwa padłam jak mucha od nadmiaru nie tyle lękow co depresji.calutki dzien w szlafroku jak na geriatrii kuzwa.stękałam ,zła byłam bo wiedziałam ,ze karmię france ale jak sie rozpedziłam to przestac nie mogłam

.Dzisiaj to ohydne uczucie juz mnie obudziło

.Od rana makabra ...Zauważyłam ,ze jak mam kilka baaaardzo wyczerpujących objawami dni potem następuje coś ala podgrzewany trup

.Więc bedąc w stanie totalnego rozkładu postanowiłam wyruszyc z domu mając to gówno gdzieś.Cięzko było bo depresja kazała lezeć,omdlewać,nie móc sie ruszyc ani ubrac.Przebrnęłam przez to.Wylazłam z domu i pojechałam załatwic sprawy i potem na swiąteczne zakupy. zabrałam ten tonowy ładunek objawów ze sobą.wszystko załatwiłam ale czy koszt nie był za duzy?NIGDY nie zdazyło mi sie zawiesic w sklepie(poczucie tak ogromnej beznadzieji,pustki,smutku do tego stopnia ,ze same poleciały mi łzy) ,zapomniałam po co przyszłam,najgorszy był ten silny odruch żeby zacząc beczeć,wyć wręcz!!(NOWOSC!) wracając samochodem błagałam abym nie zginęła w wypadku bo koncetracja padła.Jak weszłam do domu ......zwymiotowałam od nadmiaru wrażen i objawów.Robiłam wszystko to co zwykle.wyszłam,olewałam (co nie znaczy ,ze nie czułam dziadostwa)nie uciekłam.teraz......teraz jestem potwornie przygnębiona tym chyba najgorszym dniem w odburzaniu.Wydaje mi sie ,ze wszystko na nic,ze to nie depresja ,nie nerwica .czuje sie pusta w srodku i przerażona siła rażenia tego co było dzisiaj.Nie mogę tego nawet nazwać atakiem paniki czy lęku .To byl atak jakiegoś strasznego zmęczenia tym gównem.ZAWSZE wychodzenie w złym stanie jest trudne ale zawsze wracałam zadowolona i bez objawów.Dumna z siebie

.Dzisiaj nie osiągnęłam poczucia ,ze ucieram nosa francy .CZUŁAM TYLKO I WYŁĄCZNIE ,ZE TO NA NIC !

Dlaczego? .Kurde 1 stycznia bedzie rok jak wychodze mimo wszystko i super efekty mialam juz po 4 miesiącach.wiem,wiem analizuje i lękowo dumam ale czuje sie jak kupa. Gorszy dzien?zdołowałam sie jakby mi mało było badziewia.Pomózcie ogarnąc temat ... grudzień jest najgorszym miesiącem dla mnie .cierpie tez na sezową depresje i własnie w grudniu osiąga apogeum razem z reszta towarzystwa w postaci lęków i paniki .No to sie wyżaliłam.... dzieki jak ktoś to przeczyta i zechce mnie zbesztać .Oby pomogło
