Nie spodziewałam się, że taki los mnie właśnie spotka. Nie byłam nawet w stanie sobie wyobrazić jaka skomplikowana jesteś. Od małego mój światopogląd zmieniał się. To co, nauczyłam się z kreskówek, od rodziców, przyjaciół, to co zasięgnełam z otaczającego mnie świata diematralnie uległo zmianie kiedy zaczęłam Cię lepiej poznawać. Nie jesteś łatwa w rozgryzieniu, często, bardzo często sprawiasz, że płaczę, nie mam sił i cierpię. Ale też dajesz mi trochę otuchy w postaci radości, uśmiechu i wspaniałych ludzi. Oj bardzo często podkładasz mi kłodę pod nogi, ale później sprawiasz, że wstaję ponownie. Taki układasz mój los, na który po części mam wpływ, a po części nie i uświadamiasz mi to. Przez wspaniałe, radosne dzieciństwo aż po trudne czasy dorastania. Odebrałaś mi bliską osobę, zabrałaś ją z mojego życia na zawsze, odeszła do aniołów. Sprawiłaś że pojawiły się problemy rodzinne w związku z nagłą śmiercią. Przewróciłaś mój świat do góry nogami. Jako towarzyszkę podarowałaś mi nerwicę. Przez ciebie doznałam dużego cierpienia, bardzo dużego. Czasem nie dawałaś mi spać spokojnie, jeść, wychodzić, robić cokolwiek. Życie, dałaś mi niezłą dawkę przykrych emocji i bólu.. ALE wiedziałaś, że tak ma być, bo takie Twoje zadanie. Poprzez cierpienie przekazywać mi doświadczenie.
Teraz wiem, mimo że mało latek na koncie mam, że cierpienie jest potrzebne. Ty mi to uświadomiłaś. Gdyby nie zaistniałe sytuacje, gdyby nie te wszystkie "zbiegi okoliczności" nie byłabym Cię wstanie lepiej poznać, a co za tym idzie zrozumieć. Nie zrozumiałabym swoich emocji, stanu emocjonalnego i tego jaki on ma udział w moim życiu. Nie byłabym tego świadoma gdyby nie Ty. I chociaż byłam bardzo zła na Ciebie, czasem też jestem i pewnie wiele razy będę, w głębi duszy będę wiedzieć, że to dobre. Może spotka mnie jeszcze wiele rozczarowań, porażek i cierpienia w przyszłości, na pewno tak, nie wiem ile, nie wiem kiedy, nie wiem. Ale to co już wiem, to to, że to jest potrzebne. Wiem też, że będziesz dawała mi dużo radości, szczęścia, miłości, wielu wspaniałych ludzi i niesamowitych wrażeń. Wiem, że masz dla mnie rzeczy dobre i złe. I na każde nadejdzie czas. Akceptuję to.
Rozumiem też to, że nie jestem maszyną. Akceptuję to, że nadejdzie może kiedyś taki moment, że nie będę w stanie podnieść się sama, upadne i nie będę mogła wstać. Będę myślała że nie dam rady. Tak też może się stać. Ale to tylko chwilowe. Z każdym doświadczeniem będzie łatwiej mi zrozumieć, że to tylko c h w i l o w e i, że z każdego dołka da się wyjść. Nawet jak myślisz, że się nie da, (tak do Ciebie to mówię człowieku
Poddawanie się jest bez sensu. Czy nie lepiej robić co w kierunku poprawy, nawet jak myślisz, że to w ogóle nie ma sensu oraz że nic nie da (a mimo wszystko jest szansa że będzie lepiej) niż stać w miejscu i nie robić nic? (wtedy masz pewność że nic się nie zmieni).
Tak mnie nauczyłaś Życie, nieprawdaż?
Dziękuję Ci, że zawędrowałam w to cudowne miejsce, gdzie mogłam się dokształcić i poznać nowych ludzi, którzy wiedzieli co przechodzę i chętnie służyli pomocą. Dziękuję Ci też Życie, że dałaś mi poznać schemat działania ludzkich emocji. Dzięki temu, kiedy dałaś mi zasmakować pierwszy raz miłości, która później mnie zraniła, wiedziałam że to nie koniec świata. Znaczy, na początku tak było, ale wiedziałam, że tak ma być. Zaakceptowałam to. W sumie nadal akceptuje. Akceptacja to kwintesencja Ciebie Życie.
Nie wiem co będzie jutro, za miesiąc, rok czy parę lat. Nie wiem co jeszcze mi przyniesiesz, ile cierpienia, radości, smutku, szczęścia czy miłości. Nie wiem czy będę gotowa na to. Nie wiem tego. Ale wiem, że taka Jesteś i muszę Cię taką zaakceptować. Zobaczymy jak sobie poradzę. Jestem dobrej myśli, ale jak upadnę, to nic nie szkodzi. Zawsze mogę wrócić do tego listu do Ciebie.
Może jak już pójdę stąd, to zacznę płakać i mówić, że to bez sensu co napisałam. A może nie. Nieważne czy będzie tak czy tak, dobrze czy źle. Ja będę iść dalej, śmiejąc się czy płacząc, ale korzystając z Ciebie w pełni.
Dziękuję.