
U mnie rekordem jest lek przed jedzeniem (zakrztuszeniem) i oddychaniem, który trwał tylko przez jakieś 2-3 dni. Irytował mnie bardzo, więc ignorowałam go odkąd tylko się pojawił. Najpierw jadłam w trakcie robienia jakiejś innej czynności, żeby po prostu nie skupiać się na przełykaniu, tylko robić to przy okazji. Potem mogłam już sięgać po bardziej ,,niebezpieczne" rzeczy, np. owoce ze skórką

A najgorsze są według mnie kryzysy egzystencjalne, no bo jak robić cokolwiek, kiedy kompletnie nic nie ma sensu? Nawet racjonalne argumenty nie działają, jak umysł się zaprze. Macie jakieś sposoby na to?