Hej, pierwszy raz piszę na tym forum, także jak coś będzie nie tak odnośnie zamieszczenia tematu w nieodpowiednim dziale to przepraszam.
Mam problem z zdaniem prawa jazdy... cały cyrk zaczął się w lutym 2024, szło mi dość słabo. Mam ADHD także wszystko to był jakiś mętlik i było ciężko się skupić na wszystkim, ale po czasie pamięć mięśniowa zrobiła swoje i było o wiele lepiej. Mam 50 godzin jazd (ponad), a instruktora zmieniałam 3 razy... Od razu tu dodam ,że nie chcę odpuścić, bo kocham motoryzacje i prawo jazdy stało się już takim marzeniem... kasę na auto mam już od roku uzbieraną..... Dobra ale wracając, miałam egzamin - koszmar! Dzień przed wyszłam ze znajomymi odprężyłam się i naprawdę wierzyłam ,że dam radę bo na jazdach świetnie mi szło. Korzystałam z technik relaksacyjnych niby coś tam dawało. W dzień egzaminu byłam całkiem zmotywowana, a tu nagle bach, tylko usłyszałam swoje nazwisko to nogi się przede mną wręcz ugięły. Wsiadam do auta i jakby mnie ścięło, jak w śnie normalnie, ręce drżą, tętno nawala ledwo co wydusiłam z siebie cokolwiek. Wszystko pomyliłam, coś mówił do mnie egzaminator, a ja ledwo co rozumiałam ze stresu. Zapomniałam nawet LUSTEREK ustawić! Nigdy mi się nie zdarzyło coś takiego na jazdach! Łuk totalnie zepsułam, jakby wyparowała mi cała wiedze zdobyta z kursu. Nie zdałam rzecz jasna, na łuku, wyszłam z wordu i się rozpłakałam, czułam się po prostu żałośnie...
Chciałam jeszcze raz spróbować, od razu zapisałam się na nowy termin. Pech/los chciał ,że połamałam cały staw skokowy, operacja, szpital i miesiąc spędzony w domu, w strachu i apatii, nigdzie nie mogłam wyjść z bólu, bardzo dużo płakałam. Potem z dwa miesiące o kulach, i dałam radę! Chodzę już normalnie, rzadko kuleje ale chodzę, lekko mnie czasem boli ale to dlatego ,że mięśnie potrzebują czasu na regeneracje. Byłam nawet na takim "łuku" ogólnodostępnym z przyjaciółmi. Zrobiłam łuk na ich samochodzie (kompletnie inne auto niż moje z kursu) i bach nagle wyszło, noga trochę skakała ale to przez te durne napięcie mięśniowe. Ogólnie wyszło i byłam zaskoczona. Wpadłam w tym okresie w straszną derealizacje i właściwie nie wiedziałam co się działo wokół mnie większość czasu, ale kiedy pojechałam poćwiczyć z nimi to nagle jakbym się obudziła, poczułam ,że może w końcu będzie lepiej.
Jutro mam pierwsze jazdy po dwóch miesiącach przerwy, może ta przerwa była mi potrzebna? Kto wie... Boje się egzaminu, choć myślę ,że egzamin to Pikuś z tym szpitalem, operacją i całym tym syfem. Po prostu boje się, czy macie jakieś rady? Jak u was to wyglądało? Wydaje mi się ,że ludzie na forum chyba najbardziej mnie zrozumieją z tymi lękami moimi. Dziękuje!
Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
koszmar prawa jazdy
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 80
- Rejestracja: 18 grudnia 2024, o 21:49
Ja swoje prawko zdałam za 3 razem,drugim razem oblałam łuk....i też za każdym razem po wyczytaniu nazwiska myślałam że zemdleje że strachu,a nogi to już miałam jak z gumy....ale...zacisnęłam zęby i starałam się o tym nie myśleć,i o dziwo za trzecim się udało.Tobie też się uda.Mi lęk towarzyszy całe życie,teraz trochę jest z tym gorzej ale,wstaje rano i zaciskam zęby.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 178
- Rejestracja: 8 sierpnia 2020, o 18:56
U mnie przez nerwice totalnie mnie odcinało i nie potrafiłem skupić się na jeździe, coś w stylu mgły umysłowej tylko poziom hard. Zdać zdałem, jeżdze od 12 lat, uważam się za przeciętnego kierowce, aczkolwiek żadnego wypadku ani stłuczki przez ten czas nie spowodowałem.