Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Kortyzol z rana jak śmietana? Czyli o porannym skanowaniu
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 49
- Rejestracja: 17 czerwca 2022, o 14:17
Cześć, ostatnio dużo tu się udzielam. W skrócie to temat nerwicy nie jest dla mnie nowy, ale na szczęście coraz więcej wiem i staram się ignorować natrętne myśli.
Chyba nieco gorzej mi jednak idzie z ignorowaniem uczucia lęku. Bo u mnie to jest UCZUCIE, bardzo namacalne, fizyczne, które samo w sobie potrafi nakręcić nerwicową spiralę. Więc do rzeczy: nad myślami jako tako ostatnio zapanowałam, ale wyzwaniem są dla mnie nadal… poranki. Tzn. już w momencie, kiedy się budzę, podświadomie zaczynam skanowanie swojego stanu, sprawdzanie, czy mam natrętne myśli i objawy somatyczne. I przez to oczywiście mam, ostatnio dopiero ok. 11 udaje mi się zjeść pierwszy posiłek - tak mam ściśnięty żołądek. Wiem, że rano jest podwyższony kortyzol, a jak dojdzie do tego nerwica to już się robi niezbyt wesoło.
Powtarzam sobie, że mam to uczucie lęku olewać, staram się, ale zwykle wykonuję jakąś kompulsje, żeby go przerwać: płaczę mężowi na ramieniu albo czytam coś tu na forum. No staram się ten stan ignorować, ale to trochę tak, jak ignorowanie bólu skręconej kostki. Niby się da, ale…
Może macie jakies rady jak Wy radzicie sobie z porannym lękiem?
Chyba nieco gorzej mi jednak idzie z ignorowaniem uczucia lęku. Bo u mnie to jest UCZUCIE, bardzo namacalne, fizyczne, które samo w sobie potrafi nakręcić nerwicową spiralę. Więc do rzeczy: nad myślami jako tako ostatnio zapanowałam, ale wyzwaniem są dla mnie nadal… poranki. Tzn. już w momencie, kiedy się budzę, podświadomie zaczynam skanowanie swojego stanu, sprawdzanie, czy mam natrętne myśli i objawy somatyczne. I przez to oczywiście mam, ostatnio dopiero ok. 11 udaje mi się zjeść pierwszy posiłek - tak mam ściśnięty żołądek. Wiem, że rano jest podwyższony kortyzol, a jak dojdzie do tego nerwica to już się robi niezbyt wesoło.
Powtarzam sobie, że mam to uczucie lęku olewać, staram się, ale zwykle wykonuję jakąś kompulsje, żeby go przerwać: płaczę mężowi na ramieniu albo czytam coś tu na forum. No staram się ten stan ignorować, ale to trochę tak, jak ignorowanie bólu skręconej kostki. Niby się da, ale…
Może macie jakies rady jak Wy radzicie sobie z porannym lękiem?
-
- Nowy Użytkownik
- Posty: 11
- Rejestracja: 25 maja 2023, o 15:33
Mam dokładnie to samo, potrafię obudzić się w dobrym humorze, ale momentalnie zaczyna się coś na zasadzie "a co ty się tak dobrze czujesz? Sprawdźmy czy dalej się będziesz dobrze czuć z tymi myślami" i momentalnie pojawiają się natręty myślowe i lęk
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 381
- Rejestracja: 30 czerwca 2022, o 18:09
Zmagam się z nerwica bardzo długo, świadomie walczę z nią od roku. Doskonale wiem o czym piszecie, rok temu budziłam się z tym codziennie, teraz jest tak że mam parę dni spokoju, parę naprzemiennych poranków dobrych i złych. W kryzysach które trwaja u mnie tydzień, dwa mam ten lęk od rana od podłogi po sam sufit. Dla mnie jedynym wyjściem wtedy jest działanie, zamieniam ra energię na działanie. Czyli jak budzę się i czuje ze to ten dzień to kawę pije 10 min I narzucam sobie zadania, przed wyjściem ogarnę szybko łazienkę, dzieciom zrobię coś ekstra na śniadanie, ubiorę się lepiej niż zwykle itd. Wtedy działam jak szalona a lęk szybciej puszcza. Ostatnio nawet zauważyłam że w te dni choć czuje się źle to wyglądam lepiej bo staranniej się pomaluje, odsprasuje, chata ogarnięta przed wyjściem itd. Taki paradoks. Najgorsze jest rozgrzebywanie moim zdaniem czyli właśnie nie zajmowanie się niczym innym tylko na siłę szukanie sposobu pozbycia się leku na forum, pytaniem bliskich, zaleniem itd.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 51
- Rejestracja: 26 maja 2023, o 17:28
Zumba, to wspaniałe że potrafisz przekuć lęk na działanie. Ja jestem obecnie w kryzysie od ponad miesiąca i nie potrafię po prostu. Ale jeszcze trochę i leki zacznął działać. Wtedy wrócę do żywych. A Ty? Bierzesz jakieś leki?
Makłowicz długo męczysz się z nerwica? Leczysz się?
Makłowicz długo męczysz się z nerwica? Leczysz się?
- Juliaaa78569
- Dyżurny na forum Odważny VIP
- Posty: 589
- Rejestracja: 27 kwietnia 2018, o 16:25
Pracowanie nad lękiem wolnopłynącym to trochę jak praca od dupy strony:P
Ja bym zostawiła ten temat bo nic co zrobisz teraz nie sprawi, że on zniknie.
Lęk jest wynikiem nerwicy, a ta przeciążeniem układu nerwowego.
Zalecałabym nie wchodzenie, nie utożsamianie się z nim a po prostu obserwacja i uczenie się akceptowania go i nie poświęcaniu mu uwagi.
Lęk to taki irytujący sąsiad. Jak będziecie zastanawiać się jak go wykurzyć to dajecie mu energię i będzie Wam bardziej dokuczał. Jeśli jednak zaprosicie go, jednakże nie poświęcicie mu absolutnie żadnej uwagi to po jakimś czasie on sam wyjdzie i nie będzie Wam głowy zawracał:P
Ważne oprócz akceptacji jest ogólnie podejście do objawów oraz zajęcie się czymś i uczestniczenie w życiu:)
Ja bym zostawiła ten temat bo nic co zrobisz teraz nie sprawi, że on zniknie.
Lęk jest wynikiem nerwicy, a ta przeciążeniem układu nerwowego.
Zalecałabym nie wchodzenie, nie utożsamianie się z nim a po prostu obserwacja i uczenie się akceptowania go i nie poświęcaniu mu uwagi.
Lęk to taki irytujący sąsiad. Jak będziecie zastanawiać się jak go wykurzyć to dajecie mu energię i będzie Wam bardziej dokuczał. Jeśli jednak zaprosicie go, jednakże nie poświęcicie mu absolutnie żadnej uwagi to po jakimś czasie on sam wyjdzie i nie będzie Wam głowy zawracał:P
Ważne oprócz akceptacji jest ogólnie podejście do objawów oraz zajęcie się czymś i uczestniczenie w życiu:)
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 51
- Rejestracja: 26 maja 2023, o 17:28
Trudne, ale faktycznie, akceptacja i pozwolenie sobie żeby był, może sprawić że sam zniknie.... Trochę tak jak w ERP.Juliaaa78569 pisze: ↑8 czerwca 2023, o 21:05Pracowanie nad lękiem wolnopłynącym to trochę jak praca od dupy strony:P
Ja bym zostawiła ten temat bo nic co zrobisz teraz nie sprawi, że on zniknie.
Lęk jest wynikiem nerwicy, a ta przeciążeniem układu nerwowego.
Zalecałabym nie wchodzenie, nie utożsamianie się z nim a po prostu obserwacja i uczenie się akceptowania go i nie poświęcaniu mu uwagi.
Lęk to taki irytujący sąsiad. Jak będziecie zastanawiać się jak go wykurzyć to dajecie mu energię i będzie Wam bardziej dokuczał. Jeśli jednak zaprosicie go, jednakże nie poświęcicie mu absolutnie żadnej uwagi to po jakimś czasie on sam wyjdzie i nie będzie Wam głowy zawracał:P
Ważne oprócz akceptacji jest ogólnie podejście do objawów oraz zajęcie się czymś i uczestniczenie w życiu:)
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 49
- Rejestracja: 17 czerwca 2022, o 14:17
Ja chyba mam kłopot z akceptacją. Próbuję ignorować, ale nie ma we mnie przyzwolenia na te myśli i objawy, wkurzają mnie i męczą. Ale spróbuję to akceptować, bo co mi pozostało.
Ania_taka, ja też zaczęłam brać znowu leki, wracam do nich po krótkiej przerwie. Ale teraz mam myśli, że może tym razem nie zadziałają. W każdym razie staram się odburzać tak czy inaczej. A jakie Ty bierzesz leki? Jak się na nich czujesz?
Ania_taka, ja też zaczęłam brać znowu leki, wracam do nich po krótkiej przerwie. Ale teraz mam myśli, że może tym razem nie zadziałają. W każdym razie staram się odburzać tak czy inaczej. A jakie Ty bierzesz leki? Jak się na nich czujesz?
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 381
- Rejestracja: 30 czerwca 2022, o 18:09
Nie, brałam 8 lat seroxat i było spoko ale u mnie to działało tak że tłumiło objawy prawie do zera, miałam jakieś tam napady raz na miesiąc pojedyncze. Po odstawieniu, po 4 tygodniach wróciło tak samo jak przed leczeniem, leżenie w łóżku było problemem i wstanie z niego też... to nie jest tak że ja zamieniam ten lęk na działanie. Tylko jak jest on od rana na poziomie nieznośnym to właśnie narzucenie sobie dodatkowych zadań rozładowuje to napiecie, ściąga mnie na ziemię. Oczywiście czasem zawodzi dyscyplina i wtedy żałuję bo widzę że szybciej się ogarniam lękowo jak jednak żyje a nie roztrząsam. Do tego u mnie też ważne zauważyłam jest wyspanie, jak pospie porządnie 7 godzin to zupełnie inaczej sobie radzę.Ania_taka pisze: ↑8 czerwca 2023, o 18:48Zumba, to wspaniałe że potrafisz przekuć lęk na działanie. Ja jestem obecnie w kryzysie od ponad miesiąca i nie potrafię po prostu. Ale jeszcze trochę i leki zacznął działać. Wtedy wrócę do żywych. A Ty? Bierzesz jakieś leki?
Makłowicz długo męczysz się z nerwica? Leczysz się?
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 51
- Rejestracja: 26 maja 2023, o 17:28
Lalya ja też właśnie znowu wchodzę na leki. I jak tu czytam, to u mnie schemat był kiedyś identyczny, trzy próby odstawienie leku i po miesiącu totalny nawrót, taki że nie byłam w stanie się pozbierać. Tym razem bardzo długo byłam na dawce nie terapeutycznej, bo ponad rok byłam tylko na połowie tabletki, a normalnie biorę dwie... Jednak znowu pojawił się kryzys. Znowu mega ciężki. Tym razem podjęłam decyzję że zostaje z lekami już na długo, na dziesiątki lat. Chce się trzymać tej decyzji. Biorę paroksetyne. Jestem tez w terapii psychodynamicznej już 10 lat, i bardzo sobie chwalę bo dużo mi pomogła ta terapia, w zmianie patrzenia na życie.
Zumba nie myślisz żeby jednak wrócić do leków?
Zumba nie myślisz żeby jednak wrócić do leków?
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 49
- Rejestracja: 17 czerwca 2022, o 14:17
Mi właśnie niedawno psychiatra powiedziała, że OCD to taki specyficzny rodzaj zaburzenia lękowego, bo z jednej strony to jest reakcja na stresujące sytuacje, a z drugiej może mieć to związek z zaburzonym wydzielaniem w mózgu - więc jest jakby na pograniczu. Mimo wszystko wierzę, że odpowiednim nastawieniem da się z tego wyjść tak, by funkcjonować normalnie.
Co do leków, nie widzę powodu, by je demonizować, ja brałam sertralinę (Setaloft) i dobrze się wtedy czułam. Może nie idealnie, bo jakieś tam myśli były, ale nie było uczucia lęku. A co za tym idzie, łatwiej ignorować myśli. Odstawiłam tylko dlatego, że chciałam zajść w ciążę, ale zrezygnowałam z tych planów, bo dostałam nerwicy na tematy ciążowe właśnie
Rok temu była dokładnie taka sama sytuacja.
Zastanawia mnie jedynie kwestia „uodpornienia” się na leki, bo słyszałam, że po jakimś czasie u niektórych przestają działać. Albo że jak się wraca za którymś razem do brania, to też mogą nie chcieć działać. Ale moja psychiatra stwierdziła, że nie powinno takie zjawisko wystąpić, więc tego się trzymam. Zaczynam też jednak rozumieć, że świadomość mechanizmów nerwicy jest kluczowa w odburzaniu - trzeba wiedzieć, co się z nami dzieje i rozumieć to zaburzenie.
Co do leków, nie widzę powodu, by je demonizować, ja brałam sertralinę (Setaloft) i dobrze się wtedy czułam. Może nie idealnie, bo jakieś tam myśli były, ale nie było uczucia lęku. A co za tym idzie, łatwiej ignorować myśli. Odstawiłam tylko dlatego, że chciałam zajść w ciążę, ale zrezygnowałam z tych planów, bo dostałam nerwicy na tematy ciążowe właśnie
Zastanawia mnie jedynie kwestia „uodpornienia” się na leki, bo słyszałam, że po jakimś czasie u niektórych przestają działać. Albo że jak się wraca za którymś razem do brania, to też mogą nie chcieć działać. Ale moja psychiatra stwierdziła, że nie powinno takie zjawisko wystąpić, więc tego się trzymam. Zaczynam też jednak rozumieć, że świadomość mechanizmów nerwicy jest kluczowa w odburzaniu - trzeba wiedzieć, co się z nami dzieje i rozumieć to zaburzenie.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 381
- Rejestracja: 30 czerwca 2022, o 18:09
Ania_taka pisze: ↑9 czerwca 2023, o 11:46Lalya ja też właśnie znowu wchodzę na leki. I jak tu czytam, to u mnie schemat był kiedyś identyczny, trzy próby odstawienie leku i po miesiącu totalny nawrót, taki że nie byłam w stanie się pozbierać. Tym razem bardzo długo byłam na dawce nie terapeutycznej, bo ponad rok byłam tylko na połowie tabletki, a normalnie biorę dwie... Jednak znowu pojawił się kryzys. Znowu mega ciężki. Tym razem podjęłam decyzję że zostaje z lekami już na długo, na dziesiątki lat. Chce się trzymać tej decyzji. Biorę paroksetyne. Jestem tez w terapii psychodynamicznej już 10 lat, i bardzo sobie chwalę bo dużo mi pomogła ta terapia, w zmianie patrzenia na życie.
Zumba nie myślisz żeby jednak wrócić do leków?
Mniej więcej raz w tygodniu o tym myślę hehe. Też te 8 lat byłam na paro i uważam że jeśli chodzi o tłumienie objawów to działa bardzo dobrze chociaż u mnie też napady się gdzieś tam raz na jakiś czas przebijały plus byłam na tych lekach senna, czułam że reszta emocji jak radość, szczęście itd też jest wytłumiona. Tak na mnie to trochę działało nie tylko na lek ale generalnie na wszystkie. Mam 36 lat i postanowiłam że do 40 probuje beż, marzę o tym żeby się odburzyc, żyć z poczuciem wolności. Leki mi tego niestety nie dawały. Teraz daje to wszystko bardzo popalić, postęp w perspektywie roku widzę więc jeszcze podziałam bez...u mnie na dzień dzisiejszy największym problemem jest presją która sama sobie robię, w sensie Chce mieć efekt tu i teraz bo przecież już rok taka dzielna jestem to mi się należy
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 51
- Rejestracja: 26 maja 2023, o 17:28
Layla też słyszałam że leki mogą przestać działać... Ale w sumie jest spora gama leków, nie jest to standard że zawsze tak się dzieje, a raczej wyjątek. No i ja na przykład mam już 39 lat, więc myślę że jak dobrej pory nie udało mi się zejść z leków, to może być już na to za późno. Chciałaś zajść w ciążę, a masz już dzieci, czy miało być pierwsze?
Zumba ja już biorę leki, mija mi tydzień na pełnej dawce, jeszcze trochę i będę czuła się dobrze. Ja właśnie z powodu wieku myślę żeby już nie próbować odstawiania. Taki kryzys to czas z życia wyjęty.... Ja w takim kryzysie wegetuje, bo nie mogę nazwać tego życiem. Ale Ty jesteś już długo bez leków! Już rok! To mega osiągnięcie! Trzymam kciuki żeby Ci się udało!!!
Zumba ja już biorę leki, mija mi tydzień na pełnej dawce, jeszcze trochę i będę czuła się dobrze. Ja właśnie z powodu wieku myślę żeby już nie próbować odstawiania. Taki kryzys to czas z życia wyjęty.... Ja w takim kryzysie wegetuje, bo nie mogę nazwać tego życiem. Ale Ty jesteś już długo bez leków! Już rok! To mega osiągnięcie! Trzymam kciuki żeby Ci się udało!!!
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 381
- Rejestracja: 30 czerwca 2022, o 18:09
Pamiętam jak się kiedyś bałam ze lek przestanie działać, nagle itd i mój psychiatra mówił mi wtedy że teraz jest taka ilość leków, możliwości kombinacji ze zawsze się coś znajdzie co działa. Aniu jak już tydzień masz za sobą to już prawie z górki. Ty jak oceniasz paro? Jak działa na Ciebie? Nie masz żadnych ubocznych efektów? U mnie rok ale są też momenty ze właściwie wegetuje, pomiędzy pracą, domem, dziećmi i zero radości, tylko ból...ale postawiłam wszystko na jedną kartę. Też czasem tak myślę że trace fajny czas. Prawda jest taka że mogłam się za to zabrać lata temu. O to mam żal do siebie.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 12
- Rejestracja: 8 marca 2023, o 11:28
Kochani, ja też nerwicowiec, głównie ocdowiec xd
2.5 roku byłam na żywca, 2.5 na lekach, 8 msc na fluo...
Ogólnie dobrze się czuje, ale zauważyłam na ssri problemy z pamiecia krótkotrwała...
Martwi mnie to...
W najgorszej nerwicy pamięć miałam idealna. Coś ktoś?
2.5 roku byłam na żywca, 2.5 na lekach, 8 msc na fluo...
Ogólnie dobrze się czuje, ale zauważyłam na ssri problemy z pamiecia krótkotrwała...
Martwi mnie to...
W najgorszej nerwicy pamięć miałam idealna. Coś ktoś?