Nareszcie znalazłem kogoś kto ma wręcz identycznie jak ja! Zaczęło się u mnie od obsesji, żadnych kompulsji, długo miałem same natrętne myśli i uciekałem w bardzo aktywne rzeczy życiowe co teraz z perspektywy czasu uznaję za wielki plus natrętnych myśli, ba, ja nawet tęsknie za tymi czasami mimo że cierpiałem z powodu natrętnych myśli. Z czasem zaczęły pojawiać się kompulsje tak jak u Ciebie myślowe i bardzo skomplikowane, głównie oparte na liczbach na mój własny sposób. Męka, musiały być wykonane idealnie, bywało że np w pracy chowałem się w kiblu żeby je wykonać bo wszystko w okół mnie rozpraszało. Ale to i tak ulga na chwilę. Teraz to już chyba gorzej być nie może, jakiś czas był spokój, zdarzały się te "klasyczne" przestawiania przedmiotów, powtarzanie czynności manualnie, fizycznie. Najgorsze to są te myślowe właśnie, u mnie to teraz wygląda tak że nawet jak wykonam do końca poprawnie i poczują tą ulgę, bo wiadomo, to tylko dąży do tej ulgi a nagle coś mi wyskoczy przed monitorem, albo podczas oglądania filmu ktoś coś nie tak powie, byle gówno mnie rozproszy gdy już skończę no i prącie, od nowa i ta presja i ten zawód i spadek humoru straszny, jeszcze większe napięcie i potrzeba zrobienia tego jak należy przy zakończeniu w odpowiednim momencie, miejscu i sytuacji. Alkohol swojego czasu pomagał, bo pomagał poprawić humor i zapominać na bieżąco o kompulsjach. Bo jak zapomnę to w sumie mi przechodzi, chodź bywa że jest potrzeba przypomnienia sobie. Ale nikomu nie polecam uciekać do alkoholu bo później to jeszcze gorzej. Staram się ignorować, bo jest takie fajne powiedzenie, nie karm tego potwora OCD bo on tego właśnie chce. Byś robił kompulsje, karmił go po to żeby gnębił Cię dalej, to jest też dla mnie jak uzależnienie, im bardziej uciekasz w kompulsje by ją wykonać i odczuć ulgę tym bardziej się uzależniasz i robisz tego więcej. Tak samo jak Ty odbija mi się to na somatyce, bóle głowy, brzucha, nie raz wymioty, przy czym do chodzi do tego nie raz atak paniki bo jak nie wykonam tej kompulsji to będę się tak źle czuł. A powód żebym je robił jest masa, jest kilka takich szczególnych które naprawdę powodują że no muszę je wykonywać. W najlepszym wypadku, jeśli walka by jej nie wykonać nie kończy się totalnym spadkiem dopaminy i totalnego doła i nie chcenia robić niczego, to po prostu uciekam szybko w jakieś zajęcie, sprzątanie, spacer, czytanie np tu na forum albo właśnie tak jak teraz to robię pisanie o tym. Do tego myśl, że ta jedna cholerna kompulsja będzie mnie męczyć i męczyć aż się poddam no ale za chwilę będzie kolejna przecież. Chyba naprawdę zacisnę pośladki i co by się nie działo nie będę ulegał. To tak jak miałem te manualne kompulsje to w końcu myślałem żeby mnie ktoś przywiązał do łóżka i niech się dzieje co chce. To będę robił takie wiązanie psychiczne teraz. Szukam dzisiaj specjalisty u siebie w mieście bo od ostatniego czasu to jest dramat po prostu. Pozdrawiam!Nerwyzestali pisze: ↑15 listopada 2018, o 17:35Ostatnio obiecałem sobie ze kończę z robieniem rytuałów. Jakos mi to szlo ale pare razy lapalem sie na tym ze zaczynałem robic rytuał. Czasem konczylem wtedy go roboc a czasem chwile go robilem. Ostatnio znowu zlapalem sie na robieniu rytualu ale nie moglem z tego wyjsc jakos i caly czas probowalem go zrobic ale mi sie nie udawalo ( moje rytualy sa myslowe i czasami skomplikowane). W koncu zaczelo mnie ściskać w glowie az mnie scisnelo mocno po bokach, mrowienie w klatce jakies i przyspieszone tętno i lęk sie pojawił, panika. W koncu sie uspokoiłem ale ucisk w glowie juz zostal, zaczalem myslec o tych rytualach, o tym ze nie musze ich robic ale czulem potrzebe zrobienia tego rytualu dobrze. Towarzyszace uczucie nie zrobienia rytualu i w kolko myslenie o tym i probowanie sobie wytlumaczyc ze nie musze tego robic powodowalo napiecie u mnie ( wiecie, to analizowanie w kolko czegos caly czas bez mozliwosci dojscia do wnioskow jakichs, takie myslenie w ktorym pojawiaja sie rytualy i nie mozba skonczyc myslenia na dany temat tylko sie go wałkuje). Na nastepny dzien od tego ataku paniki mialem to samo. Dzis w nocy tak samo budowalem napiecie bo nie moglem przestac analizować kwestii rytualow i przestac je robic. Dzis mi udalo sie dojsc do wniosku ze nie moge myslec w ten sposób, analizowac w kolko tego samego i robic rytualow. Nie ma sensu robic ostatniego rytualu i od tego momentu juz nie roboc albo innych warunkow i pomocy tylko po prostu przerwac robienie. Od tego momentu nie robie rytualow ale czuje ciagle potrzebe znowu przeanalizowania tego i caly czas w zwiazku z tym czuje napiecie i ucisk w glowie.
Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Kompulsje
- moho
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 59
- Rejestracja: 20 maja 2024, o 18:38
- moho
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 59
- Rejestracja: 20 maja 2024, o 18:38
Kiedy pisałem ostatnio tutaj (post wyżej) i czytając wasze doświadczenia to zacząłem ogarniać ignorowanie kompulsji i nawet wychodziło, jednak ostatnio znowu mam za mocne parcie żeby je wykonywać :c Dzisiaj się obudziłem rano i od razu kompulsje weszły myślowe z pewną rzeczą, chwilę ją wykonywałem ale oczywiście niezbyt wychodziło bo a że nie idealnie, a że nie ta liczba nie te słowo, jak skończyłem to coś mnie wybiło z tego że się udało i potrzeba od nowa, staram się teraz ignorować ale napięcie i i somaty dokuczają. Niech ktoś mi da radę, olać kompulsa, choćby nie wiem jak męczył, czy poddać się?
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 1566
- Rejestracja: 19 czerwca 2018, o 13:41
Mnie to już tak nie męczy, już prawie sobie poradziłem z tym gównem, na 80 %