Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Myśli, że może kiedyś zgwałciłem
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 173
- Rejestracja: 21 września 2016, o 18:57
Mama (zwłaszcza) wie o moich patologicznych zachowaniach. Matce mojej matki (całkiem gorliwej katoliczce) nawet stosunkowo niedawno mówiłem o molestowaniu seksualnym, którego dopuszczałem się na młodszym rodzeństwie, gdy sam byłem nieletni i ona w ogóle mnie nie szkalowała z tego powodu, mogła to uznać po prostu za dziecięce wygłupy czy "żarty".
Pamiętam, że raz tata ukarał mnie za dotykanie rodzeństwa po pośladkach czy obnażanie pośladków (pewnie rodzeństwu) biciem (może nawet pasem). Może to było w okresie, kiedy byłem w gimnazjum. Mama raz wiedziała, że biłem czy kopnąłem lub złapałem ręką małą siostrę za żeńskie genitalia, gdzieś w szkole podstawowej czy (co bardziej prawdopodobne) w gimnazjum wtedy byłem. Mama jakoś mnie wtedy pewnie ukarała, może biciem. Pamiętam nawet, jak byłem w wieku może ok. 6 lat i obnażyłem pośladki mającemu może ok. 2 - 3 lata małemu bratu śpiącemu ze mną w jednym łóżku i mama zauważyła, że to zrobiłem i mnie ukarała, zapewne w jakiś fizyczny sposób. Był też incydent, kiedy to powąchałem pupę w okolicach odbytu jednej z dziewczynek (starszej chyba o około trzy lata ode mnie), na punkcie której miałem obsesję, gdy była ona w naszym domu (poczułem specyficzny smród), miałem wtedy może z 9 lat, być może nawet mniej, chyba mama mnie za to jakoś ukarała, nie pamiętam dokładnie, ale może i tata mnie za to ukarał.
Kiedy miałem około 8 lat, przed pierwszą Komunią Świętą, piłem sporo piwa, mama i babcia, a może też tata, dawali mi piwo do picia, może nawet w celu poprawienia stanu mojego zdrowia(!). Potrafiłem wówczas pić piwo ze szklanki. Mama, babcia, może i tata nie tylko tolerowali picie piwa (i to w dość dużych ilościach) przez kilkuletnie dziecko, ale nawet je podawali! Przestałem po złożeniu przyrzeczeń abstynenckich w związku z pierwszą Komunią Świętą. Może raz czy dwa razy złamałem te przyrzeczenia dotyczące, może nawet wcale, nie pamiętam, czy piłem alkohol podczas jednego ze świętowań Nowego Roku u dość bliskiej rodziny, pewnie gdzieś na początku XXI w.
Pamiętam, że raz tata ukarał mnie za dotykanie rodzeństwa po pośladkach czy obnażanie pośladków (pewnie rodzeństwu) biciem (może nawet pasem). Może to było w okresie, kiedy byłem w gimnazjum. Mama raz wiedziała, że biłem czy kopnąłem lub złapałem ręką małą siostrę za żeńskie genitalia, gdzieś w szkole podstawowej czy (co bardziej prawdopodobne) w gimnazjum wtedy byłem. Mama jakoś mnie wtedy pewnie ukarała, może biciem. Pamiętam nawet, jak byłem w wieku może ok. 6 lat i obnażyłem pośladki mającemu może ok. 2 - 3 lata małemu bratu śpiącemu ze mną w jednym łóżku i mama zauważyła, że to zrobiłem i mnie ukarała, zapewne w jakiś fizyczny sposób. Był też incydent, kiedy to powąchałem pupę w okolicach odbytu jednej z dziewczynek (starszej chyba o około trzy lata ode mnie), na punkcie której miałem obsesję, gdy była ona w naszym domu (poczułem specyficzny smród), miałem wtedy może z 9 lat, być może nawet mniej, chyba mama mnie za to jakoś ukarała, nie pamiętam dokładnie, ale może i tata mnie za to ukarał.
Kiedy miałem około 8 lat, przed pierwszą Komunią Świętą, piłem sporo piwa, mama i babcia, a może też tata, dawali mi piwo do picia, może nawet w celu poprawienia stanu mojego zdrowia(!). Potrafiłem wówczas pić piwo ze szklanki. Mama, babcia, może i tata nie tylko tolerowali picie piwa (i to w dość dużych ilościach) przez kilkuletnie dziecko, ale nawet je podawali! Przestałem po złożeniu przyrzeczeń abstynenckich w związku z pierwszą Komunią Świętą. Może raz czy dwa razy złamałem te przyrzeczenia dotyczące, może nawet wcale, nie pamiętam, czy piłem alkohol podczas jednego ze świętowań Nowego Roku u dość bliskiej rodziny, pewnie gdzieś na początku XXI w.
Ostatnio zmieniony 15 listopada 2021, o 16:27 przez dziuplawiewiorki, łącznie zmieniany 1 raz.
-
- Gość
Nie wiem, co mogła sobie pomyśleć Twoja babcia, ale może sama zaczęła się za Ciebie modlić, że jakoś się z tego podniosłeś i zacząłeś zastanawiać nad sobą. Potępianiem Cię napewno by Ci nie pomogła, myślę że wręcz przeciwnie. Twoi rodzice byli bardzo nieodpowiedzialni, może sami są upośledzeni z jakimś niezdiagnozowanym zespołem Aspergera, bo tej choroby za bardzo nie widać.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 173
- Rejestracja: 21 września 2016, o 18:57
Z rodziny poza mną niepełnosprawność psychiczną (jakieś POWAŻNIEJSZE zaburzenia psychiczne) MOŻE mieć według mnie co najwyżej siostra.
Rodzice może mają jakieś zaburzenia psychiczne (np. zachowania (typu problemy z kontrolowaniem złości i agresji) czy osobowości), ale raczej nie w stopniu, który powodowałby potrzebę przyznania im chociażby lekkiego stopnia niepełnosprawności czy orzeczenia o częściowej niezdolności do pracy. Brat miał wyraźne trudności z ortografią na początkowych etapach nauki w szkole, ale nie stwierdzili u niego dysleksji (dysortografii pewnie też nie).
Co ciekawe, poziom zdrowia psychicznego wśród moich domowników zdaje się korelować z masą urodzeniową czy problemami okołoporodowymi:
- Ja miałem 2150 g i 53 cm długości ciała przy porodzie (według "polskiej" metody pomiaru), co oznacza niską masę urodzeniową (w wartościach bezwzględnych - poniżej 2500 g) i wyraźną hipotrofię asymetryczną (masa ciała była zdecydowanie za mała, jak na jego długość), w książeczce zdrowia dziecka napisane było, że poród był o czasie, w związku z czym tak niska masa urodzeniowa oznaczałaby, że masa ta była za niska jak na wiek płodowy. W mojej książeczce zdrowia dziecka napisane było "choroba matki przed urodzeniem dziecka". W okresie noworodkowym (przynajmniej na jego początku?) miałem chyba, według książeczki zdrowia, żółtaczkę, niestrawność, dystrofię (niską masę ciała, możliwe że szczególnie w porównaniu do długości ciała) i zapalenie płuc. Do domu przyjechałem dopiero po ponad miesiącu po narodzinach - wcześniej byłem w jednym lub drugim szpitalu, pewnie m. in. w związku z niską masą urodzeniową.
- Brat miał 3600 g, narodził się o czasie. Długość ciała - 57 cm. "Średnie" z rodzeństwa. Chyba po tygodniu przyjechał do domu.
- Siostra miała masę urodzeniową 2650 g i 53 cm długości ciała. Masa urodzeniowa siostry była wyraźnie niższa, niż w przypadku brata, ale o 500 g wyższa, niż u mnie. Przyjechała do domu chyba już cztery dni po porodzie. Mimo tego w książeczce zdrowia dziecka chyba około 4 miesiąca życia napisano "obserwacja w celu zaburzeń neurorozwojowych". Za zaburzenia neurorozwojowe uważane są np. zaburzenia ze spektrum autyzmu. Na początku podstawówki siostra była "dość nieśmiała" (czy coś podobnego), jak przeczytałem na jednym ze świadectw z klas 1 - 3 szkoły podstawowej.
- Mama miała 2800 g i 56 cm (masa urodzeniowa jeszcze nie jest niska, ale jest niska w porównaniu do długości ciała), jej brat był nieco wcześniakiem (35. tydzień?), ale miał 3750 g i 53 cm (jak mówiła babcia), więc nie ma mowy o "wychudzeniu".
- Słyszałem, że tata miał 2800 g przy urodzeniu, a dwójka jego młodszego rodzeństwa co najmniej 3 kg (3000 g) przy urodzeniu; rodzeństwo skończyło studia i razem ma tylko jedno dziecko, tata nie studiował, wcześnie został ojcem i ma troje dzieci.
Rodzice może mają jakieś zaburzenia psychiczne (np. zachowania (typu problemy z kontrolowaniem złości i agresji) czy osobowości), ale raczej nie w stopniu, który powodowałby potrzebę przyznania im chociażby lekkiego stopnia niepełnosprawności czy orzeczenia o częściowej niezdolności do pracy. Brat miał wyraźne trudności z ortografią na początkowych etapach nauki w szkole, ale nie stwierdzili u niego dysleksji (dysortografii pewnie też nie).
Co ciekawe, poziom zdrowia psychicznego wśród moich domowników zdaje się korelować z masą urodzeniową czy problemami okołoporodowymi:
- Ja miałem 2150 g i 53 cm długości ciała przy porodzie (według "polskiej" metody pomiaru), co oznacza niską masę urodzeniową (w wartościach bezwzględnych - poniżej 2500 g) i wyraźną hipotrofię asymetryczną (masa ciała była zdecydowanie za mała, jak na jego długość), w książeczce zdrowia dziecka napisane było, że poród był o czasie, w związku z czym tak niska masa urodzeniowa oznaczałaby, że masa ta była za niska jak na wiek płodowy. W mojej książeczce zdrowia dziecka napisane było "choroba matki przed urodzeniem dziecka". W okresie noworodkowym (przynajmniej na jego początku?) miałem chyba, według książeczki zdrowia, żółtaczkę, niestrawność, dystrofię (niską masę ciała, możliwe że szczególnie w porównaniu do długości ciała) i zapalenie płuc. Do domu przyjechałem dopiero po ponad miesiącu po narodzinach - wcześniej byłem w jednym lub drugim szpitalu, pewnie m. in. w związku z niską masą urodzeniową.
- Brat miał 3600 g, narodził się o czasie. Długość ciała - 57 cm. "Średnie" z rodzeństwa. Chyba po tygodniu przyjechał do domu.
- Siostra miała masę urodzeniową 2650 g i 53 cm długości ciała. Masa urodzeniowa siostry była wyraźnie niższa, niż w przypadku brata, ale o 500 g wyższa, niż u mnie. Przyjechała do domu chyba już cztery dni po porodzie. Mimo tego w książeczce zdrowia dziecka chyba około 4 miesiąca życia napisano "obserwacja w celu zaburzeń neurorozwojowych". Za zaburzenia neurorozwojowe uważane są np. zaburzenia ze spektrum autyzmu. Na początku podstawówki siostra była "dość nieśmiała" (czy coś podobnego), jak przeczytałem na jednym ze świadectw z klas 1 - 3 szkoły podstawowej.
- Mama miała 2800 g i 56 cm (masa urodzeniowa jeszcze nie jest niska, ale jest niska w porównaniu do długości ciała), jej brat był nieco wcześniakiem (35. tydzień?), ale miał 3750 g i 53 cm (jak mówiła babcia), więc nie ma mowy o "wychudzeniu".
- Słyszałem, że tata miał 2800 g przy urodzeniu, a dwójka jego młodszego rodzeństwa co najmniej 3 kg (3000 g) przy urodzeniu; rodzeństwo skończyło studia i razem ma tylko jedno dziecko, tata nie studiował, wcześnie został ojcem i ma troje dzieci.
-
- Gość
No to może Twoja matka piła w ciąży i to uszkodziło Twoją siostrę w okresie płodowym (tzw. FAS), bo skoro Tobie dawała się napić, to chyba nie widziała w piciu nic szkodliwego. Z resztą nawet nie musiała pić, ponieważ dziecko w brzuchu bardzo dobrze odczuwa stany emocjonalne (np. niepohamowana złość) i może mieć potem skłonności do takich samych emocji po urodzeniu. A potem jeszcze molestowanie seksualne, to jak ma być normalna.
Twoje pierwsze doświadczenia seksualne, które opisałeś wyżej, też mogły mieć wpływ na to, że podniecają Cię rzeczy, które są określane jako dewiacje. Jeśli masz obawy, że przez swoje skłonności seksualne mógłbyś komuś wyrządzić krzywdę albo ogólnie, że w pewnych sytuacjach rządze chciały przejąć nad Tobą kontrolę, możesz się poddać kastracji chemicznej. Może poczułbyś się ze sobą bezpieczniej.
Twoje pierwsze doświadczenia seksualne, które opisałeś wyżej, też mogły mieć wpływ na to, że podniecają Cię rzeczy, które są określane jako dewiacje. Jeśli masz obawy, że przez swoje skłonności seksualne mógłbyś komuś wyrządzić krzywdę albo ogólnie, że w pewnych sytuacjach rządze chciały przejąć nad Tobą kontrolę, możesz się poddać kastracji chemicznej. Może poczułbyś się ze sobą bezpieczniej.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 173
- Rejestracja: 21 września 2016, o 18:57
Ani mama, ani tata, ani siostra nie robią praktycznie nic, aby rozwiązać problem ze złym zachowaniem siostry czy z jej brakiem jakiegokolwiek dochodu spoza rodziny
Siostra W PEWNYM SENSIE żyje w SKRAJNEJ NĘDZY (chodzi o dochody, jest dorosła od ponad dwóch i pół roku, a mimo tego zero zarobku, zero świadczeń).
Miałem w życiu około 10 rozmów z seksuologiem, w tym jedną na początku tego miesiąca. Religia katolicka jest bardzo restrykcyjna wobec seksualności. Moją naturę od dzieciństwa najbardziej podniecały i pociągały praktyki seksualne upokarzające godność człowieka, poniżające osobę ludzką, związane z brzydotą, smrodem. Biorę 150 mg sertraliny i 20 mg paroksetyny na dobę. W sumie to bardzo duża dawka SSRI, a o sertralinie i paroksetynie słyszałem od psychiatry, że obniżają libido (ponoć sertralina nawet bardziej niż paroksetyna). Nie dopuszczam się czynności seksualnych, teraz mam o wiele większą wiedzę, niż to było kilkanaście lat temu. Niestety, znęcałem się nad siostrą, gdy byłem nieletni, także fizycznie ("męczyłem" ją), nie tylko seksualnie, choć domyślam się, że molestowanie seksualne dziecka wywołuje jeszcze większe potępienie moralne niż po prostu "bicie" czy "dokuczanie" rodzeństwu, bez charakteru erotycznego czy związanego z intymnością.

Miałem w życiu około 10 rozmów z seksuologiem, w tym jedną na początku tego miesiąca. Religia katolicka jest bardzo restrykcyjna wobec seksualności. Moją naturę od dzieciństwa najbardziej podniecały i pociągały praktyki seksualne upokarzające godność człowieka, poniżające osobę ludzką, związane z brzydotą, smrodem. Biorę 150 mg sertraliny i 20 mg paroksetyny na dobę. W sumie to bardzo duża dawka SSRI, a o sertralinie i paroksetynie słyszałem od psychiatry, że obniżają libido (ponoć sertralina nawet bardziej niż paroksetyna). Nie dopuszczam się czynności seksualnych, teraz mam o wiele większą wiedzę, niż to było kilkanaście lat temu. Niestety, znęcałem się nad siostrą, gdy byłem nieletni, także fizycznie ("męczyłem" ją), nie tylko seksualnie, choć domyślam się, że molestowanie seksualne dziecka wywołuje jeszcze większe potępienie moralne niż po prostu "bicie" czy "dokuczanie" rodzeństwu, bez charakteru erotycznego czy związanego z intymnością.
-
- Gość
A SSRI miałeś przepisane z powodu depresji czy tylko na obniżenie libido? Ja miałam raczej na myśli taką chemiczną kastrację, która podaje się pedofilom.
A ten seksuolog powiedział Ci może, że podnieca Cię smród ponieważ pierwsze podniecenie w Twoim życiu wywołał właśnie smród, czy tam specyficzny zapach intymny?
A ten seksuolog powiedział Ci może, że podnieca Cię smród ponieważ pierwsze podniecenie w Twoim życiu wywołał właśnie smród, czy tam specyficzny zapach intymny?
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 173
- Rejestracja: 21 września 2016, o 18:57
SSRI miałem przepisane zapewne z powodu zaburzeń obsesyjno-kompulsywnych (które nierzadko były na tle religijnym).
Seksuolog nie mówił mi o tym, że pierwsze podniecenie w moim życiu miał wywołać smród (nawet ten z intymnych części ciała, chociaż w dzieciństwie interesowałem się pupą, a nie wulwą). Pamiętam, że jak miałem 3 - 4 lata to interesowało mnie, czy dziewczynka starsza o około rok robiła kupę czy robiła ją do nocnika albo miała biegunkę. Może robienie kupy jakoś szczególnie skojarzyło mi się z przyjemnością erotyczną we wczesnym dzieciństwie? Ta czynność potrafiła być dla mnie przyjemna nieerotycznie, potrafiła być relaksująca, miła zmysłowo i mogła wiązać się z ulgą. Była to też czynność wstydliwa... W dość wczesnym dzieciństwie wiedziałem, co oznaczają związane z pupą wulgaryzmy takie jak "sr**", "g***o", "d**a", "pier***eć", zaś znaczenie wulgaryzmów związanych ze stosunkiem płciowym, genitaliami (takich jak "ch**", "pi***", "je***", "pier***ić", "k***a") poznałem później. Dopiero w pierwszej klasie gimnazjum uświadomiłem sobie, że do prokreacji potrzebny jest seks waginalny, a nie analny oraz że (w związku z tym?) dziecko podczas porodu wychodzi z organizmu matki przez pochwę, a nie przez odbytnicę, na dodatek powiedział mi to chłopiec, który miał naprawdę słabe wyniki w nauce i być może nawet nie ukończył zwykłego gimnazjum.
Seksuolog nie mówił mi o tym, że pierwsze podniecenie w moim życiu miał wywołać smród (nawet ten z intymnych części ciała, chociaż w dzieciństwie interesowałem się pupą, a nie wulwą). Pamiętam, że jak miałem 3 - 4 lata to interesowało mnie, czy dziewczynka starsza o około rok robiła kupę czy robiła ją do nocnika albo miała biegunkę. Może robienie kupy jakoś szczególnie skojarzyło mi się z przyjemnością erotyczną we wczesnym dzieciństwie? Ta czynność potrafiła być dla mnie przyjemna nieerotycznie, potrafiła być relaksująca, miła zmysłowo i mogła wiązać się z ulgą. Była to też czynność wstydliwa... W dość wczesnym dzieciństwie wiedziałem, co oznaczają związane z pupą wulgaryzmy takie jak "sr**", "g***o", "d**a", "pier***eć", zaś znaczenie wulgaryzmów związanych ze stosunkiem płciowym, genitaliami (takich jak "ch**", "pi***", "je***", "pier***ić", "k***a") poznałem później. Dopiero w pierwszej klasie gimnazjum uświadomiłem sobie, że do prokreacji potrzebny jest seks waginalny, a nie analny oraz że (w związku z tym?) dziecko podczas porodu wychodzi z organizmu matki przez pochwę, a nie przez odbytnicę, na dodatek powiedział mi to chłopiec, który miał naprawdę słabe wyniki w nauce i być może nawet nie ukończył zwykłego gimnazjum.
-
- Gość
No to widzisz, zawsze te pierwsze skojarzenia seksualne/zmysłowe/erotyczne wywierają najsilniejszy wpływ na rozwój człowieka w sferze seksualnej. Nie wiem, miałeś jakiegoś niezwykłego pecha w życiu, że ledwie zsiadłeś z nocnika i dotarły do Ciebie takie silne dla Ciebie bodźce "erotyczne", które zdeterminowały Twoje podświadome potrzeby. Dlatego tak ważne jest, żeby pierwszy raz był z kimś wyjątkowym, bo to programuje w człowieku korzystne wzorce.
Nie wiem co byś musiał zrobić, żeby zaczęły Cię podniecać normalne rzeczy. Może hipnoza?
Nie wiem co byś musiał zrobić, żeby zaczęły Cię podniecać normalne rzeczy. Może hipnoza?
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 173
- Rejestracja: 21 września 2016, o 18:57
Uważam, że to dobrze, że kogoś nie pociąga współżycie, złączenie genitaliów z genitaliami bądź inną częścią ciała, że ktoś nie wymaga orgazmu czy wytrysku do zaspokojenia seksualnego. Katolicyzm pozwala na orgazm czy wytrysk tylko w otwartym na poczęcie współżyciu dopochwowym w małżeństwie.
Patologiczne jest to, że podniecają mnie (przede wszystkim): wydalanie kału, gazów jelitowych, moczu, pot z przedziałka między pośladkami, ewentualnie wydzieliny z pochwy czy wulwy; podniecają mnie także zapachy intymne i wstydliwe, zwłaszcza smrody kału, gazów jelitowych i potu z bruzdy pośladkowej. Oczywiście, nie podniecają mnie te rzeczy u każdego człowieka, tylko u atrakcyjnych kobiet. Podniecające dla mnie może też być to, że kobieta ma jelita, wątrobę, trzustkę, pęcherzyk żółciowy, nerki, że w żołądku i jelitach jest jakaś zawartość i że nie jest ona estetyczna... Takie skłonności są zaburzeniem psychicznym, w którym podniecenie i przyjemność seksualna związane są z tym, co poniża i upokarza, ewidentnie zawstydza człowieka. Okolica pośladkowa i piersi kobiece mogą mnie bardzo podniecać (szczególnie okolica pośladkowa), mogę wykazywać większe zainteresowanie pośladkami i przedziałkiem pomiędzy nimi niż odbytem (co akurat jest "w porządku").
Patologiczne jest to, że podniecają mnie (przede wszystkim): wydalanie kału, gazów jelitowych, moczu, pot z przedziałka między pośladkami, ewentualnie wydzieliny z pochwy czy wulwy; podniecają mnie także zapachy intymne i wstydliwe, zwłaszcza smrody kału, gazów jelitowych i potu z bruzdy pośladkowej. Oczywiście, nie podniecają mnie te rzeczy u każdego człowieka, tylko u atrakcyjnych kobiet. Podniecające dla mnie może też być to, że kobieta ma jelita, wątrobę, trzustkę, pęcherzyk żółciowy, nerki, że w żołądku i jelitach jest jakaś zawartość i że nie jest ona estetyczna... Takie skłonności są zaburzeniem psychicznym, w którym podniecenie i przyjemność seksualna związane są z tym, co poniża i upokarza, ewidentnie zawstydza człowieka. Okolica pośladkowa i piersi kobiece mogą mnie bardzo podniecać (szczególnie okolica pośladkowa), mogę wykazywać większe zainteresowanie pośladkami i przedziałkiem pomiędzy nimi niż odbytem (co akurat jest "w porządku").
-
- Gość
Zbyt dosłownie odczytujesz Biblię i stąd natręctwa na tle religijnym, a to prowadzi do fanatycznych przerysowań.
Widzę, że nawet pisanie o tym co Cię podnieca sprawia Ci jakąś przyjemność, a jeszcze świadomość, że ktoś to czyta chyba tym bardziej. Podawanie takich szczegółów napewno Ci nie pomoże, a tylko utwierdzi w swoich przekonaniach. Poza tym dopóki uważasz, że takie predyspozycje są "fajne" to nic w Twoim postrzeganiu się nie zmieni, bo wszystko zależy od nastawienia.
Tak samo dopóki cieszy Cię poniżanie i nie zechcesz się od tego odciąć oczekując czegoś odwrotnego, czyli szacunku, to też się od tego nie uwolnisz.
Jakbyś poszedł do terapeuty, który zajmuje się hipnozą, to mógłby zakotwiczyć w Twoim umyśle nowe wzorce zachowań seksualnych. Ale najpierw trzeba chcieć.
Widzę, że nawet pisanie o tym co Cię podnieca sprawia Ci jakąś przyjemność, a jeszcze świadomość, że ktoś to czyta chyba tym bardziej. Podawanie takich szczegółów napewno Ci nie pomoże, a tylko utwierdzi w swoich przekonaniach. Poza tym dopóki uważasz, że takie predyspozycje są "fajne" to nic w Twoim postrzeganiu się nie zmieni, bo wszystko zależy od nastawienia.
Tak samo dopóki cieszy Cię poniżanie i nie zechcesz się od tego odciąć oczekując czegoś odwrotnego, czyli szacunku, to też się od tego nie uwolnisz.
Jakbyś poszedł do terapeuty, który zajmuje się hipnozą, to mógłby zakotwiczyć w Twoim umyśle nowe wzorce zachowań seksualnych. Ale najpierw trzeba chcieć.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 37
- Rejestracja: 10 listopada 2021, o 04:39
Trochę nie w temacie, ale rzucił mi się w oczy ten tekst, wiec tylko o nim:dziuplawiewiorki pisze: ↑15 listopada 2021, o 17:42Katolicyzm pozwala na orgazm czy wytrysk tylko w otwartym na poczęcie współżyciu dopochwowym w małżeństwie.
W Biblii nie ma takiego tekstu
Nie wiem skąd go wziąłeś.
Nawet jeśli pisał o tym jakiś papież, nie znaczy, że miał rację, i że to jest niepodważalna prawda
Jeden ze świętych wiele pisał i medytował za życia - kiedy dane mu było zobaczyć co jest na tamtym świecie, i wrócił z powrotem do tego - już nigdy nic nie napisał.. - to taki komentarz - co mogą znaczyć wielkie mądrości przedstawicieli na tym świecie..
Myślę, że albo rodzi się maksimum dzieci, albo daje możliwość kontrolowania tego - jeśli się daje, to co za różnica w jaki sposób (oczywiście bez zabijania)
Niedługo dojdą do wniosku, że bycie kawalerem to też antykoncepcja (unikanie miłości z obawy przed mieniem dzieci) - dziwne, że do tej pory jeszcze wielcy myśliciele do tego nie doszli

-
- Gość
Mąż ma dbać o seksualną stronę życia żony, a żona—męża. Żona przekazuje władzę nad swoim ciałem mężowi, a mąż—żonie. Nie zaprzestawajcie współżycia ze sobą, chyba że za wspólną zgodą na krótki czas, aby skupić się na modlitwie. Potem jednak powróćcie do siebie, aby szatan nie kusił was, wykorzystując to, że nie potraficie zapanować nad waszymi pragnieniami. Jest to tylko moje zalecenie, nie absolutny nakaz.
1 Koryntian 7:3-6 PLNT
Ja znalazłam takie coś. Także niech każdy żyje jak chce, byle obie strony były szczęśliwe, bo przecież są nawet białe małżeństwa, w których od razu ślubuje się czystość.
Ale nie można pojedynczych wersetów traktować zero-jedynkowo, tylko zawsze w odniesieniu do pełnego tekstu Biblii, bo wychodzą z tego jakieś dziwolągi
A poza tym ciężko wymagać tego wszystkiego od osoby z zespołem Aspergera
Warto poczytać o tej przypadłości
https://spektrum.szczecin.pl/objawy-zes ... rgera.html
1 Koryntian 7:3-6 PLNT
Ja znalazłam takie coś. Także niech każdy żyje jak chce, byle obie strony były szczęśliwe, bo przecież są nawet białe małżeństwa, w których od razu ślubuje się czystość.
Ale nie można pojedynczych wersetów traktować zero-jedynkowo, tylko zawsze w odniesieniu do pełnego tekstu Biblii, bo wychodzą z tego jakieś dziwolągi

A poza tym ciężko wymagać tego wszystkiego od osoby z zespołem Aspergera

Warto poczytać o tej przypadłości

https://spektrum.szczecin.pl/objawy-zes ... rgera.html
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 37
- Rejestracja: 10 listopada 2021, o 04:39
Ja osobiście nie czytałem, a nazwa divovcy jest dla mnie nowa, wiec się nie wypowiem na ten temat.
Osobiście wiele lat temu chodziłem do psychologa przez dwa lata, w czasie kiedy do niego chodziłem natręctwa zupełnie znikły. Jak przestałem chodzić pojawiły się ponownie.
Potem miałem skrajny kryzys w czasie którego pierwszy raz oddałem bieżącą sprawę Bogu, bo nie widziałem już innej nadziei dla siebie (mogłem się jeszcze zabić/umrzeć - ale tak naprawdę w tym też nie ma nadziei - bo czy tak można uciec od swojej słabości?..)
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 173
- Rejestracja: 21 września 2016, o 18:57
Znowu mogę mieć "lęk", że już odbyłem stosunek płciowy, i to obrzydliwy, bo z młodszą o prawie 10 lat siostrą bez jej woli (co prawda nie waginalny, ale analny (może penisem dotknąłem odbytu, ale nie doszło do penetracji odbytnicy, która jest wewnątrz ciała)), gdy miałem 15 lat i że powinienem za to być ukarany śmiercią. Wtedy miałem znacznie mniejsze poznanie duchowe niż obecnie. Nie pamiętam, którego dnia miałoby do tego obrzydliwego czynu dojść. "Boję się", że nie mam dziewictwa i że moja siostra również nie ma dziewictwa, z mojej winy. Moje wygłupy sprzed nawrócenia mogą dla mnie stanowić wielkie źródło natręctw. Gdy rozmawiałem z jednym z psychologów, z którym miałem regularne rozmowy, osoba ta zastanawiała się nad tym, czy nie powiadomić policji (czy prokuratury) w mojej sprawie, bo (rzekomo) zgwałciłem analnie siostrę, chyba gdzieś w trzeciej klasie gimnazjum. Mogłem to zrobić bardziej "dla beki" niż z wyuzdania. "Boję się", że powinienem już nie żyć. ""Boję się", że jeżeli siostra zawrze z kimś małżeństwo za mojego życia, to będzie cudzołożnicą, ponieważ ten, co jako pierwszy odbył z nią stosunek płciowy, wciąż żyje". W liceum nie miałem myśli o gwałcie analnym, nie uważałem nawet tej sytuacji z domniemanym stosunkiem doodbytowym za mój największy występek wobec siostry (np. gdy odbywałem pierwszą spowiedź generalną), więc może myśl o gwałcie na siostrze lub zawarciu z nią małżeństwa przez rzekomy gwałt to po prostu natręctwo?