10 listopada 2012, o 12:27
właściwie nie wiem kiedy się zaczęło, zlewa mi się to w jedno... czy już jak byłam w podstawówce, czy później... a może przy splocie tych okoliczności moja osobowośc nie miała szans ukształtowac się prawidłowo...
jestem DDD, dorosłym dzieckiem toksycznych rodziców
w szkole podstawowej przeszłam przez przemoc wewnątrz klasy,w ósmej klasie miałam z tego powodu silne myśli samobójcze (starym systemem podstawówka) i gdyby nie to że mój wówczas maleńki brat trzepnął mnie w rękę bo dziecina chciała by mu poczytać... dziś, gdy czytam o przypadkach typu Ania z Kiełpina Górnego to chce się płakać a z drugiej strony wiem że jestem silniejsza od takich osób skoro żyję... ale oni też mogli żyć...
próba gwałtu w wieku 16 lat, sprawcą był kuzyn - a dziś uderza tu usilne zamiatanie sprawy pod dywan, ten człowiek bywał w domu u nas kiedy mieszkałam z rodzicami, zawsze to kończyło się katastrofą - bo albo okaleczyłam się kiedyś i kilka tygodni leczyłam ropnia u chirurga albo znieczuliłam się mieszanką alkoholu i pyralginy... po dziś dzień się go boję i zdecydowałam że on ma zniknąć z mojego życia, nie będę utrzymywać z nim kontaktów... mimo rozmowy w której właściwie przeprosił nie potrafię być miłosierna i odpuścić... nadal się boję... po tym miałam wsparcie właściwie tylko od pedagog szkolnej, u nas do niej się szło z radościami i smutkami a nie za karę...
a właśnie... szkoła średnia była tym czego tak gorąco pragnęłam przez całe 8 lat podstawówki... tak głodna ciepła, tego poczucia jedności i tam je dostałam...
19 i 23 lata - dwukrotnie zgwałcona, raz przez byłego który nie uszanował mojego nie, w drugim przypadku przy użyciu nieznanej substancji w alkoholu... po tym czasie wdałam się w związki z zajętymi facetami, byłam kochanką - były zbliżenia bez zabezpieczenia, było upijanie się... na szczęście nie jestem zakażona HIV ani innymi syfami...
ten okres bycia kochanką spowodował ostrą psychozę, wydawało mi się że wszyscy wiedzą jaka ze mnie zła i że mnie wytkną - z tej psychozy dopiero wychodzę, od niedawna dzięki przeprowadzce i właściwemu leczeniu udało się zablokować głosy nazywające mnie wulgarnym ,krótkim słówkiem, popularnym przerywnikiem...
jestem po wielu próbach samobójczych, 4 pobytach w psychiatryku...
przez chorobę mój okres studiowania trwał nie 5 a 7 lat wliczając dziekankę i oddanie pracy magisterskiej po terminie...
byłam na terapii 4 lata, została ona przerwana z powodów organizacyjnych - była to poradnia studencka a psycholog nie przerwała ze mną pracy tylko dlatego że się broniłam... obecnie nowy rektor do sprawy poradni jeszcze nie dotarł...
dopiero teraz wychodzę na prostą - mieszkam z narzeczonym, mam staż w energetyce, na terenie lokalnym organizuję z ramienia pewnej organizacji kobiecej grupę wsparcia dla ofiar przemocy seksualnej - jestem już na takim etapie że pragnę dać siebie innym, jestem inną osobą, odnajduję z tego życia radość...
kawopij, oliwkożerca, gaduła z niewyparzoną gębą