Powodem były kłótnie mojego ojca, który pił alkochol a w zasadzie to go ćpał

Oczywiście było to wieczną przyczyną kłótni z matką, częste wizyty policji w domu.
Wstyd przed sąsiadami i wszechobecna bieda.
Czułem się zawsze gorszy od rówieśników, biedniejszy i zresztą nie dało się ukryć przed nikim, że mój tata jest jaki jest.
Powodowało to, że już wtedy miewałem lęki na temat śmierci, częste omdlenia, i drgania głowy.
W wieku 20 lat zaczeły się silne natręctwa, myśli i ruchów i tak trwa do dziś, dziś mam lat 27 ale już natręctwa i w ogóle nerwica osłabły, na skutek leczenia i lekami i długotrwałej terapii CBT.
Ale na pewno te sytuacje życiowe jako mały chłopak odbiły się właśnie, zaczeły mnie predysponować.
Kształtowały we mnie przez ten mój czas dorastania, cechu lękliwe, cechy unikania pewnych rzeczy życiu i wiecznego strachu o wszystko.
Stąd moim zdaniem u mnie w późniejszym czasie kiedy trzeba było dojrzeć do własnego życia, do pójścia w dorosłość, zaczeły się natręctwa i silne lęki.
A jak było u was?